Artykuły

Nieśmiałość

Każdy wie co to nieśmiałość. Zaczynają się nam pocić dłonie, twarz robi się blada, albo na odwrót dziwnie rumiana, a w głowie pustka…Według Philipa Zimbardo, psychologa społecznego, nieśmiałość ma w nasze j kulturze rozmiary epidemii. Zdiagnozowano ją u ponad 40% badanych (dane pochodzą z USA). Nieśmiali robią wrażenie nieintersujących się nikim snobów, podczas gdy w rzeczywistości są w stanie permanentnego napięcia i lęku spowodowanego obecnością innych ludzi. Kim są nieśmiali ludzie? Nieśmiały może być każdy, choć na pewno są to osoby, którym znacznie trudniej funkcjonować w sytuacjach społecznych, niż pewnym siebie. Nieśmiali są często skupieni na krytycznym badaniu swojego wyglądu i zachowania. „Czy w tym świetle mam dobry makijaż?”, „Na pewno zauważyli tę plamkę na moim rękawie”, „Czy nie mówię za głośno?”, „Nic nie mam do powiedzenia” itp. Nieśmiali ludzie żyją w pułapce dwóch podstawowych lęków. Lęku przed byciem osobą niewidoczną i nic nie znacząca dla innych oraz lęku przed byciem dostrzeżonym/ą i „odkrytą” przez innych, którzy zobaczą „że jestem nic nie warty/a”. Prace Philipa Zimbardo z lat 70-tych zapoczątkowały 20 lat studiów na fenomenem nieśmiałości. Okazuje się, że większość osób ukrywa tę cechę. Tylko nieliczni zachowują się w ewidentnie wycofany sposób, reszta jest w stanie zamaskować swoje uczucie niepokoju pod pozorami „normalnych” reakcji. Wynika to z presji naszej kultury, która wyżej wartościuje ekstrawersję i śmiałość, niż introwersję i wycofanie. Nikt nie chce uchodzić za osobę „nie radzącą sobie”… Skąd bierze się nieśmiałość? Część osób rodzi się ze skłonnościami temperamentalnymi sprzyjającymi pojawieniu się nieśmiałości, jednak większość nieśmiałych uczy się tego stylu reagowania poprzez doświadczenia życiowe. Jest to zatem cecha nabyta. Nieśmiałość wygląda różnie w zależności od cech danej kultury. Dla przykładu z badań porównawczych Zimbardo wynika, że Izraelczycy wydają się najmniej nieśmiałym narodem. Głównym źródłem tego stanu rzeczy są zdaniem psychologów metody wychowawcze stosowane przez rodziców, opierające się na nagradzaniu i wspieraniu dziecka. Nieśmiałość dotyka ludzi w każdym wieku, szczególnie osoby pochodzące z kręgu kultury Zachodniej. Rodzaje nieśmiałości Z dużej grupy osób nieśmiałych, tylko niewielki odsetek (ok. 10-15%) zachowuje się w sposób mało pewny siebie. Pozostała część (80-85%) jest nieśmiała w sposób niedostrzegalny dla otoczenia. Ten rodzaj trudności psychicznej nie przekłada się na zachowanie, jest jednak źródłem dużego dyskomfortu wewnętrznego. Na zewnątrz takie osoby często robią bardzo mylne wrażenie pewnych siebie i dominujących, podczas gdy w rzeczywistości osoba nieśmiała czuje się niewystarczająco dobra, czy wręcz gorsza od innych. Głównym źródłem tych emocji jest deprecjonujący siebie monolog wewnętrzny „Coś ze mną nie tak”, „Nie powinnam tak powiedzieć”, „Oni mnie krytykują” itp. Nawet jeśli ten rodzaj osób nieśmiałych odbierany jest przez otoczenie jako „bezproblemowe” i świetnie dające sobie radę w sytuacjach społecznych , są to ludzie obciążeni na co dzień bardzo negatywnym obrazem samych siebie. Konsekwencje nieśmiałości Nieśmiali ludzie najbardziej nie lubią być w centrum zainteresowania innych, choć równocześnie żyją tęsknotą, aby zostać dostrzeżonymi i docenionymi. Jako dzieci nie są w stanie poprosić o pomoc nauczyciela, jako studenci nie potrafią zdać pytania prowadzącemu, jako dorośli są tak skrępowani wobec przełożonych, że trudno im zaprezentować własne osiągnięcia. Nieśmiałość jest źródłem wielu strat emocjonalnych. Nieśmiałe dzieci częściej doświadczają odrzucenia rówieśników, bo któż lepiej nadaje się na kozła ofiarnego niż osoba, którą można łatwo przestraszyć czy doprowadzić do płaczu? Nieśmiałość w dzieciństwie i dorosłym życiu prowadzi do poczucia samotności i izolacji od otoczenia. Może też być jednym ze źródeł dalszych kłopotów np. zwiększonego ryzyka sięgania po używki. Cóż jest prostszego od pozbycia się napięcia w sytuacji towarzyskiej niż wypicie kilku kieliszków? Ogromną stratą jaką ponoszą nieśmiali jest też …czas. Trudno nawet wyliczyć jak dużą część swojego życia zużywają na deliberowanie i wewnętrzne wahania, podczas gdy ci bardziej pewni siebie po prostu korzystają z okazji jakie podsuwa im życie. Jak radzić sobie z nieśmiałością? Wielu ludzi boryka się z trudnościami wynikającymi z paraliżującego strachu przed wejściem w kontakt z innymi, czy zwróceniem na siebie uwagi. Oto kilka pomysłów na to jak skutecznie oswajać swoje lęki: Nieśmiałość uczy wrażliwości, to przynajmniej jedna pozytywna strona tego doświadczenia. Trudno jest zaakceptować w sobie, coś co wydaje nam się, że źle o nas świadczy. Nieśmiałość nie jest żadną wadą, jest wynikiem wyuczonego myślenia o sobie źle. Im lepiej będziemy czuć się we własnej skórze, tym niej będziemy potrzebować „chowania przed innymi”, a każdy ma w sobie wiele piękna do pokazania… Agnieszka CzapczyńskaZajmuję się terapią indywidualną, terapią grupową, warsztatami rozwojowymi dla kobiet, prowadzeniem superwizji i szkoleniami w zakresie przeciwdziałania przemocy w rodzinie. Jestem z wykształcenia psycholożką, ukończyłam Wydział Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego. W terapii łączę kilka nurtów: psychologię procesu, arteterapię, focusing, EMDR, brainspotting oraz jogę. Jestem superwizorką w zakresie przeciwdziałania przemocy w rodzinie Instytutu Psychologii Zdrowia Polskiego Towarzystwa Psychologicznego i Ogólnopolskiego Pogotowia dla Ofiar przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia”. agnieszkaczapczynska.pl

Nieśmiałość Read More »

Przekraczanie długoterminowych konsekwencji traumy związanej z przemocą – praca z „krytykiem wewnętrznym”

Nasza tożsamość składa się w wielu systemów przekonań, które często są ze sobą w bardzo głębokim konflikcie. Te różne „głosy”, które składają się na to kim jesteśmy, są określane w psychologii jako „kompleksy”, „podosobowości”,” wzorce energii”,” stany ego”. Różne pojęcia, ale proces mniej więcej ten sam… Często nie mamy świadomości tego jak liczną „rodziną” są nasze wewnętrzne systemy przekonań. Na pewno jednak często tego doświadczamy. Jest to zauważalnie dotkliwe zwłaszcza w sytuacji konfliktu wewnętrznego, gdy czujemy rozdarcie pomiędzy sprzecznymi impulsami. W słynnym dylemacie decyzyjnym pomiędzy „mieć ciasteczko, a zjeść ciasteczko” jedna część mnie pragnie zjeść coś pysznego, druga powstrzymuje ten impuls za pomocą rozsądnej argumentacji. Toczymy w swoim umyśle nieustanne dialogi, jeśli nasze „podosobowości” są w konflikcie, ta ze stron, która jest „chwilowo” mocniejsza, wygrywa i kierunkuje nasze działanie. Oczywiście, nie oznacza końca rozdarcia, ponieważ ta strona, która została pominięta, prędzej czy później odezwie się np. w postaci poczucia winy, smutku, złości . Jeśli zjem ciastko („wygrał” głos związany z przyjemnością), pominięty „racjonalny” głos wygeneruje np. poczucie winy, pojawi się myśl typu „Jak mogłaś złamać dietę, jesteś słaba” itp. Jeśli z kolei stanę po stronie samodyscypliny, prędzej czy później część, która miała ochotę na ciastko „dopadnie” mnie poprzez np. poczucie utraty smaku życia. Pojawi się np. myśl „tylko te obowiązki, już nic mi nie wolno” itp. Rozwiązaniem konfliktu jest integracja, czyli znalezienie wewnętrznej perspektywy , która pozwala połączyć ze sobą sprzeczne tendencje. Generalnie, zajmuje to całe życie… Kultura jako źródło utraty kontaktu ze swoją autentycznością Kultura w której żyjemy, na wiele sposobów odcina nas od kontaktu z naszym„autentycznym ja”. Poprzez wychowanie dostajemy ogromną liczbę przekazów, które wprost lub nie wprost mówią nam, że to kim jesteśmy nie jest wystarczająco dobre i godne miłości. Zachodnia cywilizacja socjalizuje każde kolejne pokolenie w duchu zwalczania siedmiu grzechów głównych. „Pycha, chciwość, nieczystość, gniew, obżarstwo, zazdrość i lenistwo” i cokolwiek się kryje pod tymi określeniami, należy do cech, których trzeba się wyzbyć. Jak piszą H.S. Stone, twórcy metody voice dialoge, pewne wzorce energii, które przynosimy na świat są zbiorowo wydziedziczone (wyrzucone poza tożsamość, mówiąc innym językiem) za pośrednictwem kultury. Rodzina w której się wychowujemy jest bezpośrednim narzędziem tej represji. Jeśli była to rodzina w której stosowano przemoc, represja bywa znacznie mocniejsza, a kontakt z „odszczepionymi” aspektami siebie całkowicie zablokowany. Nasze „autentyczne ja” na początku spontaniczne i swobodne, z czasem coraz głębiej chowa się pod maską dostosowania, prowadzenie przejmują nasze „podosobowści” przykrojone do oczekiwań otoczenia. W nurcie psychologii procesu określane jako „wewnętrzny krytyk” , w metodzie voice dialoge „Obrońca-Kontroler”. To ukrycie jest na tyle skuteczne, że w większości przypadków tracimy w dorosłym życiu kontakt z żywym i spontanicznym aspektem siebie. Utożsamiamy się z normami świata, które mówią „trzeba coś osiągnąć”, „być jak inni”, „ czegoś w życiu dokonać”. Itp. Kiedy nasze” wewnętrzne dziecko” upomina się o odpoczynek, przyjemność czy po prostu przestrzeń i uwagę, zwykle spostrzegamy to jako problem. Nie lubimy tej uważanej za „wadliwą” części siebie i podejmujemy z nią walkę. Uczymy się traktować swoją emocjonalność, spontaniczność, seksualność, kreatywność z perspektywy surowego rodzica, który karze dziecko za nieposłuszeństwo wobec społecznie akceptowanych zasad poczuciem winy, wstydem, złością na siebie. Tracąc w ten sposób kontakt z wolną i spontaniczną częścią siebie, tracimy bezpowrotnie możliwość, odkrycia kim w pełni jesteśmy i po prostu cieszenia się życiem, które jest. Każdy aspekt naszego wewnętrznego świata ma swoją rację bytu, problemem z mojej perspektywy, jest to, że stajemy się w dorosłym życiu zbyt jednostronni/nne w swojej percepcji siebie. W medycynie chińskiej uważa się, że każda nierównowaga prędzej czy później doprowadzi do choroby. „Chorobą” może być zarówno nadmierna dominacja „podosobowości” dziecięcej i brak dojrzałego aspektu „dostosowanego”, jak i odwrotnie.  W naszej kulturze prawdopodobnie cierpimy zwykle z tego drugiego powodu. „Krytyk wewnętrzny” Jednym z najgłośniejszych i najmocniejszych głosów wchodzący w skład naszej „dostosowanej” części jest krytyk. „Krytyk wewnętrzny” to zestaw przekonań pochodzący bezpośrednio z historii osobistej (przekazy rodziców, opiekunów, ważnych osób itp.) lub pośrednio, stanowiących „prawdę” kulturową, , które określają nasza tożsamość w granicach akceptowanych przez otoczenie. W doświadczeniu wewnętrznym, to przekonania, które w surowy, oceniający i porównujący sposób opisują nasze właściwości, cechy wyglądu, charakteru, działania itp. Krytyk często zaczyna się od słów: „Jestem zbyt…”, „Jestem niewystarczająco…”, „Nie umiem…”, „Nawet jeśli teraz mi się udało, to następnym razem…”, „Nie zasługuję na…”, „Inni są lepsi w …”. Krytyk wewnętrzny jest aspektem naszego wewnętrznego „ja”, które w swojej intencji ma służyć ochronie, stara się strzec naszego przetrwania w świecie niczym surowy rodzic za pomocą nieustannego „dopasowywania” do wymagań otoczenia. Działa niczym osobisty „policjant”, który nieustannie wypatruje różnych zagrożeń i arbitralnie ustala, najwłaściwsze sposoby ochrony. Kontroluje nasze zachowanie poprzez wytworzenie wewnętrznego systemu zasad, które mają służyć dostosowaniu do wymogów świata i naszemu przetrwaniu. Z czasem, ten kontrolujący głos tak mocno się w nas „rozrasta”, że potrafi „zagłuszyć” inne aspekty naszego wewnętrznego świata – nasze emocje, potrzeby ciała, spontaniczne impulsy…To co w zamierzeniu jest wewnętrzną strukturą służącą ochronie, zamienia się bardzo często w dorosłym życiu w więzienie. Przemoc w rodzinie – jak najbliższe nam osoby wzmacniają wewnętrzny głos krytyczny Głos „wewnętrznego krytyka” jest częścią tożsamości wszystkich, ale doświadczenie przemocy ze strony innych, bardzo silnie go wzmacnia, ponieważ stanowi zewnętrzne, „obiektywne” potwierdzenie tego, co i tak myślimy o sobie samych. Już nie tylko słyszę w swojej głowie „Jestem słaba, nic nie umiem”, bo te same słowa padają z ust bliskiej mi osoby – ojca, matki, męża, żony… Doświadczenie złego traktowania w dzieciństwie lub dorosłym życiu , polegające na zaniedbywaniu potrzeb, przemocy psychicznej, fizycznej czy seksualnej wzmacnia krytyczny przekaz wobec siebie. Krzywdzone dziecko nie myśli „mama czy tata są źli”, bierze winę na siebie „to ja jestem zły/a, skoro jestem tak traktowany/a ”, „ właśnie na to zasługuję”, „bardziej się postaram, będę bardziej idealna/y i wtedy będę mnie kochać” . To „staranie” się w sytuacji bycia ofiarą przemocy w rodzinie tak naprawdę nigdy nie ma końca, zawsze jest coś „nie tak”, co może spowodować akt przemocy ze strony sprawców. Dziecko czy osoba dorosła w sytuacji przemocy wzmacnia w sobie wewnętrznego krytyka, bo ten mechanizm ma służyć ochronie. „Jeśli będę bardziej doskonała/y, to może nie będę zasługiwała na tak

Przekraczanie długoterminowych konsekwencji traumy związanej z przemocą – praca z „krytykiem wewnętrznym” Read More »

Przemoc w związkach nastolatków

Przemoc w związkach młodych ludzi przybiera różne formy. Większość ofiar przemocy fizycznej i seksualnej w związkach to dziewczęta, chłopcom zdarza się zwykle doświadczenie przemocy psychicznej ze strony partnerki. Najbardziej widoczną formą nadużycia jest przemoc fizyczna. Ofiary często chronią sprawcę, minimalizują przemoc jakiej doświadczają, biorą na siebie odpowiedzialność za zachowania partnera. Rodzice skazani są na domysły. Niepokojącym sygnałem są ślady przemocy fizycznej, których pochodzenia córka nie umie wyjaśnić np. siniaki, ślady na ciele wyglądające jak od uderzenia dłonią, wyrwane kępy włosów, porwana odzież, oparzenia itp. Równie niepokojące jak brak wyjaśnień czy ukrywanie obrażeń, są wyjaśnienia, które nie pasują do rodzaju albo rozmiaru śladów lub powtarzające się urazy. Przemocą jest degradowanie psychiczne partnerki np. sprawca używa wulgarnych słów zwracając się do niej, lży ją przy świadkach, mówi o niej w obraźliwy sposób. Kolejnym dzwonkiem, który powinien zaalarmować rodziców, jest strach ich córki przed chłopakiem np. unikanie z nim spotkań, oznaki zdenerwowania na sygnał telefonu, utrzymujące się złe samopoczucie związane z partnerem, oznaki kontrolowania ofiary przez partnera – śledzenie jej, nagabywanie sms-ami czy mailami, częste telefony itp. Sygnałem alarmowym jest też pogarszająca się kondycja psychiczna ofiary – unikanie dotychczasowego towarzystwa, rezygnacja z lubianych zajęć, pasji, marzeń będących ważnym elementem życia nastolatki czy młodej kobiety, nieoczekiwana zmiana zainteresowań, stylu życia, nawyków, upodobań (np. stylu ubierania się w kierunku akceptowanym przez partnera), trudności z koncentracją uwagi, wycofanie z kontaktów, obniżony nastrój. Warto zwrócić uwagę na gwałtowaną zmianę zachowania córki – obojętność wobec swojego wyglądu, ukrywanie za pomocą ubioru czy makijażu śladów przemocy, jeśli sprawca jest zazdrosny unikanie za pomocą stroju i zmiany zachowania zainteresowania innych chłopców, spadek/wzrost apetytu i związana z nim zmiana wagi (np. utrata wagi na skutek złego samopoczucia i lęku, z tych samych powodów tycie związane z objadaniem się). Wszystkie te sygnały mogą się wiązać z przemocą w związku. Dlaczego rodzice dowiadują się na końcu? Nawet najbardziej ufne i otwarte nastolatki, bywają rzadko kiedy skłonne do dzielenia się doświadczeniami związanymi z intymnymi relacjami z własnymi rodzicami. Powodów do tego, aby nie ujawniać swoich tajemnic jest wiele i nie musi to świadczyć o tym , że jesteśmy złymi rodzicami. Nasze dzieci po prostu potrzebują poczuć niezależność, poszukać własnej perspektywy, odkryć swoją indywidualność. Problemy zaczynają się wtedy, gdy tajemnicą jest przemoc, która zaczyna być zagrażająca dla życia czy zdrowia dziecka. W subkulturze młodzieżowej wiele zachowań uchodzi za normę. Młoda dziewczyna może nie akceptować postępowania partnera, ale jeżeli jest ono uznawane przez grupę, raczej zaufa „stadu” niż sobie samej. Presja grupy jest motorem napędowym wielu działań nastolatków, a „posiadanie chłopaka” znacząco podnosi prestiż. Wiele dziewczyn jest w stanie zrobić naprawdę wiele, żeby zdobyć i utrzymać partnera. Znoszenie przemocy z jego strony bywa czasem ceną do zapłacenia. Ujawnienie problemu rodzicom wiąże się z ryzykiem ich ostrego i radykalnego sprzeciwu wobec tej znajomości. Nastolatki nie dostrzegają, że są ofiarami przemocy, bo wierzą, że zazdrość i zaborczość są synonimami miłości. Młoda dziewczyna dopiero zdobywa swoje pierwsze doświadczenia związane z umawianiem się na randki. Jeśli spotyka się z chłopcem, który np. zabrania jej kontaktów z kolegami, może to dla niej oznaczać, że kocha ją nad życie. Jeśli pragnie spędzać z nią każdą chwilę oraz wiedzieć, gdzie i z kim przebywa to oznacza, że jest prawdziwym romantykiem. Nadmierna kontrola, stanowiąca składnik przemocy, mylona jest z zaangażowaniem i opieką. Innym powodem milczenia ofiar jest obawa o reakcję sprawcy. Chłopcy stosujący przemoc w związku używają gróźb „ Jeżeli ze mną zerwiesz pobiję twojego młodszego brata”, „Zrobię sobie krzywdę”, „Nie będziesz wiedziała kiedy i gdzie, ale cię dorwę” itp. Ponieważ groźby te towarzyszą zwykle innym agresywnym zachowaniom sprawcy, dziewczyna ma powody wierzyć, że groźby nie są rzucane na wiatr. Dziewczyny ukrywają przemoc ze strony partnerów, bo nie chcą, żeby rodzice myśleli, że nie są wystarczająco dorosłe. Popatrzmy przez chwilę na świat oczami nastolatki. Strach, że „straci wolność” ze strony rodziców wydaje się całkiem uzasadniony. Prawdopodobną konsekwencją podjęcia działań chroniących ofiarę, może być zwiększenie kontroli ze strony rodziców. Żadnej nastolatce nie zależy na tym na pewno. Może się całkiem słusznie obawiać, że jeśli będzie chciała wyjść gdzieś z koleżankami, rodzic znający prawdę o związku, podejrzewając zagrożenie spotkaniem ze sprawcą odmówi jej swobody. Domowy rygor, nie leży w interesie nastoletniej dziewczyny. Milczenie może też wynikać z poczucia winny lub strachu przed reakcją taty i mamy. Nastolatka może obawiać się ujawnienia informacji o tym, że podjęła współżycie seksualne ze sprawcą. Jeżeli używa narkotyków czy ma kontakt z alkoholem, to naturalne, że także będzie się bała o tym mówić. Przemoc razem z innymi tajemnicami „schodzi do podziemia”. Jak rozmawiać z nastoletnią ofiarą przemocy– kilka uwag dla rodziców Możemy jako rodzice doświadczać wszystkiego – gniewu, smutku, lęku, poczucia winy, wstydu. Każdy stan emocjonalny w sytuacji zagrożenia życia i zdrowia własnego dziecka jest zrozumiały i rodzice mają do niego prawo. Warto jednak na tyle zapanować nad emocjami, aby nie rozpoczynać rozmowy z córką od ataku na nią „Jak mogłaś być tak naiwna?” itp. czy na sprawcę „To potwór” itp.Podobnie jak w innych trudnych rozmowach warto unikać formy przesłuchania dziecka, w zamian zaprosić do dialogu. Pomagają w tym otwarte pytania typu „Ostatnio wyglądasz na bardzo smutną. Może porozmawiamy, chciałabym ci pomóc”, „Zauważyłam, że Krzysiek przysyła Ci ostatnio bardzo dużo sms-ów, jak się z tym czujesz” itp. Dla nastolatki jest to bardzo ważne, czy rodzic jest zainteresowany jej opinią czy przejęciem kontroli.Rozmawiając z nastolatką można rozpocząć od podsunięcia lektury jakieś tekstu opisującego przemoc w relacji. Być może pozwoli jej to zobaczyć swój związek w nowy sposób. W milczeniu ofiary jest pewna logika. Jeśli dotychczas nie widziała w zachowaniach partnera niczego problematycznego, czemu miałaby o tym opowiadać swoim rodzicom…Warto dać córce do zrozumienia, że rodzice nie chcą wymuszać na niej decyzji „tak lub nie” względem chłopaka. Pozwoli jej to mówić bardziej otwarcie o tym czego doświadcza i co przeżywa. To naturalne, że rodzice chcą zakończyć związek w którym dochodzi do przemocy, jednak wymuszanie typu „od dziś nie wolno ci się z nim widywać” często pogarsza sytuację. Nastolatki często bojkotują rozkazy rodziców, jest to jeden z elementów walki o niezależność. Jako rodzicom powinno nam zależeć nam na tym, żeby córka podjęła własną,

Przemoc w związkach nastolatków Read More »

Piękne i straszne czyli o pożytku z bajek

„Kiedy się opowiada baśnie, zawsze zapada noc. Bez względu na miejsce i czas, bez względu na porę roku, kiedy ktoś opowiada baśnie, pod okapem, nad głowami słuchaczy zawisa gwiaździste niebo i srebrny księżyc. Czasami pod koniec bajki izba wypełnia się świtem, innym razem zostaje skrawek gwiazdy, czasami strzęp burzliwego nieba. I czymkolwiek jest to, co opowieść zostawia za sobą, jest to cała skarbnica, praca, która ulepsza duszę”. – Clarissa Pinkola Estes, Biegnąca z wilkami Ten czarodziejski moment powtarzał się co wieczór: jako mała dziewczynka leżałam w łóżku i z niecierpliwością czekałam na przyjście mamy. Nie pamiętam żadnej historii z tych, które mi czytała, ale pozostał mi smak czegoś wyjątkowego i uczucie, że teraz jest czas tylko dla nas dwóch. Wszyscy słuchaliśmy w dzieciństwie bajek i baśni. Wszystkie dzieci lubią ich słuchać – ale dlaczego? Wiemy, że baśnie są częścią każdej społeczności ludzkiej, niezależnie od kultury – ale po co są? Z pokolenia na pokolenie przekazujemy sobie legendy należące do miejsc, w których żyjemy – ale właściwie z jakiego powodu to robimy? Skąd ta magia? Bezpieczne emocje Psychoanalityk Bruno Bettelheim w książce Cudowne i pożyteczne. O znaczeniach i wartościach baśni wyraził pogląd, że baśnie pomagają dzieciom uporać się z lękami i wewnętrznymi konfliktami, które są częścią normalnego procesu rozwojowego. Zasugerował, że motywy wielu baśni pokrywają się z typowymi dziecięcymi problemami. Kopciuszek to opowieść o rywalizacji między rodzeństwem i o bolesnym poczuciu, że jest się gorzej traktowanym przez rodziców niż brat czy siostra. Jaś i Małgosia dotyka znanego każdemu dziecku lęku, że utraci rodziców i będzie zdane tylko na siebie. Tomcio Paluch opisuje doświadczenie małego chłopca, który samotnie musi się zmierzyć z przerażającym światem. Przykłady można mnożyć. Nie bez powodu bohaterami wielu baśni są najmłodsi – najmłodszy brat, najmłodsza siostra. Symbolicznie odpowiada to perspektywie, jaką posiada dziecko, które postrzega siebie jako istotę małą, słabą, zależną od innych. Psychoanalitycy twierdzą, że nie musimy rozumieć sensu symboli, nasza nieświadomość sama je automatycznie rozpoznaje. Dla dziecka, któremu właśnie urodził się nowy braciszek skupiający na sobie uwagę całej rodziny, opowieść o niechcianym, niekochanym, ale w końcu jednak tryumfującym nad swoim rodzeństwem Kopciuszku może być jak łyk źródlanej wody na wysuszone gardło. Dziecko doświadcza burzy bolesnych uczuć, które często spotykają się z niezrozumieniem ze strony dorosłych. Świadome odczuwanie zazdrości, lęku przed odrzuceniem, złości na rodziców, którzy zachowują się inaczej niż przedtem, przekracza jego możliwości. Dlatego utożsamienie się z bohaterem bajki, przeżywającym coś bardzo podobnego, działa jak wentyl bezpieczeństwa. Można płakać na losem Kopciuszka, bezpiecznie złościć się na macochę, cieszyć z porażki sióstr, tęsknić za ukochaną, utraconą mamą – wszystko to przecież dotyczy kogoś innego. Wczuwając się w bajkę, dziecko uwalnia zablokowane i stłumione emocje, co przynosi mu ulgę. Pamiętam pierwszą wyprawę do teatru lalkowego z moim trzyletnim synem. Było to przedstawienie o przygodach Koziołka Matołka, historia z pozoru lekka i zabawna. Ale nie dla trzylatków. W dramatycznym dla koziołka momencie cała pełna dzieci sala zaniosła się szlochem. Pomyślałam wtedy, że Bettelheim miał rację. Szczęśliwe zakończenie Kolejnym walorem terapeutycznym bajki jest to, że zwykle przynosi nadzieję dla skołatanego dziecięcego serca. Bohaterowie dzięki pomocy różnych magicznych sił przechodzą przez wiele groźnych prób i wyzwań (czyżby tak wyglądał świat dorosłych z perspektywy dziecka?), a w końcu lądują w bezpiecznym i dobrym miejscu jako zwycięzcy. Wróćmy do dziecka, któremu urodził się braciszek, i do Kopciuszka. Czy doświadczenie Kopciuszka – dziewczynki, która nie dostaje takiej miłości i przywilejów, jakie otrzymują jej siostry – nie jest podobne do tego, co dzieje się w sercu starszego brata? Wybieranie soczewicy z popiołu i inne absurdalne zadania niesprawiedliwie nakładane na Kopciuszka przez macochę przypominają sytuację dziecka, które teraz nagle ma być cicho, choć zawsze mogło być głośno, albo ma zasnąć samo, chociaż do tej pory zasypiało z rodzicami. Nadziei na poprawę sytuacji nie widać, lecz oto zjawiają się przyjazne moce, które odmieniają sytuację o 180 stopni. Nic nie trzeba rozumieć, aby ulga przyszła sama wraz ze szczęśliwym zakończeniem opowieści… Przykłady zachowań i siła wyobraźni Dzieci uczą się przez naśladownictwo, są genialnymi imitatorami tego, co widzą i słyszą wokół siebie. To nasze przystosowanie ewolucyjne, które pozwala przetrwać całemu gatunkowi, dzięki szybkiemu, nieomal automatycznemu przekazywaniu z pokolenia na pokolenie zdobytych doświadczeń (niestety dzieci kopiują nie tylko nasze zdobycze, ale i błędy). Psychologowie podkreślają walor edukacyjny bajek. Pokazują on modele konkretnych zachowań i postaw. Kopciuszek uczy się np. tego, że nie wolno nigdy tracić nadziei na zmianę. Bajki pełnią też funkcję terapeutyczną dzięki efektowi odwrażliwiania. Jest to technika behawioralna stosowana przez terapeutów np. w pracy z lękiem, polegająca na stopniowym oswajaniu lęku poprzez konfrontowanie się z nim. Dzieci doświadczają bardzo wielu lęków i ma to charakter rozwojowy: noworodki obawiają się utraty fizycznego wsparcia, boją się nagłych, głośnych dźwięków; w wieku około ośmiu miesięcy niemowlę boi się rozstania z matką; trzylatki boją się różnych wyobrażonych postaci, np. duchów; czterolatki zaczynają się obawiać ciemności. Wszystkie te lęki są normalne i zwykle znikają w miarę dorastania. Baśnie konfrontują dziecko z sytuacją wywołującą lęk. W opowieści o Jasiu i Małgosi rodzeństwo błąka się samotnie w lesie, w którym spędziło noc bez opieki rodziców. Słuchając tej baśni, dziecko znajduje się w lesie razem z nimi. Baśń pozwala na uruchomienie czystej wyobraźni i skutecznie oswaja dziecko z trudną sytuacją. Oszczędza nam konieczności rzeczywistego skonfrontowania dziecka, które np. boi się lasu, z realnym lasem, czy dziecka obawiającego się ciemności z prawdziwą ciemnością. Jakie bajki opowiadać Nie ma w tej kwestii żadnych reguł, poza zasadą zdrowego rozsądku oraz uważności na reakcje ze strony dziecka. Baśni, bajek, opowieści jest bardzo wiele – współczesnych i pochodzących z klasyki. Te sięgające korzeniami dawnych stuleci (jak baśnie braci Grimm) często są przekaźnikami zbiorowego doświadczenia, bliskiego każdemu, kto dojrzewał w naszej kulturze. Zawierają archetypowe opowieści przekazywane z pokolenia na pokolenie, przetworzone przez autora i jego indywidualne widzenie i rozumienie świata. Dużo w nich okrucieństwa, przed którym chcielibyśmy ochronić nasze dzieci, chociaż… dziś na świecie jest równie wiele przemocy jak w czasach braci Grimm. Dzieci jednak są traktowane inaczej. Kiedyś to byli po prostu mali dorośli, my dajemy im taryfę ulgową, oszczędzamy widoku ciemnej strony życia. Dlatego też niektóre szczegóły z tamtych

Piękne i straszne czyli o pożytku z bajek Read More »

Niewidzialna przemoc

„Maria i Wojtek poznali się na studiach. Obydwoje mają wyższe wykształcenie, ona polonistka, on inżynier. Mają dwoje małych dzieci, roczną córeczkę i trzy letniego syna. Maria zajmuje się domem, jest na urlopie wychowawczym. Wojtek „robi karierę” w dużej firmie. Z boku patrząc są wspaniałą parą, której wszystko się udało. Z perspektywy Marii, jej życie jest koszmarem. Wojtek zwykle wraca do domu bardzo zmęczony, ale wystarczy mały drobiazg, by zamieniał się nie do poznania: „Ku…wa, co ty robisz całymi dniami, w tym domu jest jak w chlewie” albo „Ile razy Ci mówiłem, że masz nie dotykać moich garniturów. Znowu coś poprzewieszałaś w szafie. No, co się patrzysz idiotko? Popatrz lepiej na siebie, jak wyglądasz, no popatrz, szmato”. Maria wie, jak wygląda, po całym dniu opieki nad dwójką małych dzieci, więc nawet nie protestuje. „To nie jest żadna przemoc domowa – twierdzi – może ja rzeczywiście do niczego się już nie nadaję i on ma rację. Dla dzieci jest taki dobry, zarabia świetnie, na nic nam nie brakuje. Może powinnam się bardziej postarać, to Wojtek mniej się będzie wściekał”…Sąsiedzi Marii i Wojtka nie domyślają, się, że za płotem nowego segmentu, otoczonego zawsze zadbanym trawnikiem dzieje się coś niedobrego. Nie słuchać krzyków, śliczne dzieci, zawsze dobrze ubrane i rozchichotane. Maria, widać, że jakaś zmęczona, ale przecież przy dzieciach ma harówkę. Wojtka znają, jeździ dobrym samochodem, z dziećmi chodzi na spacery w niedzielę. „Taki mężczyzna to skarb” twierdzi sąsiadka Marii, której Wojtek, przywozi czasem zgrzewkę wody z supermarketu, żeby nie musiała dźwigać ”. Przemoc w rodzinie jest zamierzonym działaniem sprawcy, ma na celu kontrolowanie i podporządkowanie sobie ofiary. Występuje wtedy, kiedy sprawca wykorzystuje przewagę siły i narusza podstawowe prawa ofiary (np. prawo do nietykalności fizycznej, godności, szacunku). Doświadczanie bólu i cierpienia sprawia, że ofiara ma mniejszą zdolność do samoobrony. Przemoc psychiczna jest niewidoczna, bywa trudna do rozpoznania zarówno przez ofiary jak świadków. W świetle polskiego prawa przemoc psychiczna jest przestępstwem, podobnie jak inne formy przemocy (przemoc fizyczna, seksualna i ekonomiczna). Mówi o tym art. 207 §1 k.k. „Znęcanie się fizyczne lub psychicznie nad osobą najbliższą lub nad inną osobą pozostającą w stałym lub przemijającym stosunku zależności od sprawcy albo nad małoletnim lub osobą nieporadną ze względu na jej stan psychiczny lub fizyczny podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat” Jak rozpoznać przemoc psychiczną ? Przemoc psychiczna przybiera różne formy, do których należą następujące zachowania sprawcy: 1.         Werbalne poniżanie partnerki np. * wyzywanie; *deprecjonowanie umiejętności w ważnych dla niej obszarach życia („Jesteś złą matką”, „Nic nie potrafisz zawodowo”, „Jesteś nieatrakcyjna”); *szydzenie z osób bliskich („Twoja rodzina jest prymitywna”, „Twoja matka nigdy Cię nie kochała”); *dewaluowanie przekonań („Jesteś dewotką”) ; * wprowadzanie w zakłopotanie, zawstydzenie, wyśmiewanie (czasem w obecności innych osób); * irytowanie, niepokojenie, przedrzeźnianie; 2.         Zmuszanie do biernego lub czynnego udziału w niechcianych aktywnościach np. *zmuszanie do oglądania i odtwarzania scen z filmowej pornografii; 3.         Permanentne uprzykrzanie życia ofierze np. * rozpuszczanie plotek i szykanowanie (w miejscu zamieszkania, pracy, wśród znajomych); * uporczywe i utrudniające życie brudzenie mieszkania; * złośliwe niszczenie przedmiotów o emocjonalnym znaczeniu; 4.         Ograniczanie możliwości snu i wypoczynku np. *awantury w porach odpoczynku (wiedząc, że partnerka musi iść do pracy następnego dnia) ; * palenie światła w nocy (w taki sposób, żeby utrudniało to odpoczynek partnerce); *zapraszanie kolegów bez zgody partnerki, libacje alkoholowe; *głośne oglądanie telewizji w nocy; 5.         Izolowanie od świata zewnętrznego np. *uniemożliwianie podjęcia pracy zarobkowej lub nauki; *wymuszanie przebywania w domu; *izolowanie od rodziny i przyjaciół; *ograniczanie samodzielności (zabieranie wspólnego samochodu, dokumentów, pieniędzy itp.); *wszczynanie awantur i wchodzenie w konflikty z rodziną albo znajomymi partnerki, tak, aby rodzina i znajomi unikali kontaktu; * wysyłanie z numeru telefonu należącego do ofiary lub jej adresu mailowego obraźliwych maili do jej znajomych; 6.         Odmawianie partnerce prawa do własnych poglądów i opinii np. *odmawianie prawa do umysłowej niezależności drugiej osoby; *uważanie się za „wyrocznię” we wszystkich kwestiach, również dotyczących życia ofiary; 7.         Manipulowanie emocjami ofiary np. * wzbudzanie poczucia winy („Gdybyś była lepszą żoną, nie byłoby tak między nami”); * wzbudzanie poczucia wstydu ( „Mówisz, że powinniśmy ratować nasze małżeństwo, ale to ty jesteś oziębła”) *wzbudzanie poczucia lęku ( „Skończę ze sobą, jeśli tego nie zrobisz, Nikt Cię nie zechce i do końca życia będziesz sama”) 8.         Kontrolowanie drugiej osoby np. *wymuszanie ciągłego informowania o miejscu przebywania; *wysyłanie dużych ilości sms-ów, wielokrotne dzwonienie, śledzenie; * podsłuchiwanie, włamywanie się do prywatnej poczty; *nieuzasadniona zazdrość; 9.         Odbieranie autonomii w różnych kwestiach dotyczących codziennego życia np. *zmuszanie do wykonywania różnych czynności domowych według ścisłych zaleceń sprawcy *drobiazgowe rozliczanie partnerki z tego co robiła w ciągu dnia, ile pieniędzy wydała itp. *podważanie perspektywy partnerki, jej punktu widzenia 10.       Krytykowanie i pomniejszanie wartości partnerki w obecności dzieci np. *podważanie decyzji rodzicielskich partnerki („Nie musicie sprzątać, matka jest zbyt wymagająca”, „Idziemy teraz do kina, nie musicie odrabiać lekcji”) 11.       Manipulowanie partnerką poprzez negatywne nastawianie wobec niej dzieci np. *kupowanie dzieciom drogich prezentów, przy równoczesnym zaniedbywaniu podstawowych potrzeb rodziny *przekonywanie dzieci o złych intencjach partnerki („Wasza matka was nie kocha”, „Matka chce mnie wsadzić do więzienia”, „Matka się wami nie zajmuje”) 12.       Monopolizowanie uwagi ofiary poprzez akty agresji, częste zdrady w związku itp; 13.       Wzbudzanie strachu przez krzyk, wrzask, głośne wypowiedzi; 14.       Ignorowanie, zamierzony brak reakcji na potrzeby partnerki; 15.       Zastraszanie, używanie gróźb mających na celu podporządkowanie sobie partnerki („Jeśli wezwiesz policję, pożałujesz tego na zawsze”, „Gdy odejdziesz, zabije się”) Gdzie szukać pomocy? Osoby doświadczające przemocy psychicznej potrzebują wsparcia i profesjonalnej pomocy psychologiczno-prawnej. Przemoc nie zatrzymuje się sama. Osoba doświadczająca przemocy potrzebuje wsparcia z zewnątrz, niezbędnego do rozpoznania doznawanej krzywdy oraz znalezienia sposobów odbudowy bezpiecznego życia. Adresy bezpłatnych placówek pomocowych dla ofiar przemocy można znaleźć na stronie internetowej www.porozumienie.niebieskalinia.pl. Nie czekaj, poszukaj pomocy! Agnieszka CzapczyńskaZajmuję się terapią indywidualną, terapią grupową, warsztatami rozwojowymi dla kobiet, prowadzeniem superwizji i szkoleniami w zakresie przeciwdziałania przemocy w rodzinie. Jestem z wykształcenia psycholożką, ukończyłam Wydział Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego. W terapii łączę kilka nurtów: psychologię procesu, arteterapię, focusing, EMDR, brainspotting oraz jogę. Jestem superwizorką w zakresie przeciwdziałania przemocy w rodzinie Instytutu Psychologii Zdrowia Polskiego Towarzystwa Psychologicznego i Ogólnopolskiego Pogotowia dla Ofiar przemocy

Niewidzialna przemoc Read More »

W zmaganiach o ludzką twarz – życie z nastoletnim dzieckiem

Nastoletnie dzieci potrafią być nieprzewidywalne jak pogoda. Waleczne jak bohaterowie średniowiecznych bitew w walce o tak zwany „własny porządek” dotyczący pokoju, który zamieszkują ( w języku rodziców „potworny bałagan”). Uległe i bierne jak owce idące na rzeź wobec presji rówieśników. Ospałe i wiecznie zmęczone w ciągu roku szkolnego. Pracowicie rozglądające się za jakąś (płatną, rzecz jasna) pracą w czasie wakacji, tradycyjnie uważanych przez dorosłych, jako czas powszechnego przyzwolenia na lenistwo. Te 20-30 lat jakie nas dzielą od własnych, dorastających dzieci, powoduje, że jest nam bardzo trudno ogarnąć wzajemnie swoją perspektywę… Gdzie w tym jest logika? Dla rodzica to często zadanie ponad siły, aby dostrzec sens w różnych zachowaniach nastolatka. Przy zastosowaniu uniwersalnego mechanizmu empatii, czegoś się jednak można doszukać w tym kosmosie wyglądającym na totalny chaos… Motywem przewodnim bardzo wielu zachowań naszych dorastających dzieci jest bardzo podstawowa ludzka potrzeba niezależności i autonomii. Towarzyszy nam ona przez całe życie, choć jej realizacja w dojrzały sposób tzn. bez naruszania granic innych i bez równoczesnego robienia krzywdy sobie, wymaga naprawdę wielu lat nauki na własnych błędach… Któż nie znajdzie w swoim własnym życiu przynajmniej jednego przykładu młodzieńczych działań z cyklu „na złość babci odmrożę uszy”. Postawa nastolatka „nie, bo nie”, niezależnie od tego czy dotyczy odmowy nauki, zaniechania sprzątania, negowania jedzenia tego, co proponują rodzice, czy jakiegokolwiek innego aspektu życia, jest często podyktowana głęboką potrzebą autonomii i decydowania o sobie. Możemy to rozumieć i szanować, ale jak pomóc swojemu dziecku? Z perspektywy dorosłego rodzica, oddanie swojemu 16 czy 17 letniemu dziecku kontroli nad własnym życiem, nawet na poziomie planowania codziennej diety zakrawa często na szaleństwo. Raczej wiadomo czym się skończy. Pizza, pizza i jeszcze raz pizza… (to wersja „łagodna”). Walka ze zbuntowanym nastolatkiem, podobnie jak próba ucieczki od problemu, są strategiami absolutnie nieskutecznymi… Po co rozmawiać, jak i tak się ciągle kłócimy? Myślę, że dla tego, bo rozmowa to jedyne co nam często zostaje do zrobienia. Potrzeba autonomii to potrzeba bycia zauważoną/y i uszanowaną/ym jako osoba o własnej, niezależnej perspektywie. Dotyczy to i „młodych” i „starych”. Dla każdego, kto doświadcza takiej potrzeby (w tym dla naszego dziecka) robienie tego, co każą inni (niezależnie od tego jak bardzo jest to sensowne) może być po prostu okropne. Warto jest powiedzieć dziecku, że rozumiemy, czego ono doświadcza i naszą rodzicielską intencją jest pomóc mu w stawaniu się niezależną osobą. Spytajmy nastolatka/ę co możemy zrobić, aby ułatwić jej/jemu rozwój na tej ścieżce. Zdobywanie samodzielności to w końcu niebagatelnie trudne wyzwanie. Z drugiej strony, nasze oczekiwania i doświadczenie są także ważne. Otwarte mówienie o swoich potrzebach, oczekiwaniach, niepokojach pomaga przekroczyć potencjalny konflikt i znajdować „rozwiązania środka”. Nie musimy zgadzać się na samodzielny wyjazd pod namiot naszego 16-latka, ale też on nie musi już jak „maluch” spędzać całych wakacji na koloniach albo na wczasach z rodzicami. Może jest do znalezienia rozwiązanie „przejściowe” np. wyjazd pod namiot, ale pod okiem dorosłego wujka czy cioci…  Język rozmowy Bardzo ważny jest język rozmowy z naszym dorastającym dzieckiem. Sposób w jaki mówiliśmy/łyśmy w czasach „przed batalią o wolność i niepodległość”, może nie przynieść zamierzonego rezultatu. Jeśli o coś prosimy, musimy mieć w sobie gotowość na przyjęcie odmowy lub próbę negocjacji. Pytanie „Czy możesz nakarmić psa?” zostawia każdej myślącej (a nasze dziecko jest nią na pewno!!!!!) osobie przestrzeń na podpowiedź „tak”, „zaraz” , „nie mogę” lub cokolwiek innego. Są sytuacje w których warto jest zadawać pytania, bo ważne jest dla nas rodziców danie wolności wyboru swojemu dziecku. Są jednak sytuacje w których nie mamy na to najmniejszej ochoty. Dla precyzji komunikacji unikajmy wtedy próśb, po prostu poinformujmy „Proszę nakarmić psa!” Polecenie jest bardziej autorytatywne i wymaga wypełnienia. Jeśli potrzeba autonomii (lub cokolwiek innego) nie pozwoli naszemu dziecko podporządkować się temu, możemy zawsze wzmocnić swoją argumentację. Warto przy tym zawsze mówić jak się z tym czujemy np. „ Kilkakrotnie w ciągu ostatnich dni prosiłam cię umycie po sobie naczyń. Czuję się zła kiedy muszę to robić sama”. „Wzmocnienie argumentacji” to po prostu poinformowanie o ewentualnych konsekwencjach zachowań dziecka np. „Jeśli uważasz, że jesteś na tyle dorosły, żeby decydować o sobie sam/a, muszę przemyśleć czy nadal mam się czuć odpowiedzialna/y za opłacanie twoich rachunków telefonicznych”. Zawsze warto jest dać dziecku czas na przemyślenie naszych słów (na pewno dużo więcej niż 15 minut). W istocie nie chodzi nam przecież o robienie „na złość” (choć czasem złość się w nas „gotuje”), ale na przekazaniu informacji, że im bardziej nasz nastolatek z nami współpracuje, tym na więcej może od nas liczyć. W gruncie rzeczy to dość prosta i podstawowa zasada współżycia między ludźmi… Druga strona medalu – rodzice     Rola rodzica nastolatka jest jak stalowa zbroja. Z miłych, otwartych, ciepłych ludzi zamieniamy się często we współczesne ucieleśnienie ducha świętej inkwizycji… Wchodzimy w tę rolę z poczucia odpowiedzialności za los naszych dzieci, z bezradności i strachu, potrzeby ochronienia ich przed niebezpiecznym światem dorosłych. Często tak bardzo usztywniamy się, że tracimy swoją „ludzką twarz”. Nasze bystre dzieci widzą to i potrafią celnie nas wypunktować. Oto „top 20 wkurzających tekstów rodziców” (źródło: forum młodzieżowe w internecie):„- Chodź tu, – po co? – nie pytaj, tylko chodź!”, „Nie popisuj się”, „Nie obchodzą mnie twoi koledzy”, „ Ja w twoim wieku…”, „Chyba oszalałeś, jest zimno, ubierz się porządnie”, „Nic nie robisz w tym domu”, „Wyłącz komputer”, „Idź i się ucz” , „Posprzątaj w swoim pokoju, jak ty możesz siedzieć w takim syfie ?”, „Przestań ciągle czytać te książki !”, „Nudzi ci się? to idź się poucz”, ” Jak w szkole? ”, „Powinnaś porównywać się do tych lepszych, a nie gorszych (nawet jak lepszych jest ogromnie mało)”. „Nie rób tego, bo zaraz coś zepsujesz”, „Ściiiszzz toooo!”, „Nie pyskuj, bo Ci pysknę zaraz”… Te teksty, zebrane razem brzmią trochę śmiesznie, trochę strasznie. Naprawdę duża część tego, co mówimy do swoich dzieci tak właśnie brzmi!!! Jesteśmy bardzo przywiązani do swojej dorosłej, rodzicielskiej „jedynej wersji rzeczywistości”, że łatwo odrzucamy „dziwną” perspektywę naszego dziecka, traktując ją jako gorszą, niewłaściwą, głupią… Już zapomnieliśmy, że my sami/e kiedyś czuliśmy/łyśmy się bardzo podobnie wobec swoich rodziców. Nie chodzi mi o to, aby przytakiwać wszystkim pomysłom nastolatka, wręcz przeciwnie, uważam, że jest

W zmaganiach o ludzką twarz – życie z nastoletnim dzieckiem Read More »

Siła jest piękna

Ostatnio, obejrzałam film w którym pokazana była brutalna rzeczywistość średniowiecznej bitwy. Po dwóch stronach malowniczo przywdziani mężczyźni, w pełnym szale, każdy bowiem walczył o coś co uznawał za słuszne… Przyszła mi do głowy myśl, że ja bym tak nie umiała. No, po prostu bym się bała. Aż mi się żal jakoś zrobiło. Może jednak coś straciłam. Ha! Ha! Nikt mnie nigdy nie uczył bicia się, otwartej konfrontacji, wrzasku, przepychania. Zostałam zsocjalizowana do nie używania przemocy, co w wielu sytuacjach oznacza, że zostałam zsocjalizowana do nie używania swojej siły w ogóle (lub w otoczce gigantycznego poczucia winy…). Siła i przemoc, to dwa różne pojęcia, jednak w naszej kulturze są ona tak mocno ze sobą splątane, że często zlewają się w jedno. Socjalizacja do roli kobiety utrudnia dziewczynkom zdobycie świadomości własnej siły i umiejętności bezpośredniego jej wyrażania. Bardzo uogólniając, kobiety uczone są bycia miłymi, empatycznymi, otwartymi na potrzeby innych. Zapewne sprzyja temu fizjologia kobiecego mózgu, który jest wdzięcznym instrumentem do rozwijania otwartości na przepływ emocji i zdolności komunikacyjnych, ale to nie tłumaczy wszystkiego. Samice zwierząt potrafią być niebywale wojownicze, natomiast dorosłe kobiety często przeżywają problemy w obszarze asertywności, otwartego wyrażania swoich opinii (zarówno w bliskich relacjach jak i w sferze publicznej), jawnego złoszczenia się, bezpośredniego „stawiania na swoim”, wchodzenia w sytuacje konfliktowe. „Trening czyni mistrzynię”, a w temacie otwartego używania własnej siły, kobiety przechodzą kulturowy „anty trening” … W przeciwieństwie do chłopców i mężczyzn, którzy od wczesnego dzieciństwa uczeni są bycia „mężnymi”, eksplorującymi, walecznymi, wchodzącymi w niebezpieczne sytuacje itp. W przyrodzie nic nie ginie… Wychowanie, które nie sprzyja rozwojowi pewnych cech, nie eliminuje ich, ale kieruje na „boczny tor”. Kobieca siła także pozostaje. Dziewczynki, potem kobiety uczą się jej używać w sposób niejawny oraz „nie wprost”. Tak rodzi się „siła w słabości”, czyli ogromna moc sprawcza osób, które pozornie siły tej nie posiadają. W ten kulturowy scenariusz może wpisać się zarówno mężczyzna jak i kobieta, choć społecznie, stanowczo chętniej obsadzany jest przez „płeć piękną”. Mężczyźni mają do odegrania kulturową rolę mocnego i twardego, jeśli podwinie im się w życiu noga np. stracą pracę, zachorują, rozpadnie im się związek, zwykle maskują swoje poczucie przegranej i „ robią dobrą minę do złej gry”. Rola ofiary, przeżywanie bezsilności, smutku, żalu, potrzebna wsparcia ze strony innych są odległa od tego czego mężczyzn uczy się od dzieciństwa. Z kobietami jest wręcz odwrotnie…Siła, którą dysponujemy, jeśli jest nieświadoma, ujawnia się w sposób nieprzewidywalny dla osoby, która ją posiada. Tożsamość „ofiary” nie pozwala zobaczyć ani własnych zasobów i możliwości, ani sytuacji w których dysponujemy możliwościami wpływania na innych. Powoduje to poczucie zależności od innych, braku wpływu na własne życie, bycia słabą i bezbronną, nasila lęk i obniża poczucie własnej wartości. Z tego miejsca trudno jest mówić co się naprawdę myśli, wymagać, stawiać samą siebie i swoje potrzeby na równi z innymi. Stajemy się „po kobiecemu” miłe w każdej sytuacji i nadmiernie uległe… Podwójne sygnały Odrzucony fragment własnej tożsamości domaga się uzewnętrznienia, dzieje się to jednak w sposób nieprzewidywalny i przez to nieraz krzywdzący dla innych, a na pewno niszczący osobę, które się to przydarza. Nadmiernej uległości towarzyszy podwójność sygnałów wysyłanych w procesie komunikacji . Na poziomie świadomym wysyłane są sygnały słabości, na poziomie nieświadomym siły. Typowym przykładem jest osoba, która przez pół godziny rozmowy telefonicznej opowiada słabym głosem jak trudne rzeczy wydarzyły się w jej życiu i jak jest wobec nich bezradna, a równocześnie wyraża duża siłę w samym sposobie mówienia np. nie daje dojść do słowa drugiej stronie relacji, przerywa jak tamta chce coś powiedzieć o sobie itp. Inną sytuacją obrazująca dobrze podwójne sygnały jest zachowanie osoby, która na wszystko się zgadza o co proszą inni, ale nie wywiązuje się z tego, zapomina, że czegoś się podjęła itp. Ten rodzaj niespójności często budzi w otoczeniu złość. Z drugiej strony, osoba nieświadoma swojej siły i sprawczości bywa często niemile zaskoczona krzywdzącymi ( jak jej się wydaje) informacjami zwrotnymi na swój temat. „Jak to nie daję przestrzeni innym? Przecież ja dla siebie niczego nie chcę”, „Nie zgadzam się z zarzutem, ze manipuluję! Przecież ja po prostu zapomniałam” . Brak świadomości własnej siły i sprawczości, nie powoduje, że siła wpływu na innych znika, ona po prostu zaczyna rządzić się własnymi zasadami, często bardzo nie pasującymi do systemu wartości reprezentowanego przez osobę, która nią dysponuje.. Obgadywanie Badania dotyczące przemocy wśród nastolatków, pokazują, że chłopcy są bardziej skłonni do stosowania w swoich relacjach przemocy fizycznej, dziewczynki psychicznej. Przemoc psychiczna jest jedną z form używania siły nie wprost. Jest to przedrzeźnianie, naśmiewanie się, straszenie, podważanie wartości drugiej osoby, nadmierna kontrola („muszę wiedzieć w każdym momencie gdzie jesteś i co robisz”), deprecjonowanie światopoglądu , szydzenie z rodziny czy znajomych itp. Osoba, która posługuje się takimi zachowaniami ma często poczucie bycia na tyle „słabą”, że wejście w otwartą konfrontację z drugą osobą budzi w niej zbyt duży lęk, pozostaje zatem działanie z ukrycia… Jestem taka biedna  Inną strategią używania siły nie wprost jest bycie nieradzącą sobie, „biedną”, wymagającą nieustannie wsparcia i współczucia ze strony innych. Jest to bardzo efektywna strategia przenoszenia odpowiedzialności za własne decyzje i działania na innych. Osoba „nie radząca sobie” w zespole będzie zwalniania z pewnych zadań (nikt nie będzie ryzykował, że „zawali”). Osoba „nie radząca sobie” w rodzinie będzie otaczana specjalną troską, obdarzana większa uwagą i pomocą, nie będzie się od niej oczekiwało wysiłku w niektórych obszarach. Czasem „bycie biedną” pozwala po prostu zadbać o siebie, bez konieczności proszenia innych o cokolwiek . Można wreszcie odpocząć, zwolnić się z jakieś części obowiązków, dostać uwagę od otoczenia. Skądinąd, są to podstawowe ludzkie potrzeby, kiedy jednak realizujemy je nie wprost, możemy spotkać się ze złością ze strony otoczenia, które czuje się „wmanewrowane” w nie wiadomo co.   Jestem chora Nieświadoma ucieczka w chorobę, jest jednym z najlepszych sposobów zmuszania otoczenia do wycofania swoich oczekiwań i skupienia uwagi na osobie chorej. Nie twierdzę, że każda osoba chora manipuluje sytuacją, w większości przypadków tak się bowiem nie dzieje. Jest jednak pewien margines osób, które przejmują kontrolę nad swoim otoczeniem poprzez eksponowanie cierpienia, zapadnie z jednej dolegliwości w drugą, koncentracji uwagi na swoich dolegliwościach. Osoba taka staje

Siła jest piękna Read More »

Starszyzna kobiet

„Starzejący się mężczyźni zachowują na ogół aurę siły i władzy. Szczególnie politycy wydają się nie poddawać mitowi o utracie kreatywności i wartości, po przekroczeniu magicznego wieku sześćdziesięciu pięciu lat, kiedy to oczekuje się od nas przejścia na emeryturę. Wierzymy, że mężczyźni (przynajmniej ci będący u władzy) nabierają mądrości przez całe swoje życie. Starzenie się kobiet, natomiast, nie jest powszechnie postrzegane jako czas mądrości i siły. Przypomina ono raczej nagrodę pocieszenia dla najgorszego zawodnika w konkursie” Joan Borysenko „Księga życia kobiety” Starzenie się ma płeć Starzejemy się jako społeczność. To po prostu fakt demograficzny. Zgodnie z prognozami GUS liczba osób w wieku 65+ zwiększy się z 5,1 mln w 2010 roku (13 proc. populacji) do 8,35 mln w 2035 roku (23 proc. populacji). Dużą część tej grupy stanowić będą kobiety, bo w tym wieku jest ich statystycznie dwa razy więcej niż mężczyzn. Krzywdzące stereotypy dotyczące starzenia się, brak wsparcia społecznego, pogorszenie warunków życia i przemoc wobec osób starszych dotykają obydwu płci. Starzenie się każdej z płci podlega jednak nieco innemu spostrzeganiu społecznemu. O ile starzejący się mężczyzna, zachowuje resztkę swoich przywilejów związanych z płcią np. szacunek z racji osiągnięć zawodowych czy po prostu wyższą emeryturę, to starzejąca się kobieta traci wszystko. W odbiorze społecznym, w pewnym sensie „znika”, przestaje być uważana za sprawną fizycznie, intelektualnie i duchowo. Sens jej egzystencji sprowadza się do przydatności w opiece nad wnukami, a aktywność na polu społeczno-duchowym do „mocheriady”. Perspektywa kulturowa Duży kontrast wobec tej okrutnej i krótkowzrocznej perspektywy, dają inne kultury niż nasza. W takich społecznościach jak hiszpańska, indiańska czy czarna, powszechnie poważa się kobiecą starszyznę. Panuje w nich pogląd, że kobiety wraz z wiekiem stają się mądrzejsze i bardziej wartościowe: „Zgodnie z rodzinną tradycją wszystkie starsze kobiety, traktowano jak strażniczki, czuwające nad fizycznym i duchowym przetrwaniem rodziny, a tym samym całego plemienia. Babcie były opiekunkami nauk i rytuałów, dzięki którym wspólnota funkcjonowała i mogła rozkwitać. Utrzymywały także pieczę nad społecznym porządkiem. W plemionach na całym świecie, łącznie z wielkim narodem Irokezów (ich plemienna konstytucja była inspiracją dla Konstytucji Stanów Zjednoczonych), przed każdą poważniejszą decyzją – na przykład we wkroczeniu na wojenną ścieżkę – konsultowano sprawę z kobiecą starszyzną – Radą Babć”. Carol Schaefer „Starszyzna kobiet radzi światu”. W społecznościach indiańskich i innych rdzennych kulturach, starsze kobiety traktuje się ze szczególnym szacunkiem. Istnieje przeświadczenie, że z racji swojej płci oraz wieku, pozostają one w bliższym, niż w innych okresach życia, związku z Wielką Tajemnicą, są bardziej otwarte na kontakt z duchowością, wyczulone na przyrodę oraz wzajemne powiązania świata natury, mają głębszy kontakt z intuicją i mądrością przodków. Jak dziwnie brzmią te słowa w naszym świecie, w którym generalnie starsze osoby, w tym też kobiety, stopniowo wyłącza się z różnych aktywności, izoluje i wycofuje z kontaktu społecznego. Jednym z najpowszechniejszych stereotypów na temat starzenia się i starości w naszej kulturze jest przekonanie, że człowiek na starość „cofa się w rozwoju” i przestaje mieć cokolwiek twórczego do zaproponowania innym. Jak widać, w innych kulturach, w których panuje bardziej pluralistyczna hierarchia wartości, docenia się bogactwo tego, co ma do zaoferowania starszyzna. Dar intuicji Według Marian Diamond, neurolog z uniwersytetu w Berkley, mózg rozwija się bez przerwy, przez całe życie. W przypadku kobiet, rozwija on z wiekiem specyficzną właściwość, jaką jest myślenie oparte na wzajemnych zależnościach. Diamond i jej zespół badali wpływ bodźców zewnętrznych na rozwój mózgu szczurów. U poddanych tych badaniom młodych szczurów rozwinęły się większe mózgi, niż u tych które po prostu żyły w klatach. Tak samo powiększyły się mózgi starych szczurów, które poddane zostały stymulującym bodźcom rozwojowym. Nastąpiło to w okresie w którym normalnie mózg zaczyna się zmniejszać. Zdaniem Diamond, nasz mózg zachowuje plastyczność i zdolność rozwoju przez całe życie, o ile oczywiście zachowamy aktywność. Diamond odkryła też, że kobiecy mózg starzeje się w nieco inny sposób niż mózg mężczyzn. Z wiekiem pewne obszary prawej półkuli żeńskiego mózgu ulegają znacznemu pogrubieniu. Z perspektywy badaczy, zmiana ta nie ma żadnego wyjaśnienia funkcjonalnego. Pojawia się, choć nie wiemy dokładnie czemu ma służyć. Jest to obszar odpowiedzialny za myślenie obrazowe, intuicyjne i oparte na wzajemnych zależnościach. Krótko mówiąc, mózg starszej kobiety ma potencjalnie mocniejszy niż u pozostałych „odbiornik” bodźców związanych z innymi częstotliwościami niż te, które są odczytywane przez lewą, racjonalną stronę mózgu. Jest bardziej wyczulony na intuicję. Dar działania na rzecz innych Gdy kobiety wkraczają w drugą połowę lat sześćdziesiątych swojego życia, są wolne od większości trosk związanych z poprzednimi fazami życia – opieką nad dziećmi czy pracą zawodową. Nasza kultura nie oferuje zbyt wielu możliwości twórczego spożytkowania energii jaka tkwi w kobietach w tym okresie. Przykłady aktywności kobiet, które nie poddały się kulturowej presji „wycofania z życia” – kobiet zajmujących się do późnej starości nauką, polityką czy działalnością społeczną, świadczą o tym, że ich energia, odwaga stawania za swoimi poglądami, szerokość perspektywy może być niezwykłym wkładem w życie całej społeczności. Mądre kobiety w starszym wieku zaczynają teraz mówić coraz mocniejszym głosem… Dar odporności psychicznej Prawie 12% populacji kobiet to wdowy. Owdowiała kobieta ma przed sobą statystycznie dalsze siedemnaście lat życia. 34% kobiet miedzy sześćdziesiątym piątym i siedemdziesiątym piątym rokiem życia żyje samotnie. Sytuacja mężczyzn przedstawia się inaczej, ponad dwie trzecie z nich w tym wieku żyje z partnerką. Natura jest łaskawa dla mężczyzn , dając kobietom dar długowieczności, ponieważ jeśli chodzi o odporność psychiczną i fizyczną po stracie współmałżonka, mężczyźni są znacznie słabsza płcią. Z badań wynika, że po stracie żony znacznie wzrasta ich podatność na choroby i śmiertelność. Betty Fiedan, feministka, działaczka społeczna, pisarka zmarła w wieku 85 lat, uważała, że kobiety są bardziej odporne psychicznie od mężczyzn, ponieważ przez całe życie uczyły się przystosowania do zmiennych ról związanych z ciążą, macierzyństwem, pracą. W kobiecym życiu nic nie jest na stałe, każda faza przynosi ogromne zmiany dotyczące sposobu życia. To lekcje elastyczności i radzenia sobie ze stratą. Innym źródłem siły starszych kobiet jest umiejętność nawiązywania i podtrzymywania bliskich kontaktów społecznych. Kobiety tradycyjnie organizują spotkania z innymi, podtrzymują więzy krwi, utrzymują kontakt z rodziną, przyjaciółmi i sąsiadami. Mężczyźni bardziej skłonni są do samotniczego trybu życia, mają mniej przyjaciół, są nauczeni, że swoje uczucia należy raczej

Starszyzna kobiet Read More »

Menopauza, narodziny kobiecej siły

„Menopauza to najlepszy moment by zajrzeć w głąb siebie. To okazja, żeby rozwinąć w sobie pięć aspektów kobiecej siły, na którą składa się biologia, troska o siebie, relacje i więzi międzyludzkie, pasja i cele, zaradność, pomysłowość i łatwość w przystosowywaniu się do zmian.” Dr Preeti Agrawal Nasza kultura nauczyła nas myśleć, że starzenie się odbiera wartość naszemu życiu. Wierzymy, że wraz z wiekiem gorzej myślimy, tracimy atrakcyjność fizyczną, stajemy się bezużyteczni/e itp. Z perspektywy płci, starzenie się kobiet ma jeszcze niższą rangę niż starzenie mężczyzn, którym „siwy włos” jeszcze przez wiele lat potrafi dodawać prestiżu związanego z dojrzałością, władzą, mądrością. Nam, kobietom, kiedy zbliżamy się do wieku menopauzy wydaje się, że idziemy nieuchronnie na spotkanie z końcem. Przekaz w mediach na temat tego okresu w życiu przygotowuje nas na przyjście tsunami : „Jak chronić się przed uderzeniami gorąca i potami? ”, „Zagrożenia związane z osteoporozą”, „Jak przetrwać menopauzę” lub wręcz „Leczenie menopauzy”. Za takimi poradami stoi jasna teza, że przekwitanie to rodzaj choroby w wyniku której, kobieta staje się nieatrakcyjna, słaba, niepotrzebna…Na szczęście to nie jedyna perspektywa! Mity i fakty na temat menopauzy Mit: „Menopauza to trudny czas, który wymaga pomocy medycznej” Fakty: W okresie przekwitania kobiecy system hormonalny przechodzi znaczące zmiany w swoim funkcjonowaniu, których doświadczamy w namacalny, często trudny sposób. To doświadczenie nie świadczy jednak o tym, że dzieje się coś złego. Dr Christiane Northrup w książce „Ciało kobiety, mądrość kobiety” uważa, że ”stereotypowym poglądem medycznym jest to, że menopauza jest chorobą niedoboru estrogenów, a nie naturalnym procesem. I tak jak ciało kobiety staje się patologiczne i leczone medycznie przez patriarchalny, uzależniający system, tak samo dzieje się z każdą funkcją unikalną dla kobiet, z menopauzą włącznie” Według podręcznika „Ginekologia” (Jonathan S. Berek, Emil Novak )„Chociaż kobiety w okresie menopauzy mają poziom estrogenu niższy niż potrzebny do reprodukcji, to nie jest on jednak nieobecny czy zasługujący na pominięcie, lecz jest prawdopodobnie wystarczający do utrzymania wspierania tkanek. Menopauza, mogłaby zatem być uważana za zjawisko fizjologiczne, które z natury stanowi ochronę przed niepożądaną prokreacją.” A zatem nie jesteśmy chore, tylko zmieniamy się… Mit: „Menopauza to okres straty”. Fakty: Ukuto nawet psychologiczne terminy na te doświadczenia np. „Syndrom zamykających się drzwi” czyli przygnębiające nastroje kobiet, bezsenność i lęk spowodowany utratą płodności. „Syndrom opuszczonego gniazda” czyli macierzyński smutek związany z wyprowadzką dorosłych dzieci. To co jest w tym prawdą, to fakt, że menopauza jest czasem zmiany i niektóre doświadczenia z wcześniejszego okresu życia kończą się nieodwołanie. Jednak to, jaka ta zmiana dla nas będzie i jak jej doświadczymy, czy nada naszemu życiu sens czy też go odbierze, zależy tylko i wyłącznie od naszego nastawienia. Menopauza to najlepszy czas, aby zajrzeć w głąb siebie, odnaleźć to kim jestem, co chcę zrobić z dalszą częścią swojego życia. Jak pisze dr Preeti Agraval w książce „Kobieta i natura”: „ Kobietom, które boją się perspektywy nadejścia menopauzy, należy powiedzieć, że przekroczenie pięćdziesiątki, to nie schyłek życia, a raczej jego bardzo dobry początek. Ktoś cię urodził, ty możesz rodzić innych a teraz masz szansę sama się narodzić. Przekonasz się, że to jest wielki zaszczyt i przywilej poznać samą siebie i przeistoczyć się w kobietę silną i mądrą.” Mit: „Menopauza to czas w którym kobieta przestaje się liczyć, staje się niepotrzebna” Fakty: Jak pokazuje historia, przez stulecia najlepszy okres sprawowania rządów przez królowe lub kapłanki przypadał na drugą połowę ich życia. Kobiety dopiero w wieku dojrzałym zdobywały większą samodzielność. Uzdrowicielki, wiedźmy, położne były dojrzałymi kobietami. Przez wieki, wiele społeczności korzystało z ich mądrości, wiedzy i umiejętności, a one same właśnie dzięki atrybutom swojego wieku stawały się wyjątkowo użyteczne dla całej wspólnoty. W wielu indiańskich plemionach rady starszych składały się z kobiet po menopauzie, którym przypisywano dar intuicji i które lepiej od mężczyzn potrafiły przewidywać skutki podjętych decyzji. Słynna antropolożka Margaret Mead, uważa, że w radzie mógł też zasiadać mężczyzna – pod warunkiem, że poddał się specjalnemu rytuałowi i został oficjalnie uznany za „starą kobietę”. Dojrzały kobiecy wiek niesie bardzo wiele atutów, jeśli uda nam się znaleźć przestrzeń do ich wykorzystania, będą jaśniały czystym swiatłem… Archetyp „Strażniczki” W okresie płodnym kobiece życie jest zwykle podporządkowane najbliższym i ich potrzebom: rodzinie, dzieciom, rodzicom i pracy zawodowej. Nie mamy czasu na nic więcej poza wywiązywaniem się ze swoich licznych obowiązków. Własne pasje odkładamy na później, bardzo często tak skutecznie, że po latach zaniedbywania tego, co sprawiało nam przyjemność już nawet zapominamy co to takiego było. Menopauza to z jednej strony czas końca pewnej fazy życia – tej związanej biologicznie z poświęcaniem się na rzecz wychowywania dzieci i tworzenia rodziny. Z drugiej strony, to początek powrotu do tego kim byłyśmy od zawsze, do swoich pasji, do radości realizowania w życiu własnych celów i płynącego z tego poczucia spełnienia. Każda życiowa zmiana to szansa na pewne przewartościowanie tego ważne, zadanie sobie pytań, na które dotychczas nie miałyśmy czasu. „Kim jestem?” „Jaki jest sens i cel mojego życia?” „Czym jest dla mnie szczęście?”. Według Joan Borysenko autorki „Księgi życia kobiety”: „menopauza jest jakby drugim okresem dojrzewania, inicjacją w drugą połowę życia, która może stać się okresem największej siły, witalności i spełnienia”. Statystyki mówią, że kobiety kończą okres metamorfozy związanej z menopauzą w wieku 48,4 lat. Zmiany w kobiecym systemie hormonalnym polegają na spadku produkcji hormonów żeńskich estrogenu i progesteronu, oraz odpowiednim przyroście hormonów męskich. Poziom testosteronu, hormonu męskiego, po menopauzie zwiększa się dwudziestokrotnie w stosunku do poprzedniego okresu życia. Nie tylko na skutek wiedzy i doświadczenia, ale też w czysto fizjologiczny sposób dojrzałe kobiety mają szansę stać się bardziej „męskie”, bardziej nieugięte i znacznie mocniejsze niż dotychczas. Carl GustawJung, twórca nurtu psychologii głębi, uważał, że druga połowa „czterdziestki” to czas w którym ma szansę obudzić się w nas archetyp stażnika/czki, czyli tkwiąca dotychczas w uśpieniu naturalna potrzeba ochrony życia w wymiarze większym niż rodzinny, odpowiedzialność społeczna za otaczający nas świat, chęć służenia innym i Ziemi. Wiele kobiet aktywnych w życiu społecznym i politycznym to właśnie kobiety urzeczywistniające potencjał Strażniczki, który przenosi nam wkroczenie w wiek średni. Troska o siebie Menopauza zmusza nas też do czułego zajęcia się własnym ciałem. Szkoda, że musimy być do

Menopauza, narodziny kobiecej siły Read More »

Dlaczego niszczą najbliższych – sprawcy przemocy w rodzinie

Przemoc w rodzinie to w pełni świadome działanie, którego celem jest przejęcie władzy i kontroli nad innymi. W powszechnym przekonaniu, przemoc w rodzinie to akty agresji, powodowane momentami utraty panowania nad sobą. Ten sposób myślenia zdejmuje odpowiedzialność z osoby, która dokonuje przemocy. „On/ona tak naprawdę tego nie chciał/a, stracił/a nad sobą kontrolę ….”Ataki agresji, gwałty, obsesyjna kontrola, ciągły krytycyzm to nie są przypadkowe działania, które „przydarzają” się osobie stosującej przemoc w związku, ale wynik świadomej decyzji o krzywdzeniu innych. Kluczowym dowodem na tę tezę jest fakt, że większości sprawców, zachowania będące przemocą, „wydarzają się” tylko w określonych sytuacjach (rodzinnych). W innych relacjach są to osoby umiejące znakomicie panować nad swoimi emocjami… Dane statystyczne mówią, że 80% sprawców przemocy w rodzinie to mężczyźni, w przypadku przemocy seksualnej 99% procent sprawców to mężczyźni. Najbardziej uderzającą ich cechą jest normalność. Sprawcami przemocy w rodzinie są generalnie mężczyźni, którzy w niczym nie odbiegają od psychicznej normy. Cechuje ich często dbałość o swój pozytywny wizerunek w oczach otoczenia. Uchodzą za czarujących, miłych i porządnych, wspaniałych mężów czy ojców. W porównaniu z nimi ofiary wychodzą słabo, robią wrażenie niezrównoważonych, wiecznie niezadowolonych, nie wiadomo dlaczego znerwicowanych. Wbrew mitom o „psychopatach”, którzy znęcają się nad rodzinami, sprawcy rzadko popadają w konflikt z prawem. Co więcej rzadko kiedy są psychopatami. Dokonano wielu badań, w których usiłowano określić rodzaj zaburzeń psychicznych, który jest źródłem przemocy. Stała za tym, jak sądzę, nadzieja badaczy, na znalezienie jakiegoś „czynnika x”, który pozwoliłby zrozumieć bezmiar okrucieństw dziejących się w rodzinach i tym samym poddać sprawców jakieś skutecznej kuracji. Nie znaleziono jednak żadnej „dewiacji”, której można by przypisać odpowiedzialność za ten rodzaj zachowań. Wygodną teorią mógłby być alkohol, który sprzyja utracie kontroli, jednak tylko 40% partnerów znęcających się nad rodzinami to osoby uzależnione od alkoholu, bardzo wiele aktów przemocy w rodzinie odbywa się całkowicie na trzeźwo. Alkohol jest tylko wyzwalaczem, nie jest przyczyną nadużyć. Wyeliminowanie alkoholu z życia sprawcy wcale nie musi oznaczać zlikwidowania przyczyn przemocy. Trzeźwiejący alkoholicy, którzy są sprawcami przemocy nawet po paru latach abstynencji, bywają nie mniej agresywni niż w czasach kiedy pili. Przemoc przypisuje się  sterotypowo biedzie i złej sytuacji materialnej rodziny. Logika jest prosta. Brakuje pieniędzy, rośnie poziom frustracji, najprościej wyładować swoją złość na najbliższych… W rzeczywistości jest to kolejny mit na temat sprawców przemocy w rodzinie. Zła sytuacja ekonomiczna podobnie jak niski poziom wykształcenia to podobnie jak alkohol czynniki, które w pewnych sytuacjach mogą wzmagać przemoc. Na pewno nie są jej przyczyną. Wielu sprawców przemocy to osoby „z wysokiej półki” – dobrze wykształceni mężczyźni, którzy świetnie funkcjonują zawodowo, mają stabilną sytuację finansową, czasem cieszą się bardzo wysokim statusem zawodowym i społecznym. Paradoksalnie wykształcenie i zasoby materialne mogą wspierać przemoc, bo powodują, że sprawca czuje się bardziej bezkarny wobec otoczenia i wymiaru sprawiedliwości.Z badań wynika, że sprawcy przemocy to osoby, które obserwowały ten rodzaj relacji między mężczyzną i kobietą w swojej rodzinie pochodzenia. Przemoc „przechodzi z ojca na syna” jako pewnego rodzaju wzorzec zachowania w relacji. Nie tłumaczy to jednak wszystkiego, bo różnie często zdarza się, że chłopcy będący ofiarami przemocy ze strony ojca czy świadkami jego znęcania się nad matką, wyrastają na mężczyzn unikających za wszelka cenę takich zachowań wobec swoich bliskich. Przemoc to jakiegoś rodzaju wybór życiowy, oparty na ukrytej, acz istniejącej społecznej akceptacji tej postawy. Służy jako narzędzie do osiągnięcia złudnego poczucia władzy i siły, budowania swojego pozytywnego samopoczucia poprzez degradację innych. Akty agresji, które dają poczucie panowania , nie muszą polegać na bezpośredniej przemocy fizycznej. Poczucie lęku i posłuszeństwo można osiągnąć np. demolując mieszkanie lub niszcząc rzeczy. Sprawca daje sygnał rodzinie „mogę to zrobić także z tobą, ja decyduję jak ma być”. Co więcej, żeby zastraszyć innych, nie trzeba stosować przemocy „bez przerwy”. Wystarczy tylko kilka razy zrobić coś strasznego czy upokarzającego, by potem można było pozwolić sobie na wszystko. Lęk otoczenia daje panowanie nad sytuacją. Akty przemocy to często na zimno wykalkulowane działania, które służą utrzymaniu dominacji, przypomnieniu bliskim gdzie jest ich miejsce. Oczywiście nie wszyscy ludzie, którzy mają tego rodzaju potrzebę dominacji, sięgają po akty przemocy. Niezbędne jest do tego coś więcej: pewien rodzaj przyzwolenia społecznego.Przyzwolenie to polega na systemie przekonań, który uzasadnia stosowanie przemocy wobec członków rodziny. W naszej kulturze, przemoc stosowana przez mężczyzn wobec kobiet, racjonalizowana jest takimi twierdzeniami jak „ prawdziwy mężczyzna musi rządzić kobietą”, „ kobiety lubią być zmuszane przez mężczyzn do różnych zachowań, a wręcz to lubią”, „mężczyzna musi być twardy”, „to naturalne, że mężczyzna jest władczy wobec kobiety”, „rolą kobiety jest dostosować się do oczekiwań partnera, inny rodzaj relacji źle świadczy o męskości”, „ prawdziwi mężczyźni nigdy nie ustępują i nie przegrywają” itp. Przemoc wobec dzieci tłumaczona jest tym, że „bez paska nikt nie wyrósł na porządnego człowieka”, „lepiej, żeby teraz dostał/a i nauczył/a się życia” , „kara fizyczna jest najskuteczniejszym środkiem wychowawczym”, „rodzic ma prawo do zadawania dziecku bólu, bo służy to dobremu wychowaniu ” itp.  Zachowania sprawców wspiera też bezradność społeczna. Dla wielu ludzi rodzina i to co się w niej dzieje to rodzaj świętości, w którą nie wolno ingerować. Mówimy sobie „to ich sprawa”, czujemy się zakłopotani, gdy widzimy coś niepokojącego w relacjach naszych znajomych czy rodziny . Milczymy, albo zaczynamy ich unikać. W pewien sposób wszyscy uczestniczymy w ten sposób w społecznej zmowie sprzyjającej bezkarności i dobremu samopoczuciu sprawców przemocy. Przemoc w rodzinie nie jest problemem indywidualnym, to problem społeczny dotyczący nas wszystkich. Postawa sprawcy przemocy podlega wpływom zewnętrznym. Osoba stosująca przemoc jest w stanie zmienić swoje zachowanie pod wpływem otoczenia np. sankcji społecznych czy prawnych, presji środowiska. System zewnętrznego interweniowania, straszenia, przestrzegania sprawców oraz równocześnie oferowanie im możliwości pracy nad sobą (programy edukacyjno-korekcyjne) okazuje się w wielu sytuacjach skutecznym sposobem zatrzymywania przemocy. Trudność polega niestety na tym, że przemoc w rodzinie jest często długo utrzymywana w tajemnicy przez członków rodziny i zmowę milczenia ze strony otoczenia, a sprawcy cieszą się błogim poczuciem, że to inni mają się zmienić, a nie oni… Agnieszka CzapczyńskaZajmuję się terapią indywidualną, terapią grupową, warsztatami rozwojowymi dla kobiet, prowadzeniem superwizji i szkoleniami w zakresie przeciwdziałania przemocy w rodzinie. Jestem z wykształcenia psycholożką, ukończyłam Wydział Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego. W

Dlaczego niszczą najbliższych – sprawcy przemocy w rodzinie Read More »

Scroll to Top