Święta Bożego Narodzenia to niezwykle magiczny i wyjątkowy czas. Szykujemy się do nich przez kilka tygodni. Szukamy prezentów, planujemy szczegóły wigilijnego wieczoru, wysyłamy świąteczne kartki… Kiedy rodzina zbiera się przy wspólnym stole, budzi się w nas tęsknota i oczekiwanie, że to szczególne święto będzie wypełnione miłością i doskonałą harmonią. Doświadczamy często bliskości, lecz równocześnie wraz z rosnącą intymnością tego spotkania , pojawia się także napięcie. Dlaczego dziecięce marzenie o rodzinnej sielance zamienia się tak często w kolejne rozczarowanie? Co zrobić, aby uniknąć wigilijnej frustracji?
Wiele osób odczuwa napięcie związane z obchodzeniem rodzinnych świąt. Kolejki w sklepach, bieganina z listą prezentów, gigantyczne wydatki, zmęczenie….A kiedy wreszcie nadchodzi ten wyczekany, magiczny wieczór Wigilijny, okazuje się, że nasze z mozołem wybrane prezenty są jakoś „nie takie”, teściowa ciągle krytykuje przy stole zachowanie naszego dziecka, ryba jest za słona, brat się upił i nalega na świąteczną przejażdżkę samochodem na pasterkę. Nie trzeba dużo myśleć, żeby zrobić sobie własną listę świątecznych gaf i potknięć…Gdyby to samo przydarzyło się podczas rodzinnej kolacji jakiegokolwiek innego dnia, nawet nie zwrócilibyśmy na nie uwagi. Boże Narodzenie budzi nasze głębokie, dziecięce tęsknoty związane z miłością i akceptacją ze strony najbliższych. Chcemy, aby ten wieczór był doskonały i pragniemy, aby zrealizowały się nasze marzenia związane z harmonią, wzajemnym zrozumieniem, akceptacją i szacunkiem. Nieświadomie liczymy, że święta pozwolą nam zrekompensować to, czego brakowało nam w ciągu całego roku. Drogie prezenty zastąpią dzieciom nasz brak czasu, musztra przy stole sprawi, że staniemy się autorytetami, idealnie zastawiony stół zaskarbi nam przychylność krytycznej mamy czy ojca. Zwykle czeka nas większe lub mniejsze rozczarowanie, bo jak wiadomo nic nie jest doskonałe, a już na pewno nie można tego powiedzieć o życiu w rodzinie…
Znaczenie rytuału
Każda rodzina posiada swoje świąteczne rytuały, których powtarzalność sprawia, że doświadczamy poczucia przynależności do „klanu”, bezpieczeństwa, tożsamości. Rytuały mają w sobie wielką moc przenoszenia nas w przeszłość, budzą wspomnienia z dzieciństwa, niezrealizowane pragnienia i tęsknoty. Kiedy członkowie rodziny spotykają się ze sobą w ten świąteczny wieczór, tak jak robili to od zawsze, nieświadomie powracają do swoich tradycyjnych ról. Niepostrzeżenie zamieniamy się z dorosłej kobiety w małą córeczkę mamusi czy rodzinnego tyrana. Nawet to co dzieje się przy wigilijnym stole ma swoje podwójne dno – jest często echem przeszłości naszej rodziny, pokazuje kto jest Kopciuszkiem, kto „gwiazdą”, kto rodzinną „czarną owcą”… Kopciuszek będzie zajmował mało uwagi i zajmował się np. sprzątaniem przy stole, „gwiazda” opowiadaniem o swoich sukcesach, temat „czarnej owcy” będzie omijany przez wszystkich z daleka… Rytuały mają moc podtrzymywania tożsamości rodziny i jej członków, jednak jeśli nie mają stać się sztywnymi nawykami rodziny, muszą być elastyczne i dostosowywane do kolejnych faz rozwoju systemu. Czym innym są obyczaje w rodzinie w której są małe dzieci, czym innym w układzie składającym się tylko z dorosłych osób. Jeżeli rytuały nie ulegają zmianie i pozostają latami sztywne, uczestnicy odgrywają swoje znane od lat role tracąc możliwość doświadczenia autentycznych uczuć, a czasem wręcz elementarnego sensu tego spotkania. Puste gesty zniechęcają następne pokolenie do kontynuowania rodzinnej tradycji. Momentem zwrotnym w postrzegani roli rytuału są narodziny dzieci i pojawienie się kolejnego pokolenia. Intuicyjnie czujemy, że to co dla nastolatków było „rodzinną szopką” staje się ważnym doświadczeniem budującym poczucie bezpieczeństwa i wartości naszych dzieci. Często to dla nich decydujemy się ponosić kolejny raz ciężar rodzinnych spotkań.
Podskórne konflikty
Wigilia to czas „zawieszenia broni”. Nawet jeśli w ciągu roku doświadczaliśmy różnych konfliktowych sytuacji, w ten wyjątkowy wieczór staramy się przywołać pozytywne uczucia. Kierujemy się magicznym myśleniem, że jeśli przygotujemy wystarczająco dużo wigilijnych potraw, wystroimy choinkę, postaramy o hojne prezenty, nasze nagromadzone w ciągu roku lub jeszcze dłużej rodzinne problemy rozwiążą się same i wszystkie ułoży się w magiczny sposób. Wychodzi to różnie… Jeszcze zanim dojdzie do wigilijnej kolacji , budzą się różne emocje. Już nawet błahe z pozoru zagadnienie jakim jest ustalenie miejsca rodzinnego spotkania , potrafi podgrzać atmosferę do zgoła nie zimowej temperatury. W końcu bowiem kryje się za tym szereg bardzo ważnych zagadnień relacyjnych – czyj dom jest ważniejszy, czyja rodzina ma priorytet, a czyja ma się podporządkować? W bardzo niewielu rodzinach rodzeństwo wchodzi w dorosłe życie bez obciążających wspomnień czy przekonań typu „Ojciec bardziej kochaj brata”, „Rodzice faworyzują najmłodszą córkę” itp. Wiele konfliktów, które tlą się między nami w ciągu roku, potrafi powrócić niczym bumerang właśnie w ten wieczór, który przecież miał być rodzinną sielanką…
Jak przetrwać święta?
Przestańmy się oszukiwać. Intensywna bliskość w rodzinie w naturalny sposób powoduje napięcie. Dajmy sobie i innym zgodę na to, że nie zawsze musimy czuć się „cudowanie”. To, że ktoś się popłacze czy zezłości podczas Wigilii nie znaczy, że ten wieczór był „totalną katastrofą”. Na pewno znajdą się też jakieś dobre momenty.
Naturalną częścią rytuału jest powracanie do utartych ról. Jeśli jednak źle się czujemy w roli „małego braciszka, który potrzebuje pomocy” czy „starszej siostry, która robi wszystko” nie musimy odgrywać tych scenariuszy. Nasza zmiana na pewno zostanie dostrzeżona w rodzinie. Otwórzmy się i reagujmy pozytywnie na zmiany jakich podobnie jak my doświadczają pozostali członkowie rodziny.
Przyjmujmy pomoc innych. Wcześniej poinformuj wszystkich o tym, że oczekujesz ich wsparcia np. przy przygotowywaniu wspólnego posiłku, sprzątaniu domu czy innych sprawach. Jeśli uda się włączyć całą rodzinę, wszyscy będą bardziej doceniać i celebrować wspólne spotkanie.
Dbajmy o elastyczność, zbyt sztywna tradycja zamiera i traci sens. Wprowadź jakieś zmiany do rodzinnych rytuałów np. w swojej nowopowstałej rodzinie. Obyczaje potrzebują taki samych zmian jak ludzie.
Zauważmy, jak trudne mogą być święta Bożego Narodzenia dla dzieci rozwiedzionych rodziców. Dwie rodziny mają czasami tendencję do rywalizowania między sobą o czas spędzony wspólnie z dziećmi i ich uczucia. Spróbuj zaoszczędzić dzieciom w ten wieczór trudnych wyborów.
Nie planujmy na ten wieczór dużych rodzinnych transformacji. Wigilia to nie jest najlepszy czas, żeby konfrontować wujka Henia z jego problemem alkoholowym, czy informować rodziców o planowanym rozwodzie. Można to zrobić w innym dniu.
Nie oczekujmy, że Boże Narodzenie uleczy wszystkie rany w waszych dotychczasowych relacjach. Czasem nie zdołamy powiedzieć wszystkiego co jest do powiedzenia czy spłacić wszystkich długów w jeden czy dwa spędzone razem dni, możemy jednak ten czas poświęcić na nawiązanie naprawdę znaczącego kontaktu z najbliższymi. To może okazać się o wiele cenniejsze niż oczekiwanie na idealne święta Bożego Narodzenia…
Na podstawie publikacji w „Psychology Today”
Zajmuję się terapią indywidualną, terapią grupową, warsztatami rozwojowymi dla kobiet, prowadzeniem superwizji i szkoleniami w zakresie przeciwdziałania przemocy w rodzinie. Jestem z wykształcenia psycholożką, ukończyłam Wydział Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego. W terapii łączę kilka nurtów: psychologię procesu, arteterapię, focusing, EMDR, brainspotting oraz jogę. Jestem superwizorką w zakresie przeciwdziałania przemocy w rodzinie Instytutu Psychologii Zdrowia Polskiego Towarzystwa Psychologicznego i Ogólnopolskiego Pogotowia dla Ofiar przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia”.