O tych, co wszystko zostawiają na potem…

Paweł należy do ludzi, którzy zwlekają z podjęciem działania we właściwym czasie. Zaczął studia, ale na drugim roku odkrył, że powinien robić coś zupełnie innego… Przerwał naukę, żeby nabrać dystansu i podjąć decyzję. Zdecydował się na inny kierunek, ten wymarzony. Problem jednak nie zniknął. Do każdej sesji przygotowuje się w ostatniej chwili. Zawalił wielokrotnie terminy prac semestralnych. Wszystko robi w taki sposób jakby tak naprawdę tego nie chciał. Mówi jednak, że chce. Uchodzi za zdolnego lenia, ale czy taki jest naprawdę?

Skąd bierze się przepaść pomiędzy intencją, a działaniem? Z jednej strony chcemy, podejmujemy wstępne kroki, planujemy, już nawet mówimy o tym znajomym, zaczynamy z wiarą, że tym razem się uda…A potem wydarza się coś, co odciąga, przeszkadza, uniemożliwia, powoduje, ze kolejny raz stoimy twarzą w twarz wobec swojej bezsilności. To dość trudne do zaakceptowania, ale przyczyna odwlekania działania, którą znajdujemy w świecie zewnętrznym, to zwykle tylko pretekst. Prawdziwy powód leży w nas… Wewnętrzny „przeszkadzacz” to część nas z którą się bardzo słabo znamy i najczęściej nie lubimy. Jedyny sposób na przerwanie tej zabawy w kotka i myszkę ze sobą, to zatrzymanie się nad tym aspektem siebie i odkrycie co ma nam do przekazania. Istnieje wiele przyczyn dla których zwlekamy z rozpoczęciem działania, jeśli odkryjemy sens tego działania wbrew sobie, otworzymy drogę do zmiany. Odkładamy najważniejsze sprawy na ostatnią chwilę z wielu powodów.

Boimy się porażki. Jedną z podstawowych przyczyn unikania działania jest lęk przed tym, że jeśli je podejmiemy okaże się, że jesteśmy nie dość dobrzy/re. Utrzymywanie siebie oraz innych w niepewności co do swoich możliwości jest rodzajem furtki. Dzięki niej zawsze można powiedzieć „Ta praca, którą wykonałam/em jest średnia, po miałem/am na nią tylko jedną noc”. „Zwlekacze” odbierani są przez otoczenie jako osoby, którym nie zależy na sukcesie, a porażki odnoszą głownie dlatego, że wkładają w swoją pracę mało wysiłku. To jednak tylko pozór, wspierany przez fałszywy mit, że najlepiej funkcjonuje się pod presją . W rzeczywistości wszystko co robimy „w ostatnim momencie” traci na jakości w porównaniu do tego , czemu można poświęcić więcej uwagi. Działając w napięciu jesteśmy dużo mniej efektywni/ne niż działając w stanie odprężenia. Nieprawdą jest też przekonanie, że można zapomnieć do ostatniej chwili o tym co mamy do wykonania, bo zwykle zwlekaniu towarzyszy poczucie winy i niepokoju. „Zwlekacze” oszukują samych/e siebie uważając, że mechanizm odwlekania dobrze im służy.

Toczymy nieustanną batalię z głosem wewnętrznego krytyka, który mówi nam „musisz to zrobić najlepiej ze wszystkich”, „musisz okazać się mistrzem/nią”, „nie wolno ci zrobić nic przeciętnego”. Zwykle w opozycji do tego głosu pojawia się tendencja przeciwstawna „ jeśli coś muszę, to nie zrobię nic”. Dialog ten zwykle dzieje się poza nasza świadomością, po prostu doświadczamy pewnego rodzaju niepokoju i zachowujemy się w niezrozumiały dla siebie oraz otoczenia sposób (np. zwlekamy wbrew własnemu interesowi czy możliwościom). Wewnętrznej presji bycia najlepsza/ym, po to by zadowolić siebie i innych bardzo często towarzyszy równoczesny bunt przeciwko temu co angażuje tak dużo energii i uwagi, że brakuje jej już na wykonanie czegokolwiek. Przypomina to walkę z tatą i mamą, które często mają za sobą osoby, które wyrastały w atmosferze autorytarnej władzy rodziców. Zwlekanie ze swoimi decyzjami wiąże się z wielkim bagażem doświadczeń pokazujących, że nasze decyzje zawsze w przeszłości okazywały się złe, godne krytyki.

Toniemy w chaosie impulsów, wszystko jest równie ważne i równie nieważne. Są osoby, które mają trudność w określeniu swoich osobistych priorytetów i podążają za każdym impulsem bez rozróżnienia, który jest dla nich ważny w danej chwili, a który nie istotny. Np. w trakcie pisania pracy czuję głód i idę do lodówki po coś do jedzenia, ale kiedy ją otwieram widzę jak jest brudna, więc sięgam po ścierkę i myję drzwi lodówki, odkładając ścierkę dostrzegam kątem oka nie wyrzucone śmiecie, więc biorę wiadro, ale nim dochodzę do drzwi słyszę dzwonek telefonu , biegnę do pokoju żeby znaleźć telefon, po drodze przypominam sobie o pracy która miałam napisać …  W tym przypadku zwlekanie z podjęciem działania jest wynikiem wewnętrznej trudności w wyborze tego co dla mnie naprawdę ważne, odróżnienia własnych priorytetów od skierowanych wobec nas oczekiwań otoczenia.

Doświadczamy depresji. Osoby w stanie depresji nie odczują przyjemności z czegokolwiek, wszystkie opcje wydają się równie szare. W takiej sytuacji podejmowanie działania jest równie trudne co bezcelowe. Symptomy depresji takie jak natłok przytłaczających myśli czy negatywnych emocji wobec siebie utrudniają skupienie na zadaniu, obiektywne spojrzenie na stopień jego trudności, zmniejszają motywację do przekraczania trudności. Depresja wymaga rozpoznania i podjęcia leczenia.

Powodów dla których zwlekamy z podejmowaniem działania może być o wiele więcej. Ważne jest to, aby zobaczyć, że to na co nie mamy wpływu w swoim zachowaniu, jeśli zostanie potraktowane jako ważna część nas, która niesie komunikat dotyczący kierunku naszego rozwoju osobistego, może stać się naszym sprzymierzeńcem, pokazać czego tak naprawdę potrzebujemy np. większego kontaktu ze sobą, oddzielenia od oczekiwań innych, wzmocnienia poczucia własnej wartość, rezygnacji z perfekcjonistycznego systemu wartości itp. Trudno znaleźć jedną receptę na to jak sobie radzić ze swoją skłonnością do odwlekania. Poniższe wskazówki nie są lekarstwem na tę dolegliwość, mogę jednak pokazać kierunek w który warto zmierzać:

  • Unikaj motywacji „muszę”. Zwykle jest ona sygnałem wewnętrznego konfliktu pomiędzy tendencją „powinieneś/nnaś” a „nie chcę”. Bywa to zdumiewające, jak łatwo „muszę” zastępuje w naszym myśleniu „chcę” nawet w tych obszarach, które wydawałoby się są przez nas dobrowolnie wybrane, ulubione, preferowane
  • Stawiaj sobie realistyczne cele. Miewamy skłonność do stawiania sobie mało sprecyzowanych wyzwań np. chcę być zgrabna/y, chcę odnieść sukces w swoim zawodzie, chcę być lubiana/y. Ten sposób myślenia skazuje nas na wieczne poczucie porażki. Po czym poznam, że już jestem zgrabna/y, odniosłam/em sukces, jestem lubiana/y. To się może nigdy nie wydarzyć. Realistyczny i dający poczucie osiągniętego sukcesu cel to „chcę ćwiczyć trzy razy w tygodniu”, „chcę w tym roku zacząć współpracę z firmą x”, „chcę zapisać się do klubu miłośników rowerów i poznać kilka nowych osób o podobnych do mnie zainteresowaniach”
  • Świadomie wybieraj to co ważne. Jeśli rządzi nami głos wewnętrznego „perfekcjonisty/ki” łatwo wpadamy w pułapkę robienia wszystkiego najlepiej, bez różnicowania czy dotyczy to układania skarpetek w szufladzie czy przygotowywania ważnego raportu. Warto pomyśleć nad swoimi priorytetami i bardziej świadomie kierować własną energią. Czy naprawdę muszę cyzelować każdego maila, który wysyłam? Czy moje poczucie wartości naprawdę ucierpi jeśli w jakimś obszarze coś mi nie wyjdzie?
  • Ucz się wyrozumiałości dla siebie. Im lepiej czujemy się we własnej skórze, mamy więcej poczucia zadowolenia ze swojego życia i poczucie wartości płynącego z różnych obszarów życia, tym większa szansa, że w końcu przestaniemy odwlekać, a krytyka zarówno ze strony naszego „wewnętrznego cenzora” jak i osób realnych ze świata w którym żyjemy, nie będą tak druzgocące.
  • Poszukaj fachowej pomocy. Jeśli „samopomoc” okazuje się mało skuteczna, a tendencja do zwlekania z rozpoczęciem pracy jest tak uciążliwa, że prowadzi do poważnych strat w życiu np. utraty szkoły, pracy, warto pomyśleć o fachowej pomocy ze strony psychologa.
Scroll to Top