Dlaczego dwie osoby potrafią zareagować w tej samej sytuacji w skrajnie odmienny sposób? Czemu dla części ludzi, życie jest stałym źródłem lęku i poczucia zagrożenia, a dla innych rodzajem kuszącej przygody? Czy niektórzy ludzie rodzą się bardziej lękliwi od innych? A jeśli tak, to na ile możemy mieć wpływ na naszą naturę?
Lęk jest jedną z najczęściej przeżywanych emocji towarzyszących naszemu życiu. Doznajemy go wszyscy, zarówno ludzie zdrowi jak i cierpiący na różne zaburzenia (w tym zaburzenia lękowe). Ocenia się, że około 25% osób zdrowych fizycznie przeżywa nasilenie lęku w jakimś okresie swego życia np. w czasie zmiany, przełomu, kryzysu. 5-10% populacji cierpi na zaburzenia lękowe. Lęk można opisać jako bardzo nieprzyjemny stan emocjonalny, charakteryzujący się odczuwaniem nieuzasadnionych obaw czy uczucia zagrożenia. Lęk cechuje się różnym nasileniem i czasem trwania. Jeżeli stopień jego nasilenia mieści się w granicach możliwości adaptacyjnych tj. jesteśmy w stanie prowadzić normalne życie, czujemy lęk, ale mimo to podejmujemy wyzwania, nie wypadamy z dotychczasowych ról, można mówić o lęku fizjologicznym. Może on pełnić funkcje pozytywne np. sygnalizuje niebezpieczeństwo, mobilizuje do działania. Kiedy lęk przekracza możliwości adaptacyjne, wtedy głównie niszczy nasze życie…
W przeciwieństwie do głodu czy pragnienia, które zawsze dotyczą teraźniejszości, lęk potrafi dopaść nas w kilka dni, miesięcy, a nawet lat od zaistniałej realnej sytuacji zagrożenia. Jest stanem, który sprawia, że tracimy poczucie pewności i bezpieczeństwa. Z punktu widzenia naszego indywidualnego doświadczenia, wydaje się on całkowicie zbędny, trudny i komplikujący życie. Z punktu widzenia ewolucji gatunku, jest podstawą przetrwania. Bez „straszaka” jakim jest reakcja lękowa, być może nie bylibyśmy w stanie przeżyć. Lęk pojawia się w efekcie różnych wydarzeń traumatycznych jakie spotykają nas w życiu, ale może mieć także charakter doświadczenia społecznego, które wiąże się z okresem wojny, przemiany, trudnej sytuacji. Stwierdzono np. ogromny wzrost liczby osób cierpiących na zaburzenia lękowe wśród mieszkańców byłego NRD w drugiej połowie lat 90tych, po upadku muru berlińskiego, kiedy kraj wkroczył w okres zmian, nie działał już stary system, nowy dopiero był w trakcie tworzenia. Podobne statystyki, pokazujące wzrost liczby osób z zaburzeniami lękowymi, odnotowano w USA po katastrofie 11 września.
Podwójna natura lęku
Od czasów Freuda różnicuje się dwa rodzaje czynników wywołujących lęk tj. czynniki psychologiczne i związane z chemią naszego mózgu, biologiczne. W pewnym sensie podział ten jest sztuczny, bo jedno jest sprzężone z drugim i zastanawianie się na tym, co w przypadku lęku jest pierwsze, to niczym nierozwiązywalny dylemat dotyczący jajka i kury. Jak psychologia stara, tak podział ten jednak istnieje i w jego wyniku powstało wiele koncepcji, dzięki którym leczy się obecnie zaburzenia lękowe. Teorie poruszające się w obszarze wpływu psychiki na genezę lęku, mówią o działaniu układu rodzinnego i naszych doświadczeń wczesnodziecięcych, błędnym systemie przekonań, umiejętnościach społecznych itp. Z tych teorii wyrosła praktyka psychoterapeutyczna. Teorie biologiczne koncentrują się na badaniach dotyczących pracy mózgu, dzięki nim mamy leki…
Neurochemia mózgu a lęk
Odkrycia z obszaru badań nad fizjologią mózgu wskazują na to, że istnieje genetyczna predyspozycja do odczuwania lęku, a niektórzy ludzie rodzą się z bardziej wrażliwym układem nerwowym od innych. Nie oznacza to jednak, że osoby te skazane są na zaburzenia lękowe czy depresję. Z obserwacji prowadzonych na bliźniakach jedno i dwujajowych wynika, że nie tyle dziedziczy się zaburzenia lękowe, co przynosi na świat pewną wrażliwość układu nerwowego. Można być osobą o bardzo wrażliwym, średnio wrażliwym i mało wrażliwym układzie nerwowym. „Wrażliwcy” doświadczają lęku częściej od innych ludzi, co jednak wciąż nie oznacza, że będą cierpieli w swoim życiu na zaburzenia lękowe. Bardziej niż struktura układu nerwowego, kluczowy dla rozwoju zaburzeń lękowych, wydaje się klimat dzieciństwa i sposób wychowania. W jaki sposób nasz mózg wpływa na doświadczanie lęku? Badania pozwoliły na ustalenie po jakiej „trasie” przebiega bodziec lękowy czyli np. sytuacja, która wywołuje stres. Okazuje się, że aktywizuje on dwie podstawowe ścieżki neuronalne – jedna z nich jest długa i przebiega przez korę mózgową, druga jest błyskawiczna, ma charakter ścieżki „alarmowej”, prowadzi do części mózgu zwanej ciałem migdałowatym. Kora mózgowa służy do bardzo precyzyjnego przetwarzania informacji, które napływają do nas ze świata zewnętrznego, ciało migdałowate uruchamia natychmiastowo wszystkie systemu organizmu, tak aby był on gotowy do walki lub ucieczki. Jeśli komuś się zdarzyło przeżyć atak paniki na widok patyka przypominającego węża, to tak właśnie działa ciało migdałowate. Szybko, sprawnie i czasem bez sensu. Ciało migdałowate poza aktywizacją organizmu przesyła informacje o zagrożeniu do hipokampa, części mózgu, która jest odpowiedzialna za zapamiętywanie sytuacji w których pojawił się bodziec stresu (po to, żeby go uniknąć na przyszłość). W czasie, gdy ciało migdałowate instynktownie aktywizuje reakcję lękową, kora w świadomy sposób przetwarza informacje i analizuje cały kontekst, potwierdzając lub odwołując alarm. Innymi słowy, nasza świadome myślenie za pośrednictwem kory może hamować instynktowną reakcję lękową na stres. Zaburzenia lękowe wynikają z dysfunkcji jednego lub obydwu tych dwóch mechanizmów. Przypomina to stan utraty kontroli w zepsutym samochodzie w którym równocześnie wysiada mechanizm przyspieszenia (czynność ciała migdałowatego) i hamowania (kora). Nie zawsze wiadomo jaka funkcja mózgu jest odpowiedzialna za pojawienie się zburzeń lękowych. Niektóre wynikają z nadmiernej aktywności ciała migdałowatego, inne z niewystarczającej aktywności przedczołowej kory mózgowej. Z badań weteranów wojny w Wietnamie cierpiących na zespól stresu pourazowego wiadomo, że w ich mózgach zawodziły obydwa mechanizmy – obszar ciała migdałowatego był bardziej pobudzony niż u osób bez zaburzeń PTSD, równocześnie zidentyfikowano słabszą reakcję kory przedczołowej. Mówiąc obrazowo, awaria polegała na tym, że samochód ciągle przyspieszał sam z siebie i nie działały hamulce, które mogłyby go zatrzymać…
Lęk a psychoterapia
Lęk można wyciszyć lekami, które bezpośrednio wpływają na chemię mózgu. Można też i to z dużą skutecznością, obniżać jego poziom za pośrednictwem psychoterapii. Psychoterapia operuje na poziomie kory przedczołowej poprzez zwiększanie repertuaru bodźców uspokajających, wyciszających pobudzenie ciała migdałowatego. Możemy zatem nauczyć się świadomie „uspokajać” swoją reakcję lękową. W różnych tradycjach psychoterapeutycznych pracuje się z lękiem w różny sposób, ale efekt jest ten sam. Zdobywamy umiejętność przytomnego doświadczania chwili obecnej i świadomego oddzielania tego co jest realnym zagrożeniem, a co naszą wewnętrzną wizją zagrożenia. Zaczynamy odróżniać co jest kijkiem, a co wężem. Psychoterapia czasem łączona jest z farmakoterapią, choć nie jest to żadna reguła. Leki obniżające poziom lęku mają ten walor, że właściwie dobrane pozwalają nam bardzo szybko „pozbierać się” i wrócić do aktywnego życia pozbawionego ograniczeń jakie nakład lęk. Ich minus polega na tym, że nie usuwają przyczyny, naszego wewnętrznego mechanizmu, który wciąż interpretuje rzeczywistość jako zagrażającą i niebezpieczną. Tym zajmuje się terapia, która jest niestety o wiele kosztowniejsza i nie daje natychmiastowych efektów poprawy. Ma ona z kolei tę urodę, że zmiany do jakich prowadzi wpływają w bardziej stały sposób na poprawę jakości życia. Zaczynamy lepiej rozumieć siebie, zyskujemy większe poczucie wpływu na swoje życie, robimy się bardziej otwarci. Niezależnie jednak od wyboru ścieżki leczenia lęku, najważniejsze to uwierzyć, że zmiana na lepsze jest możliwa i poszukać możliwości pomocy…
Zajmuję się terapią indywidualną, terapią grupową, warsztatami rozwojowymi dla kobiet, prowadzeniem superwizji i szkoleniami w zakresie przeciwdziałania przemocy w rodzinie. Jestem z wykształcenia psycholożką, ukończyłam Wydział Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego. W terapii łączę kilka nurtów: psychologię procesu, arteterapię, focusing, EMDR, brainspotting oraz jogę. Jestem superwizorką w zakresie przeciwdziałania przemocy w rodzinie Instytutu Psychologii Zdrowia Polskiego Towarzystwa Psychologicznego i Ogólnopolskiego Pogotowia dla Ofiar przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia”.