Piękne i straszne czyli o pożytku z bajek

„Kiedy się opowiada baśnie, zawsze zapada noc. Bez względu na miejsce i czas, bez względu na porę roku, kiedy ktoś opowiada baśnie, pod okapem, nad głowami słuchaczy zawisa gwiaździste niebo i srebrny księżyc. Czasami pod koniec bajki izba wypełnia się świtem, innym razem zostaje skrawek gwiazdy, czasami strzęp burzliwego nieba. I czymkolwiek jest to, co opowieść zostawia za sobą, jest to cała skarbnica, praca, która ulepsza duszę”. – Clarissa Pinkola Estes, Biegnąca z wilkami

Ten czarodziejski moment powtarzał się co wieczór: jako mała dziewczynka leżałam w łóżku i z niecierpliwością czekałam na przyjście mamy. Nie pamiętam żadnej historii z tych, które mi czytała, ale pozostał mi smak czegoś wyjątkowego i uczucie, że teraz jest czas tylko dla nas dwóch.

Wszyscy słuchaliśmy w dzieciństwie bajek i baśni. Wszystkie dzieci lubią ich słuchać – ale dlaczego? Wiemy, że baśnie są częścią każdej społeczności ludzkiej, niezależnie od kultury – ale po co są? Z pokolenia na pokolenie przekazujemy sobie legendy należące do miejsc, w których żyjemy – ale właściwie z jakiego powodu to robimy? Skąd ta magia?

Bezpieczne emocje

Psychoanalityk Bruno Bettelheim w książce Cudowne i pożyteczne. O znaczeniach i wartościach baśni wyraził pogląd, że baśnie pomagają dzieciom uporać się z lękami i wewnętrznymi konfliktami, które są częścią normalnego procesu rozwojowego. Zasugerował, że motywy wielu baśni pokrywają się z typowymi dziecięcymi problemami. Kopciuszek to opowieść o rywalizacji między rodzeństwem i o bolesnym poczuciu, że jest się gorzej traktowanym przez rodziców niż brat czy siostra. Jaś i Małgosia dotyka znanego każdemu dziecku lęku, że utraci rodziców i będzie zdane tylko na siebie. Tomcio Paluch opisuje doświadczenie małego chłopca, który samotnie musi się zmierzyć z przerażającym światem. Przykłady można mnożyć. Nie bez powodu bohaterami wielu baśni są najmłodsi – najmłodszy brat, najmłodsza siostra. Symbolicznie odpowiada to perspektywie, jaką posiada dziecko, które postrzega siebie jako istotę małą, słabą, zależną od innych.

Psychoanalitycy twierdzą, że nie musimy rozumieć sensu symboli, nasza nieświadomość sama je automatycznie rozpoznaje. Dla dziecka, któremu właśnie urodził się nowy braciszek skupiający na sobie uwagę całej rodziny, opowieść o niechcianym, niekochanym, ale w końcu jednak tryumfującym nad swoim rodzeństwem Kopciuszku może być jak łyk źródlanej wody na wysuszone gardło. Dziecko doświadcza burzy bolesnych uczuć, które często spotykają się z niezrozumieniem ze strony dorosłych. Świadome odczuwanie zazdrości, lęku przed odrzuceniem, złości na rodziców, którzy zachowują się inaczej niż przedtem, przekracza jego możliwości. Dlatego utożsamienie się z bohaterem bajki, przeżywającym coś bardzo podobnego, działa jak wentyl bezpieczeństwa. Można płakać na losem Kopciuszka, bezpiecznie złościć się na macochę, cieszyć z porażki sióstr, tęsknić za ukochaną, utraconą mamą – wszystko to przecież dotyczy kogoś innego. Wczuwając się w bajkę, dziecko uwalnia zablokowane i stłumione emocje, co przynosi mu ulgę.

Pamiętam pierwszą wyprawę do teatru lalkowego z moim trzyletnim synem. Było to przedstawienie o przygodach Koziołka Matołka, historia z pozoru lekka i zabawna. Ale nie dla trzylatków. W dramatycznym dla koziołka momencie cała pełna dzieci sala zaniosła się szlochem. Pomyślałam wtedy, że Bettelheim miał rację.

Szczęśliwe zakończenie

Kolejnym walorem terapeutycznym bajki jest to, że zwykle przynosi nadzieję dla skołatanego dziecięcego serca. Bohaterowie dzięki pomocy różnych magicznych sił przechodzą przez wiele groźnych prób i wyzwań (czyżby tak wyglądał świat dorosłych z perspektywy dziecka?), a w końcu lądują w bezpiecznym i dobrym miejscu jako zwycięzcy.

Wróćmy do dziecka, któremu urodził się braciszek, i do Kopciuszka. Czy doświadczenie Kopciuszka – dziewczynki, która nie dostaje takiej miłości i przywilejów, jakie otrzymują jej siostry – nie jest podobne do tego, co dzieje się w sercu starszego brata? Wybieranie soczewicy z popiołu i inne absurdalne zadania niesprawiedliwie nakładane na Kopciuszka przez macochę przypominają sytuację dziecka, które teraz nagle ma być cicho, choć zawsze mogło być głośno, albo ma zasnąć samo, chociaż do tej pory zasypiało z rodzicami. Nadziei na poprawę sytuacji nie widać, lecz oto zjawiają się przyjazne moce, które odmieniają sytuację o 180 stopni. Nic nie trzeba rozumieć, aby ulga przyszła sama wraz ze szczęśliwym zakończeniem opowieści…

Przykłady zachowań i siła wyobraźni

Dzieci uczą się przez naśladownictwo, są genialnymi imitatorami tego, co widzą i słyszą wokół siebie. To nasze przystosowanie ewolucyjne, które pozwala przetrwać całemu gatunkowi, dzięki szybkiemu, nieomal automatycznemu przekazywaniu z pokolenia na pokolenie zdobytych doświadczeń (niestety dzieci kopiują nie tylko nasze zdobycze, ale i błędy). Psychologowie podkreślają walor edukacyjny bajek. Pokazują on modele konkretnych zachowań i postaw. Kopciuszek uczy się np. tego, że nie wolno nigdy tracić nadziei na zmianę.

Bajki pełnią też funkcję terapeutyczną dzięki efektowi odwrażliwiania. Jest to technika behawioralna stosowana przez terapeutów np. w pracy z lękiem, polegająca na stopniowym oswajaniu lęku poprzez konfrontowanie się z nim. Dzieci doświadczają bardzo wielu lęków i ma to charakter rozwojowy: noworodki obawiają się utraty fizycznego wsparcia, boją się nagłych, głośnych dźwięków; w wieku około ośmiu miesięcy niemowlę boi się rozstania z matką; trzylatki boją się różnych wyobrażonych postaci, np. duchów; czterolatki zaczynają się obawiać ciemności. Wszystkie te lęki są normalne i zwykle znikają w miarę dorastania. Baśnie konfrontują dziecko z sytuacją wywołującą lęk. W opowieści o Jasiu i Małgosi rodzeństwo błąka się samotnie w lesie, w którym spędziło noc bez opieki rodziców. Słuchając tej baśni, dziecko znajduje się w lesie razem z nimi. Baśń pozwala na uruchomienie czystej wyobraźni i skutecznie oswaja dziecko z trudną sytuacją. Oszczędza nam konieczności rzeczywistego skonfrontowania dziecka, które np. boi się lasu, z realnym lasem, czy dziecka obawiającego się ciemności z prawdziwą ciemnością.

Jakie bajki opowiadać

Nie ma w tej kwestii żadnych reguł, poza zasadą zdrowego rozsądku oraz uważności na reakcje ze strony dziecka.

Baśni, bajek, opowieści jest bardzo wiele – współczesnych i pochodzących z klasyki. Te sięgające korzeniami dawnych stuleci (jak baśnie braci Grimm) często są przekaźnikami zbiorowego doświadczenia, bliskiego każdemu, kto dojrzewał w naszej kulturze. Zawierają archetypowe opowieści przekazywane z pokolenia na pokolenie, przetworzone przez autora i jego indywidualne widzenie i rozumienie świata. Dużo w nich okrucieństwa, przed którym chcielibyśmy ochronić nasze dzieci, chociaż… dziś na świecie jest równie wiele przemocy jak w czasach braci Grimm. Dzieci jednak są traktowane inaczej. Kiedyś to byli po prostu mali dorośli, my dajemy im taryfę ulgową, oszczędzamy widoku ciemnej strony życia. Dlatego też niektóre szczegóły z tamtych baśni wydają się w naszych czasach zbyt drastyczne. Musimy po prostu dostosowywać opowieści do wrażliwości dziecka. Jeśli nie może zasnąć po wysłuchaniu jakieś bajki, następnym razem wybierzmy coś pogodniejszego.

Wielu rodziców i dziadków lubi snuć własne historie, wymyśla fascynujących bohaterów; spędzając czas z dzieckiem, realizuje się twórczo. Warto nawiązać w opowiadaniu do konkretnej sytuacji, w jakiej się ono znajduje. Z jednej strony to wspaniała zabawa, z drugiej – narzędzie wspierania go w jego kłopotach i strapieniach.

Doris Brett w książce Bajki, które leczą uczy dorosłych komponowania takich bajek – pomagających dziecku w przezwyciężeniu trudności życiowych – i podaje gotowe przykłady. Takie powstające na gorąco opowieści mogą towarzyszyć wnukowi w czasie różnych kryzysów, np. w związku z pojawieniem się rodzeństwa, pierwszym dniem w przedszkolu czy szkole, rozwodem rodziców, śmiercią kogoś bliskiego, bólem, pobytem w szpitalu. Zawsze powinniśmy się wczuwać w rozterki dzieci, to nam pozwoli lepiej rozumieć, czego doświadczają.

A jeśli zacinamy się przy układaniu własnych baśni, a bracia Grimm nam nie odpowiadają, sięgnijmy po ulubione książki z naszego dzieciństwa, z księgarni lub biblioteki.

Dzisiejszy świat bardzo się zmienił. Pojawiło się tyle nowych sposobów na zajęcie dziecka, łatwych, niewymagających od zmęczonego rodzica żadnego wysiłku, że czytanie i opowiadanie bajek schodzi na dalszy plan. Szkoda, bo z perspektywy czasu widzę, że nic nie jest w stanie zastąpić tych wyjątkowych momentów wspólnego, uważnego zanurzania się w świat czarów i fantazji.

Najistotniejsze, żeby wnuk czuł, że jest dla nas ważny, na tyle, byśmy dali mu kilkanaście minut prawdziwej uwagi.

Scroll to Top