Przemoc w rodzinie to w pełni świadome działanie, którego celem jest przejęcie władzy i kontroli nad innymi. W powszechnym przekonaniu, przemoc w rodzinie to akty agresji, powodowane momentami utraty panowania nad sobą. Ten sposób myślenia zdejmuje odpowiedzialność z osoby, która dokonuje przemocy. „On/ona tak naprawdę tego nie chciał/a, stracił/a nad sobą kontrolę ….”Ataki agresji, gwałty, obsesyjna kontrola, ciągły krytycyzm to nie są przypadkowe działania, które „przydarzają” się osobie stosującej przemoc w związku, ale wynik świadomej decyzji o krzywdzeniu innych. Kluczowym dowodem na tę tezę jest fakt, że większości sprawców, zachowania będące przemocą, „wydarzają się” tylko w określonych sytuacjach (rodzinnych). W innych relacjach są to osoby umiejące znakomicie panować nad swoimi emocjami…
Dane statystyczne mówią, że 80% sprawców przemocy w rodzinie to mężczyźni, w przypadku przemocy seksualnej 99% procent sprawców to mężczyźni. Najbardziej uderzającą ich cechą jest normalność. Sprawcami przemocy w rodzinie są generalnie mężczyźni, którzy w niczym nie odbiegają od psychicznej normy. Cechuje ich często dbałość o swój pozytywny wizerunek w oczach otoczenia. Uchodzą za czarujących, miłych i porządnych, wspaniałych mężów czy ojców. W porównaniu z nimi ofiary wychodzą słabo, robią wrażenie niezrównoważonych, wiecznie niezadowolonych, nie wiadomo dlaczego znerwicowanych. Wbrew mitom o „psychopatach”, którzy znęcają się nad rodzinami, sprawcy rzadko popadają w konflikt z prawem. Co więcej rzadko kiedy są psychopatami. Dokonano wielu badań, w których usiłowano określić rodzaj zaburzeń psychicznych, który jest źródłem przemocy. Stała za tym, jak sądzę, nadzieja badaczy, na znalezienie jakiegoś „czynnika x”, który pozwoliłby zrozumieć bezmiar okrucieństw dziejących się w rodzinach i tym samym poddać sprawców jakieś skutecznej kuracji. Nie znaleziono jednak żadnej „dewiacji”, której można by przypisać odpowiedzialność za ten rodzaj zachowań. Wygodną teorią mógłby być alkohol, który sprzyja utracie kontroli, jednak tylko 40% partnerów znęcających się nad rodzinami to osoby uzależnione od alkoholu, bardzo wiele aktów przemocy w rodzinie odbywa się całkowicie na trzeźwo. Alkohol jest tylko wyzwalaczem, nie jest przyczyną nadużyć. Wyeliminowanie alkoholu z życia sprawcy wcale nie musi oznaczać zlikwidowania przyczyn przemocy. Trzeźwiejący alkoholicy, którzy są sprawcami przemocy nawet po paru latach abstynencji, bywają nie mniej agresywni niż w czasach kiedy pili.
Przemoc przypisuje się sterotypowo biedzie i złej sytuacji materialnej rodziny. Logika jest prosta. Brakuje pieniędzy, rośnie poziom frustracji, najprościej wyładować swoją złość na najbliższych… W rzeczywistości jest to kolejny mit na temat sprawców przemocy w rodzinie. Zła sytuacja ekonomiczna podobnie jak niski poziom wykształcenia to podobnie jak alkohol czynniki, które w pewnych sytuacjach mogą wzmagać przemoc. Na pewno nie są jej przyczyną. Wielu sprawców przemocy to osoby „z wysokiej półki” – dobrze wykształceni mężczyźni, którzy świetnie funkcjonują zawodowo, mają stabilną sytuację finansową, czasem cieszą się bardzo wysokim statusem zawodowym i społecznym. Paradoksalnie wykształcenie i zasoby materialne mogą wspierać przemoc, bo powodują, że sprawca czuje się bardziej bezkarny wobec otoczenia i wymiaru sprawiedliwości.
Z badań wynika, że sprawcy przemocy to osoby, które obserwowały ten rodzaj relacji między mężczyzną i kobietą w swojej rodzinie pochodzenia. Przemoc „przechodzi z ojca na syna” jako pewnego rodzaju wzorzec zachowania w relacji. Nie tłumaczy to jednak wszystkiego, bo różnie często zdarza się, że chłopcy będący ofiarami przemocy ze strony ojca czy świadkami jego znęcania się nad matką, wyrastają na mężczyzn unikających za wszelka cenę takich zachowań wobec swoich bliskich.
Przemoc to jakiegoś rodzaju wybór życiowy, oparty na ukrytej, acz istniejącej społecznej akceptacji tej postawy. Służy jako narzędzie do osiągnięcia złudnego poczucia władzy i siły, budowania swojego pozytywnego samopoczucia poprzez degradację innych. Akty agresji, które dają poczucie panowania , nie muszą polegać na bezpośredniej przemocy fizycznej. Poczucie lęku i posłuszeństwo można osiągnąć np. demolując mieszkanie lub niszcząc rzeczy. Sprawca daje sygnał rodzinie „mogę to zrobić także z tobą, ja decyduję jak ma być”. Co więcej, żeby zastraszyć innych, nie trzeba stosować przemocy „bez przerwy”. Wystarczy tylko kilka razy zrobić coś strasznego czy upokarzającego, by potem można było pozwolić sobie na wszystko. Lęk otoczenia daje panowanie nad sytuacją. Akty przemocy to często na zimno wykalkulowane działania, które służą utrzymaniu dominacji, przypomnieniu bliskim gdzie jest ich miejsce. Oczywiście nie wszyscy ludzie, którzy mają tego rodzaju potrzebę dominacji, sięgają po akty przemocy. Niezbędne jest do tego coś więcej: pewien rodzaj przyzwolenia społecznego.
Przyzwolenie to polega na systemie przekonań, który uzasadnia stosowanie przemocy wobec członków rodziny. W naszej kulturze, przemoc stosowana przez mężczyzn wobec kobiet, racjonalizowana jest takimi twierdzeniami jak „ prawdziwy mężczyzna musi rządzić kobietą”, „ kobiety lubią być zmuszane przez mężczyzn do różnych zachowań, a wręcz to lubią”, „mężczyzna musi być twardy”, „to naturalne, że mężczyzna jest władczy wobec kobiety”, „rolą kobiety jest dostosować się do oczekiwań partnera, inny rodzaj relacji źle świadczy o męskości”, „ prawdziwi mężczyźni nigdy nie ustępują i nie przegrywają” itp. Przemoc wobec dzieci tłumaczona jest tym, że „bez paska nikt nie wyrósł na porządnego człowieka”, „lepiej, żeby teraz dostał/a i nauczył/a się życia” , „kara fizyczna jest najskuteczniejszym środkiem wychowawczym”, „rodzic ma prawo do zadawania dziecku bólu, bo służy to dobremu wychowaniu ” itp.
Zachowania sprawców wspiera też bezradność społeczna. Dla wielu ludzi rodzina i to co się w niej dzieje to rodzaj świętości, w którą nie wolno ingerować. Mówimy sobie „to ich sprawa”, czujemy się zakłopotani, gdy widzimy coś niepokojącego w relacjach naszych znajomych czy rodziny . Milczymy, albo zaczynamy ich unikać. W pewien sposób wszyscy uczestniczymy w ten sposób w społecznej zmowie sprzyjającej bezkarności i dobremu samopoczuciu sprawców przemocy.
Przemoc w rodzinie nie jest problemem indywidualnym, to problem społeczny dotyczący nas wszystkich. Postawa sprawcy przemocy podlega wpływom zewnętrznym. Osoba stosująca przemoc jest w stanie zmienić swoje zachowanie pod wpływem otoczenia np. sankcji społecznych czy prawnych, presji środowiska. System zewnętrznego interweniowania, straszenia, przestrzegania sprawców oraz równocześnie oferowanie im możliwości pracy nad sobą (programy edukacyjno-korekcyjne) okazuje się w wielu sytuacjach skutecznym sposobem zatrzymywania przemocy. Trudność polega niestety na tym, że przemoc w rodzinie jest często długo utrzymywana w tajemnicy przez członków rodziny i zmowę milczenia ze strony otoczenia, a sprawcy cieszą się błogim poczuciem, że to inni mają się zmienić, a nie oni…
![](https://agnieszkaczapczynska.pl/wp-content/uploads/2024/08/Agnieszka-Czapczynska-mala.jpg)
Zajmuję się terapią indywidualną, terapią grupową, warsztatami rozwojowymi dla kobiet, prowadzeniem superwizji i szkoleniami w zakresie przeciwdziałania przemocy w rodzinie. Jestem z wykształcenia psycholożką, ukończyłam Wydział Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego. W terapii łączę kilka nurtów: psychologię procesu, arteterapię, focusing, EMDR, brainspotting oraz jogę. Jestem superwizorką w zakresie przeciwdziałania przemocy w rodzinie Instytutu Psychologii Zdrowia Polskiego Towarzystwa Psychologicznego i Ogólnopolskiego Pogotowia dla Ofiar przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia”.