Niewystarczająco dobra

Witaj. Chcesz być kobietą idealną? Na pewno chcesz, choć może jeszcze o tym nie wiesz. Przecież wszystkie chcemy takie być. Dobrze, że tutaj trafiłaś – dowiesz się, co musisz zrobić, by stać się ideałem, przedmiotem męskich westchnień i kobiecej zazdrości, cudem opiewanym w arcydziełach współczesnej kultury, zwanych kolorowymi magazynami, wzorcem i szablonem, do którego dokrajane będą kolejne pokolenia kobiet. Nie jest to proste, ale przecież w imię bycia ideałem jesteśmy gotowe na wiele pracy i wyrzeczeń… (portal kobiecy)

Problem z „idealnością”, nieustannym porównywaniem się z innymi i wynikającą z tego huśtawką emocji (kiedy „jestem lepsza” uczucia pozytywne, kiedy „gorsza” negatywne) zaczyna się w naszym życiu na dużą skalę zwykle w wieku dojrzewania. W tym okresie zarówno dziewczęta, jak i chłopcy są w porównywalny sposób niezadowoleni/ne z siebie. Różnica pomiędzy płciami, polega na tym, że większość mężczyzn wyrasta z niskiej samooceny i jako grupa osiąga znaczny szacunek dla siebie, natomiast kobietom się to nie bardzo udaje. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego niezależnie od wieku, poziomu wykształcenia, wyglądu, statusu społecznego i wielu różnic jakie między nam są, jako grupa, doświadczamy stałego poczucia bycia „niewystarczająco dobrą” i wciąż udowadniamy „na co nas stać” za cenę swojego samopoczucia czy nawet zdrowia?

Gender czyli kulturowy wzorzec kobiecości i męskości

Jedną z prób odpowiedzi na to pytanie jest kulturowy wzorzec w jaki zdefiniowana jest w naszej społeczności kobiecość. Sposób w jaki kobieta i mężczyzna wygląda, je, uczy się, zachowuje w pracy, funkcjonuje w rodzinie, realizuje się w roli rodzica, podlega nieustannym ocenom ze strony otoczenia. W przypadku obydwu płci ocena ta wygląda inaczej. Kulturowy wzorzec bycia mężczyzną jest podobnie jak w przypadku kobiet, pewnego rodzaju „klatką”, która niszczy i okraja z indywidualności, ale wydaje się ona dość spójna. Najogólniej ujmując mężczyzna ma być silny, mocny, dominujący w świecie, zaradny w obszarze zawodowym. Cel jest prosty, choć wcale nie łatwy do osiągnięcia… Paradoks wpisany w bycie kobietą polega na tym, że każdy pozytywny wybór kobiety wiąże się równocześnie z czymś negatywnym. Cokolwiek wybieramy, powoduje to w nas frustrację, bo oznacza stratę czegoś innego… Kobieta, która jest „tylko matką” spostrzegana jest jako mało nowoczesna. Kobieta, która jest „tylko pracownicą” uważana jest za egoistkę. Kobieta, która łączy dwie role jest generalnie wiecznie zmęczona, ma za mało czasu na wszystko, „nie radzi” sobie w wielu obszarach i ma poczucie, że nie sprostała oczekiwaniom.

Niewystarczająco dobra

Ten paradoks czucia się w wielu sytuacjach „niewystarczająco dobrą” dotyczy wszystkich faz kobiecego życia i wielu obszarów życia.  Młode kobiety doświadczają dylematów związanych np. z własną seksualnością . Jeśli korzystają z niej w swobodny, „męski” sposób uchodzą za „łatwe” (czyli w jakiś sposób gorsze od „wstrzemięźliwych”). Jeśli zachowują abstynencję, otrzymują etykietkę „cnotek” (czyli gorszych od „wyzwolonych”). Kulturowych opcji poczucia się dobrze z samą sobą po prostu nie ma. Gdyby przyjrzeć się schematowi, to w obszarze seksu kobieta powinna być równocześnie wstrzemięźliwa i bardzo swobodna. Konia z wozem tej, która wie jak to zrobić… Ten paradoks dotyczy wielu innych aspektów życia. Powinnyśmy być w relacjach z jednej strony czułe i miękkie (np. w domu), z drugiej twarde i zdecydowane (np. w obszarze zawodowym).  Mieć czas na siebie i swój rozwój a równocześnie zajmować się innymi (partnerem, dziećmi, rodzicami, współpracownikami itp.) i dawać im swój czas w nieograniczony sposób. Dbać o siebie i być w dobrej kondycji ,a równocześnie prowadzić świetnie funkcjonujący dom. I tak dalej i tak dalej… Życie w kobiecej skórze przypomina łatanie starego koca, co się zaszyje to dziura w innym miejscu. Jedyne co jest stałe w miarę upływu lat, to fakt że ciągle trzeba „coś cerować” i ciągle czegoś nam brakuje… Budowanie dojrzałej tożsamości oparte jest na stworzeniu spójnego obrazu siebie, opartego na realnej ocenie swoich mocnych stron i obszarów do rozwoju. Kobiety, z racji tego jak sprzecznie wewnętrznie zdefiniowana jest kulturowo ich płeć, niezależnie od wieku, są w sytuacji wiecznego niezadowolenia z siebie i dyskomfortu.

Konsekwencje bycia „niewystarczająco dobrą”

Ciągłe niezadowolenie z siebie i dążenie do bycia kimś lepszym niż się jest prowadzi do wielu konsekwencji. Kobiety często doskonalą się w wielu obszarach życia. Są większościową grupą zasilającą ośrodki terapeutyczne, wszelkiego rodzaju warsztaty rozwojowe, kursy, szkoły doskonalenia zawodowego. Kobiety są w kulturze zachodniej znacznie lepiej wykształcone niż mężczyźni, a mimo to rzadko kiedy pozwalają sobie być ekspertkami w swoich zawodach. Nawet w obszarach tradycyjnie kobiecych jak gotowanie i ubiór, kreatorami smaków czy mody są głównie mężczyźni. Czując się gorsze i w wielu miejscach realnie będąc tak traktowane (np. mając na tym samym stanowisku znacznie mniejsze zarobki niż mężczyźni) kobiety są bardziej zmotywowane do nauki i rozwoju osobistego. To z jednej strony optymistyczne, z drugiej smutne, bo niestety często rozwój ten wcale nie przekłada się na znaczącą poprawę samooceny czy akceptacji swojej kobiecości. Zawsze przecież znajdzie się coś „do poprawki”… Ten powszechny brak zadowolenia z siebie jest bowiem nie tylko motorem napędowym do samorozwoju, ale i ogromnym źródłem stresu. Jeśli chcę być wszystkim na raz – matką, żoną, kobietą aktywną i autonomiczną , mającą czysty dom, dbającą o rodzinę ale i swój rozwój – to w jakimś momencie doba której potrzebuję, aby temu sprostać powinna mieć minimum 48 godzin. Dążenie do wywiązania się ze wszystkiego nie jest spostrzegane przez kobiety jako perfekcjonizm, to raczej po prostu robienie „tego co należy”, realizowanie swoich „normalnych”, kobiecych powinności. A efektem jest i tak niezadowolenie z siebie, bo czegoś się jednak zawsze nie ogranie…

Niepewność co do swojej wartości a relacje

Czucie się „niewystarczająco dobrą” ma znaczny wpływ na samoocenę, a co za tym idzie sposób zachowania w relacjach z innymi. Im czuję się mniej wartościowa, tym mniej mam odwagi i wiary w to, że moja perspektywa ma sens. Aby domagać się od innych respektowania swoich praw oraz szanowania granic, potrzebuję dać sobie samej prawo do tego, że one mi przysługują. „Niewystarczająco dobra” kobieta może mieć trudność w byciu asertywną, jasno komunikującą swoje potrzeby i oczekiwania, wymagającą od innych respektowania swoich zasad. W związkach oznacza to częste rezygnowanie z własnej perspektywy, zgodę na naruszanie granic, zadowalanie się małym, bo na więcej i tak nie zasługuję…Klasyczną strategią kobiecego przetrwania jest udawanie „głupszej niż się jest”, nie ujawnianie swoich kompetencji i wiedzy (szczególnie wobec mężczyzn, którzy mogliby się z tym poczuć źle), bojkotowanie i minimalizowanie swoich własnych osiągnięć. W końcu co to za sukces skończyć studia, jak wszyscy kończą, albo dostać pracę, jak inni też mają … Nie jesteśmy przyzwyczajone doceniać (a cóż tu mówić o eksponowaniu wobec innych) swoich sukcesów, bo nasz „wewnętrzny cenzor” skupiony jest nie na tym co zrobiłyśmy, ale na tym czego w tym samym czasie nie udało nam się osiągnąć…  

Bycie „niewystarczająco dobrą” w świecie zawodowym

Ten temat jest jak puszka Pandory, wystarczy ją otworzyć i potem trudno jest zamknąć. W naszej społeczności zawody dzielą się na dobrze płatne i źle płatne. Jeśli jakaś grupa zawodowa jest „sfeminizowana” możemy mieć pewność, że jest to kategoria źle płatna. Im wyższy szczebel zarządzania i wyższy prestiż tym mniej kobiet. Im wyższa ranga zawodu, tym rzadszym przypadkiem są kobiety. Z jednej strony tak działa cały system społeczny, ale z drugiej my same go współtworzymy. Jesteśmy nauczone, jako grupa, bać się dużych wyzwań zawodowych, żeby się ich podjąć musiałyśmy mieć odwagę, którą czerpać można głównie ze świadomości bycia wartościową, cenną, mądrą. To trudno osiągalne bo duża część z nas lepiej wie czego jeszcze nie umie, niż w czym jest dobra. Niewygodny wzorzec bycia kobietą mogą zmienić tylko kobiety. Jako optymistka wierzę, że zmiana jest zawsze możliwa…

Scroll to Top