Agnieszka Czapczyńska

Zajmuję się terapią indywidualną, terapią grupową, warsztatami rozwojowymi dla kobiet, prowadzeniem superwizji i szkoleniami w zakresie przeciwdziałania przemocy w rodzinie. Jestem z wykształcenia psycholożką, ukończyłam Wydział Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego. W terapii łączę kilka nurtów: psychologię procesu, arteterapię, focusing, EMDR, brainspotting oraz jogę. Jestem superwizorką w zakresie przeciwdziałania przemocy w rodzinie Instytutu Psychologii Zdrowia Polskiego Towarzystwa Psychologicznego i Ogólnopolskiego Pogotowia dla Ofiar przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia”.

Świadkowie przemocy

Jak reagować kiedy jesteśmy świadkami przemocy w bliskich relacjach? Jakie służby są przygotowane do prowadzenia interwencji? Jak zadbać o siebie, kiedy jesteśmy świadkami przemocy? W połowie sierpnia na głównej milanowskiej ulicy młody mężczyzna okładał pięściami i lżył młodą kobietę. Towarzyszył mu trochę zdenerwowany kolega. Obok przechodzili ludzie. Widzieli, zatrzymywali się, szli dali. Po jakimś czasie jedna z osób wezwała Straż Miejską. Na widok strażnika sprawca w widoczny sposób uspokoił się, po krótkiej wymianie zdań wszyscy rozeszli się. Co się wydarzyło dalej z młodą kobietą (np. na kolejnej ulicy) nie wiemy. Wzywająca straż osoba nie otrzymała informacji, czy została wszczęta jakaś procedura chroniąca ofiarę (np. wezwana policja i założona Niebieska Karta). Wiele osób uważa, że nie powinno ingerować w sprawy osobiste innych, szczególnie jeśli dotyczy to tego co dzieje się związku czy w rodzinie. Generalnie to bardzo dobra zasada, ale nie dotyczy ona przypadków przemocy. Zwykle u osób, które są świadkami kłótni, krzyków, popychania, pojawiają się myśli typu: „A może to normalne, nie ma idealnych związków”,  „To ich sprawa, są dorośli”, „ Może im zaszkodzę mieszając się w tę sprawę”, „Jeszcze mi się od nich dostanie, że się wtrącam” itp. Magia rodziny, związku i świętości spraw osobistych odbiera nam ostrość widzenia faktów. A faktem jest to, że przemoc jednej osoby wobec drugiej jest zawsze przestępstwem, niezależnie od tego co łączy ofiarę i sprawcę. Świadkowie przemocy w rodzinie to bardzo ważne osoby, często jedyne, które mogą pomóc w wyjściu poza zbiorowe milczenie o tym, co złego się dzieje w bliskich relacjach. Wezwij policję Świadek przemocy nie musi, a nawet często ze względu na swoje bezpieczeństwo, nie powinien robić żadnej bezpośredniej interwencji. Od tego są profesjonaliści przygotowani do tego typu działań, policja. Zadaniem świadka jest przerwać przemoc poprzez wezwanie pomocy (nr tel. 112 lub 997). Świadek wzywający policję może, choć nie ma obowiązku, podawania swoich personaliów. Straż Miejska nie posiada uprawnień do wszczynania procedury Niebieskie Karty, która jest podstawowym narzędziem ochrony ofiary. Jeśli przemoc dotyczy osoby, która się do nas zgłosi po pomoc np. koleżanki czy sąsiadki ważne jest, aby jej wysłuchać, okazać wiarę w to, co mówi i motywować, aby samodzielnie zgłosiła się po profesjonalne wsparcie. Można pomóc w znalezieniu adresów miejsc pomocowych i nawet towarzyszyć przy pierwszej wizycie, ale nie da się zrobić tego za druga osobę! Jeśli samodzielne zgłoszenie po pomoc jest niemożliwe, bo ofiarą jest dziecko, osoba starsza lub niepełnosprawna, świadek powinien zawiadomić o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przemocy w rodzinie instytucje, które zajmują się udzielaniem pomocy w sytuacjach kryzysowych czyli policję lub prokuraturę, sąd, lokalny OPS. Jeśli widzisz na ulicy lub słyszysz za ścianą krzyki czy inne odgłosy, które nasuwają przypuszczenie, że w sąsiedztwie dzieje się przemoc, wezwij policję! Być może ratujesz w ten sposób czyjeś życie. Stereotypy na temat przemocy Jesteśmy, jako społeczność, niestety bardzo tolerancyjni wobec przemocy. Z badań OBOP wynika, że znaczna część Polaków uważa za normalne podczas kłótni w rodzinie obrażanie i wyzwiska oraz szarpanie i popychanie . Powodem do niepokoju wydają się być dopiero siniaki i rany na ciele ofiary , a więc przemoc kojarzy się przede wszystkim z przemocą fizyczną. Dość niska jest świadomość tego, jak może przejawiać się przemoc ekonomiczna – co trzeci Polak uważa wydzielanie pieniędzy i ścisłe kontrolowanie wydatków współmałżonka za przejaw gospodarności. Wciąż pokutuje całkowicie fałszywe i krzywdzące przekonanie, że ofiary przemocy akceptują swoją sytuację. Ten rodzaj myślenia może wpływać na obojętność wobec przypadków przemocy w rodzinie obserwowanych w otoczeniu. Częste jest też zrzucanie na ofiary odpowiedzialności za doświadczaną przemoc – co czwarty respondent OBOP sądzi, że sprawca zaprzestanie przemocy, gdy nie będzie prowokowany, tyle samo uważa, że strach przed poruszaniem pewnych problemów w rozmowie z mężem jest problemem żony. Ten rodzaj myślenia obarcza ofiarę odpowiedzialnością za zachowanie sprawcy i jest całkowicie fałszywy! Nie istnieje nic co można określić jako „prowokowanie do nadużycia”. Nawet jeśli sprawca czuje się np. zły z powodu jakieś reakcji członków rodziny, to nic nie usprawiedliwia stosowania bicia, poniżania psychicznego, nadużyć seksualnych czy wykorzystywania ekonomicznego. Za przemoc zawsze odpowiedzialny jest całkowicie sprawca. Co czują świadkowie przemocy? Bycie świadkiem przemocy jest trudnym emocjonalnie doświadczeniem. W pewnym sensie świadek odczuwa podobnie jak ofiara ból, strach, wściekłość. Bardzo często towarzyszą temu myśli „Coś muszę zrobić, ale boję się, albo nie wiem co”, „Czy należy ingerować?”, „Może niech ktoś się tym zainteresuje?”. Bycie świadkiem przemocy bywa silnie traumatyczne i nic dziwnego, że na różne sposoby staramy się uciec od tego doświadczenia. Nie zdajemy sobie sprawy, że świadkowie w wielu sytuacjach wymagają podobnego wsparcia psychologicznego jak same ofiary nadużyć. Nie wahajmy się reagować jeśli jesteśmy świadkami przemocy, ale pamiętajmy też, aby zatroszczyć się potem o właściwą pomoc dla siebie np. porozmawiajmy z kimś bliskim, kto nam udzieli wsparcia, zadzwońmy na infolinię pomocową. Agnieszka CzapczyńskaZajmuję się terapią indywidualną, terapią grupową, warsztatami rozwojowymi dla kobiet, prowadzeniem superwizji i szkoleniami w zakresie przeciwdziałania przemocy w rodzinie. Jestem z wykształcenia psycholożką, ukończyłam Wydział Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego. W terapii łączę kilka nurtów: psychologię procesu, arteterapię, focusing, EMDR, brainspotting oraz jogę. Jestem superwizorką w zakresie przeciwdziałania przemocy w rodzinie Instytutu Psychologii Zdrowia Polskiego Towarzystwa Psychologicznego i Ogólnopolskiego Pogotowia dla Ofiar przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia”. agnieszkaczapczynska.pl

Świadkowie przemocy Read More »

Świąteczne przygotowania

Święta Bożego Narodzenia to niezwykle magiczny i wyjątkowy czas. Szykujemy się do nich przez kilka tygodni. Szukamy prezentów, planujemy szczegóły wigilijnego wieczoru, wysyłamy świąteczne kartki… Kiedy rodzina zbiera się przy wspólnym stole, budzi się w nas tęsknota i oczekiwanie, że to szczególne święto będzie wypełnione miłością i doskonałą harmonią. Doświadczamy często bliskości, lecz równocześnie wraz z rosnącą intymnością tego spotkania , pojawia się także napięcie. Dlaczego dziecięce marzenie o rodzinnej sielance zamienia się tak często w kolejne rozczarowanie? Co zrobić, aby uniknąć wigilijnej frustracji? Wiele osób odczuwa napięcie związane z obchodzeniem rodzinnych świąt. Kolejki w sklepach, bieganina z listą prezentów, gigantyczne wydatki, zmęczenie….A kiedy wreszcie nadchodzi ten wyczekany, magiczny wieczór Wigilijny, okazuje się, że nasze z mozołem wybrane prezenty są jakoś „nie takie”, teściowa ciągle krytykuje przy stole zachowanie naszego dziecka, ryba jest za słona, brat się upił i nalega na świąteczną przejażdżkę samochodem na pasterkę. Nie trzeba dużo myśleć, żeby zrobić sobie własną listę świątecznych gaf i potknięć…Gdyby to samo przydarzyło się podczas rodzinnej kolacji jakiegokolwiek innego dnia, nawet nie zwrócilibyśmy na nie uwagi. Boże Narodzenie budzi nasze głębokie, dziecięce tęsknoty związane z miłością i akceptacją ze strony najbliższych. Chcemy, aby ten wieczór był doskonały i pragniemy, aby zrealizowały się nasze marzenia związane z harmonią, wzajemnym zrozumieniem, akceptacją i szacunkiem. Nieświadomie liczymy, że święta pozwolą nam zrekompensować to, czego brakowało nam w ciągu całego roku. Drogie prezenty zastąpią dzieciom nasz brak czasu, musztra przy stole sprawi, że staniemy się autorytetami, idealnie zastawiony stół zaskarbi nam przychylność krytycznej mamy czy ojca. Zwykle czeka nas większe lub mniejsze rozczarowanie, bo jak wiadomo nic nie jest doskonałe, a już na pewno nie można tego powiedzieć o życiu w rodzinie… Znaczenie rytuału Każda rodzina posiada swoje świąteczne rytuały, których powtarzalność sprawia, że doświadczamy poczucia przynależności do „klanu”, bezpieczeństwa, tożsamości. Rytuały mają w sobie wielką moc przenoszenia nas w przeszłość, budzą wspomnienia z dzieciństwa, niezrealizowane pragnienia i tęsknoty. Kiedy członkowie rodziny spotykają się ze sobą w ten świąteczny wieczór, tak jak robili to od zawsze, nieświadomie powracają do swoich tradycyjnych ról. Niepostrzeżenie zamieniamy się z dorosłej kobiety w małą córeczkę mamusi czy rodzinnego tyrana. Nawet to co dzieje się przy wigilijnym stole ma swoje podwójne dno – jest często echem przeszłości naszej rodziny, pokazuje kto jest Kopciuszkiem, kto „gwiazdą”, kto rodzinną „czarną owcą”… Kopciuszek będzie zajmował mało uwagi i zajmował się np. sprzątaniem przy stole, „gwiazda” opowiadaniem o swoich sukcesach, temat „czarnej owcy” będzie omijany przez wszystkich z daleka… Rytuały mają moc podtrzymywania tożsamości rodziny i jej członków, jednak jeśli nie mają stać się sztywnymi nawykami rodziny, muszą być elastyczne i dostosowywane do kolejnych faz rozwoju systemu. Czym innym są obyczaje w rodzinie w której są małe dzieci, czym innym w układzie składającym się tylko z dorosłych osób. Jeżeli rytuały nie ulegają zmianie i pozostają latami sztywne, uczestnicy odgrywają swoje znane od lat role tracąc możliwość doświadczenia autentycznych uczuć, a czasem wręcz elementarnego sensu tego spotkania. Puste gesty zniechęcają następne pokolenie do kontynuowania rodzinnej tradycji. Momentem zwrotnym w postrzegani roli rytuału są narodziny dzieci i pojawienie się kolejnego pokolenia. Intuicyjnie czujemy, że to co dla nastolatków było „rodzinną szopką” staje się ważnym doświadczeniem budującym poczucie bezpieczeństwa i wartości naszych dzieci. Często to dla nich decydujemy się ponosić kolejny raz ciężar rodzinnych spotkań. Podskórne konflikty Wigilia to czas „zawieszenia broni”. Nawet jeśli w ciągu roku doświadczaliśmy różnych konfliktowych sytuacji, w ten wyjątkowy wieczór staramy się przywołać pozytywne uczucia. Kierujemy się magicznym myśleniem, że jeśli przygotujemy wystarczająco dużo wigilijnych potraw, wystroimy choinkę, postaramy o hojne prezenty, nasze nagromadzone w ciągu roku lub jeszcze dłużej rodzinne problemy rozwiążą się same i wszystkie ułoży się w magiczny sposób. Wychodzi to różnie… Jeszcze zanim dojdzie do wigilijnej kolacji , budzą się różne emocje. Już nawet błahe z pozoru zagadnienie jakim jest ustalenie miejsca rodzinnego spotkania , potrafi podgrzać atmosferę do zgoła nie zimowej temperatury. W końcu bowiem kryje się za tym szereg bardzo ważnych zagadnień relacyjnych – czyj dom jest ważniejszy, czyja rodzina ma priorytet, a czyja ma się podporządkować? W bardzo niewielu rodzinach rodzeństwo wchodzi w dorosłe życie bez obciążających wspomnień czy przekonań typu „Ojciec bardziej kochaj brata”, „Rodzice faworyzują najmłodszą córkę” itp. Wiele konfliktów, które tlą się między nami w ciągu roku, potrafi powrócić niczym bumerang właśnie w ten wieczór, który przecież miał być rodzinną sielanką… Jak przetrwać święta? Przestańmy się oszukiwać. Intensywna bliskość w rodzinie w naturalny sposób powoduje napięcie. Dajmy sobie i innym zgodę na to, że nie zawsze musimy czuć się „cudowanie”. To, że ktoś się popłacze czy zezłości podczas Wigilii nie znaczy, że ten wieczór był „totalną katastrofą”. Na pewno znajdą się też jakieś dobre momenty.Naturalną częścią rytuału jest powracanie do utartych ról. Jeśli jednak źle się czujemy w roli „małego braciszka, który potrzebuje pomocy” czy „starszej siostry, która robi wszystko” nie musimy odgrywać tych scenariuszy. Nasza zmiana na pewno zostanie dostrzeżona w rodzinie. Otwórzmy się i reagujmy pozytywnie na zmiany jakich podobnie jak my doświadczają pozostali członkowie rodziny.Przyjmujmy pomoc innych. Wcześniej poinformuj wszystkich o tym, że oczekujesz ich wsparcia np. przy przygotowywaniu wspólnego posiłku, sprzątaniu domu czy innych sprawach. Jeśli uda się włączyć całą rodzinę, wszyscy będą bardziej doceniać i celebrować wspólne spotkanie.Dbajmy o elastyczność, zbyt sztywna tradycja zamiera i traci sens. Wprowadź jakieś zmiany do rodzinnych rytuałów np. w swojej nowopowstałej rodzinie. Obyczaje potrzebują taki samych zmian jak ludzie.Zauważmy, jak trudne mogą być święta Bożego Narodzenia dla dzieci rozwiedzionych rodziców. Dwie rodziny mają czasami tendencję do rywalizowania między sobą o czas spędzony wspólnie z dziećmi i ich uczucia. Spróbuj zaoszczędzić dzieciom w ten wieczór trudnych wyborów.Nie planujmy na ten wieczór dużych rodzinnych transformacji. Wigilia to nie jest najlepszy czas, żeby konfrontować wujka Henia z jego problemem alkoholowym, czy informować rodziców o planowanym rozwodzie. Można to zrobić w innym dniu.Nie oczekujmy, że Boże Narodzenie uleczy wszystkie rany w waszych dotychczasowych relacjach. Czasem nie zdołamy powiedzieć wszystkiego co jest do powiedzenia czy spłacić wszystkich długów w jeden czy dwa spędzone razem dni, możemy jednak ten czas poświęcić na nawiązanie naprawdę znaczącego kontaktu z najbliższymi. To może okazać się o wiele cenniejsze niż

Świąteczne przygotowania Read More »

Terapia traumy gwałtu

Gwałt to doświadczenie traumy.  Intencją gwałciciela jest upokorzenie i zdegradowanie ofiary przez użycie seksu jako narzędzia dla wyrażenia własnej dominacji, przemocy lub agresji. Gwałt to wielki cios w ciało, psychikę i duszę. Pewna kategoria doświadczeń gwałtu jest tak ewidentnym naruszeniem granic, że nie pozostawia u kobiet cienia wątpliwości co do kategoryzacji czynu sprawcy (np. towarzyszy temu przemoc fizyczna, krzyk, zastraszenie). Nie zawsze tak jednak jest. Dla części kobiet, które stały się ofiarami gwałtu, nie jest to wcale jednoznaczne, jak określić to przez co przeszły. Statystyczna większość sprawców to nie „zboczeńcy ukryci w krzakach”, ale mężczyźni znani ofierze – koledzy, partnerzy, członkowie rodziny. Ponad 80 proc. zgwałconych kobiet znało wcześniej napastnika. W wielu sytuacjach kobiety łączył z nimi wcześniej jakiś rodzaj relacji, czasem o charakterze intymnym. Jak wygląda z raportów policji, większość doświadczeń gwałtu odbywa się w miejscach znanych kobiecie – jej własnym mieszkaniu, domu sprawcy itp. Wielu sytuacjom gwałtu nie towarzyszy krzyk czy bicie, wymuszenie bliskości odbywa się poprze presję psychiczną np. szantaż emocjonalny. Kobiety z jednej strony doświadczają wszystkich możliwych konsekwencji traumy, z drugiej winią siebie i miewają trudność w jasnym zdefiniowaniu tego co się wydarzyło. Pojawiają się w ich głowach myśli typu „po co tam szłam?”, „dlaczego zostałam z nim sama w pokoju”, „może to moja wina?” , „dlaczego się nie obroniłam” itp., które nie pozwalają na jasną diagnozę sytuacji. A jest ona taka, że w każdej sytuacji gwałtu, niezależnie od tego co kobieta zrobiła lub nie zrobiła, za gwałt ponosi pełną odpowiedzialność sprawca. Kobiece „nie” wypowiedziane w każdym momencie oznacza „nie” i jeśli nie jest respektowane, to mówimy o nadużyciu. Jasne zdefiniowanie odpowiedzialności za przemoc po stronie sprawcy, jest moim zdaniem warunkiem podstawowym procesu powrotu do zdrowia i odzyskiwania poczucia kontroli nad własnym życiem ze strony ofiary. Daje też odwagę i siłę, aby domagać się wymierzenia kary dla sprawcy na ścieżce prawnej. Etapy powrotu do zdrowia Uraz psychiczny jakim jest doświadczenie gwałtu pozbawia siły i powoduje zrywanie związków z innymi. Powrót do zdrowia to ścieżka odzyskiwania siły oraz nabierania ufności w sens tworzenia nowych relacji. Jest kilka modeli psychologicznych opisujących ten proces, najczęściej używany, mówi o trzech etapach: pierwszym z nich jest zapewnienie ofierze bezpieczeństwa, drugim odbycie żałoby przez kobietę, trzecim odbudowanie przez nią związków społecznych i powrót do normalnego życia. Proces ten nie przebiega liniowo, często wcześniejsze problemy powracają na kolejnym, wyższym poziomie integracji. Proces zdrowienia przypomina spiralę, co pewien czas następuje powrót do punktu wyjścia, często pozornie dawno rozwiązane kwestie nagle pojawiają się ponownie. Może to budzić poczucie bezsilności i zniechęcenia, jest jednak naturalną drogą przechodzenia od stałego poczucia zagrożenia do racjonalnego poczucia bezpieczeństwa. Pierwszy etap – zapewnienie bezpieczeństwa Pomoc kobiecie, która jest bezpośrednio po doświadczeniu gwałtu polega przede wszystkim na ochronie jej przed dalszym niebezpieczeństwem. Pomoc psychologiczna na tym etapie powinna sprowadzać się przede wszystkim do udzielania wsparcia, ważna jest pomoc medyczna i prawna, czasem niezbędna okazuje się pomoc w wywiązywaniu się z codziennych obowiązków typu nauka, praca, codzienna opieka nad sobą. W przypadku pojedynczego urazu etap odbudowywania poczucia bezpieczeństwa może trwać kilka tygodni. Warunkiem pozytywnego przejścia przez tę fazę jest to, że osoba poszkodowana otrzyma odpowiednie wsparcie ze strony otoczenia. Proces odzyskiwania poczucia bezpieczeństwa zatrzymuje się, jeśli środowisko ofiary jest wrogie np. rodzina wini kobietę za to czego doświadczyła lub nie zapewnia wystarczającej ochrony. Utrudnieniem jest też wszystko co przypomina o urazie np. kontakt ze sprawcą, niewłaściwie udzielona pomoc medyczna czy procedury prawne. W tej fazie bardzo często potrzebne jest wsparcie farmakologiczne, ponieważ poziom lęku po doświadczeniu traumy jest tak wysoki, że tylko obniżenie go za pomocą leków pozwala w miarę „normalnie” funkcjonować w codziennym życiu . Jest to o tyle ważne, że wypadnięcie z różnych ról życiowych może być źródłem dalszych kłopotów i nawarstwiania się trudności psychicznych, Etap konfrontacji ze wspomnieniami traumy i żałoba Przejście do dalszego etapu zdrowienia zachodzi zazwyczaj stopniowo, kiedy osoba, która doświadczyła gwałtu zaczyna czuć się bezpiecznie i jeśli zdecydowała się na terapię, doświadcza bliskości w relacji terapeutycznej. Wiele osób uważa, że najlepszym sposobem zdrowienia jest „zapomnienie”, chętnie bym się z tym zgodziła, gdyby nie to, że nie jest to realnie możliwe. Trauma jest na tyle mocnym doświadczeniem emocjonalnym, że wypieranie z pamięci wspomnień kosztuje bardzo dużo energii, a i tak przychodzą momenty, które powodują powrót trudnych emocji lęku, złości itp. w sytuacjach w których jakiś element teraźniejszości zostaje skojarzony z przeszłym doświadczeniem gwałtu np. pora dnia, zapach perfum, ton głosu itp. Prędzej czy później ważna jest konfrontacja się z bolesnymi wspomnieniami, przy czym decyzja o tym kiedy jest na to pora zawsze pozostaje w rękach kobiety. Terapeuta/tka odgrywa tylko rolę świadka, w którego obecności osoba, która doświadczyła gwałtu może mówić o tym, czego dotąd nie dało się opowiedzieć. Przeżycie żałoby na tym etapie polega na dopuszczeniu do siebie uczuć związanych z doświadczoną stratą. Gwałt niesie bardzo wiele strat – poczucia bezpieczeństwa w relacjach, poczucia integralności fizycznej, poczucia zaufania do bezpiecznego świata, poczucia wartości jako kobieta. To co stracone trzeba opłakać… Tę fazę zdrowienia można, według ekspertki w tej dziedzinie J. Herman, uznać za zakończoną, kiedy opowiadanie historii urazu nie wzbudza już tak intensywnych uczuć jak na początku terapii, a uwaga osoby po urazie wędruje w kierunku normalnego życia. Faza odbudowywania związków Jest to etap polegający na tym, że wspomnienie urazu zajmuje coraz mniej miejsca w psychice, a coraz więcej przestrzeni zabiera teraźniejszość i myślenie o budowaniu swojego życia. Powraca odwaga planowania przyszłości, snucia marzeń, eksperymentowania z wchodzeniem w głębsze relacje z innym w tym z mężczyznami. Wiele kobiet na tym etapie zaczyna aktywniej angażować się w życie społeczne. Wraca odwaga wyrażania w świecie własnej perspektywy, budzi się energia potrzebna do realizowania celów, wartości, aspiracji. Wspomnień każdego nadużycia, w tym gwałtu, nie da się wymazać z pamięci, ale można to doświadczenie przetransformować w swojej psychice. Droga dochodzenia swoich praw, uzdrawiania emocji, konfrontowania się z bolesną przeszłością z czasem potrafią stać się źródłem ogromnej siły i wiary w siebie. Na sali sądowej Ważną decyzją, przed którą prędzej czy później stanie ofiara gwałtu, jest rozstrzygniecie, czy wszcząć kroki prawne. Tę decyzję musi podjąć ona sama. Jeśli bierze pod uwagę

Terapia traumy gwałtu Read More »

Rozwój osobisty – nawiązywanie kontaktu z „wewnętrznym dzieckiem”

Termin „wewnętrzne dziecko” nie jest nowy w psychologii, pojawiał się w latach 70-tych i 80-tych w USA. To wtedy po raz pierwszy podjęto w społeczeństwie amerykańskim publiczną dyskusję na takie tematy, jak znęcanie się nad dziećmi, kazirodztwo, przemoc w rodzinie. Do tamtej pory zaprzeczanie i rodzinne sekrety były normą zarówno w rodzinach, jak i w społeczeństwie. „Wewnętrzne dziecko” to ta część nas, która doświadcza emocji, jest spontaniczna, kreatywna, stanowi o naszej niepowtarzalności i indywidualności, którą przynosimy ze sobą na świat. To także ta cześć nas, która nosi w sobie zapis różnego rodzaju urazów emocjonalnych, których źródłem jest wychowanie. JAK TRACIMY KONTAKT ZE SWOJĄ AUTENTYCZNOŚCIĄ Kultura w której żyjemy, na wiele sposobów odcina nas od kontaktu z „wewnętrznym dzieckiem”. Poprzez wychowanie dostajemy ogromną liczbę przekazów, które wprost lub nie wprost mówią nam, że to kim jesteśmy nie jest wystarczająco dobre i godne miłości. Niezależnie od naszej historii osobistej i tego czy mieliśmy/ałyśmy szczęście urodzić się w kochającej rodzinie czy tez rodzinie określanej jako dysfunkcyjna, prędzej czy później dowiemy się od swojego otoczenia, że coś jest z nami „nie tak” jeśli popełniamy błędy, jesteśmy niedoskonałe/li, doświadczamy swojej seksualności, jesteśmy emocjonalne/ni, za grube/i, za chude/dzi, za wysokie/cy itd. Jako dzieci uczymy się określać swoją wartość poprzez porównywanie z innymi. Nasza kultura zbudowana jest na przekonaniu, że  wartość zależy od zdolności dopasowania się do zewnętrznych standardów i oczekiwań innych. Nasze „wewnętrzne dziecko” na początku spontaniczne i swobodne, z czasem coraz głębiej chowa się pod maską dostosowania. To ukrycie jest na tyle skuteczne, że w większości przypadków tracimy w dorosłym życiu kontakt z tym żywym i spontanicznym aspektem siebie. Utożsamiamy się z normami świata, które mówią „trzeba coś osiągnąć”, „być jak inni”, „ czegoś w życiu dokonać”. Kiedy nasze” wewnętrzne dziecko” upomina się o odpoczynek, przyjemność czy po prostu przestrzeń i uwagę, zwykle spostrzegamy to jako problem. Nie lubimy tej uważanej za „wadliwą” części siebie i podejmujemy z nią walkę. Uczymy się traktować swoją emocjonalność, spontaniczność, seksualność, kreatywność z perspektywy surowego rodzica, który karze dziecko za nieposłuszeństwo wobec społecznie akceptowanych zasad poczuciem winy, wstydem, złością na siebie. Tracąc w ten sposób kontakt z wolną i spontaniczną częścią siebie, tracimy bezpowrotnie możliwość, aby w pełni dowiedzieć się kim naprawdę jesteśmy. Utrata komunikacji z „ wewnętrznym dzieckiem” to zaburzona relacja z samą/ym sobą, z własnym ciałem, umysłem, emocjami i duchem. Z autentycznym doświadczeniem swojej kreatywności i seksualności. Z byciem w pełni istotą ludzką. Nasze dysfunkcyjne relacje wewnętrzne, przekładają się na dysfunkcyjne relacje w świecie zewnętrznym. Próbujemy wypełnić pustkę, którą czujemy wewnątrz siebie czymś lub kimś z zewnątrz – co niestety nie działa. Szukanie zaspokojenia głodu na zewnątrz siebie prowadzi do zachowań określanych jako kompulsywne tj. takie, które stanowią jakiś rodzaj wewnętrznego przymusu.  Odrzucanie „wewnętrznego dziecka” to przemoc psychiczna, którą nauczyłyśmy/liśmy się stosować wobec samych siebie. JAK KONTAKTOWAĆ SIĘ ZE SWOIM WEWNĘTRZNYM DZIECKIEM? Jest wiele sposobów odnajdywania drogi powrotu do swojego „wewnętrznego dziecka”. Często robimy to w sposób całkowicie intuicyjny i spontaniczny praktykując twórczość – śpiew, taniec, malowanie, rysowanie, zabawę, dziecięce zabawy. Nie chodzi tu koniecznie o kreatywność w rozumieniu tworzenia dzieł, które dadzą nam akceptację innych, ale o twórczość w sensie pozwolenia sobie na swobodną, niczym nie skrępowaną ekspresję w dowolnej dziedzinie, która sprawia nam przyjemność. Twórczość w której chodzi o drogę, nie o cel. Której sensem jest zabawa, odkrywanie swoich możliwości, podążanie za swoją intuicją. Dziecko, które w nas mieszka odżywa także w kontakcie z naturą, żywiołami przyrody, zwierzętami, roślinami. To nie jest przypadek, że odzyskujemy siły w trakcie wakacji. To jedyny czas w naszej kulturze kiedy „oficjalnie” pozwalamy sobie na dwa-trzy tygodnie w roku zdjąć sztywny garnitur wszelkiego rodzaju powinności. Kontakt z ”wewnętrznym dzieckiem” daje energię, wycisza, „ładuje akumulatory”. To powrót do swoich korzeni również na poziomie energii. Energia dziecka jest mocna i żywa, wystarczy popatrzeć na bawiące się maluchy. Niestety zwykle bardzo ściśle ją sobie limitujemy, większą część naszego dorosłego życia spędzamy w pełnym lub prawie pełnym odcięciu od tego jakże ważnego aspektu siebie. Nie musi tak jednak być… Powrót do swojego „wewnętrznego dziecka” jest procesem stopniowym. Celem jest postęp, nie perfekcja. To wejście na ścieżkę powrotu do tego kim naprawdę jesteśmy, a nie tego kim powinnyśmy/niśmy być, aby zadowolić naszych rodziców, opiekunów, przyjaciół, nauczycieli. Powrót, to zastąpienie przekonań „krytycznego rodzica”, które nie pozwalają nam się zrelaksować, cieszyć z tego kim jesteśmy, doświadczać w pełni życia, przekonaniami „rodzica kochającego”. Nie chodzi o to, aby „uwolnić” dziecko i podążać w życiu za wszystkim swoimi niezsocjalizowanymi impulsami. Byłoby to niebezpieczne dla nas samych. Dziecko potrzebuje dorosłego, żeby przeżyć w skomplikowanej przestrzeni życia. To oczywisty porządek. Problem w naszej kulturze polega na tym, że ten wewnętrzny dorosły jest bardzo często niechętny dziecku, nieustannie podważa jego perspektywę, zapomina o zaspokajaniu ważnych potrzeb, deprecjonuje prawdę doświadczanych emocji. Przekazy „wewnętrznego rodzica” zwykle przypominają przekazy jakie jako dzieci słyszałyśmy/lis od naszych realnych opiekunów, oni z kolei od swoich rodziców i tak dalej. Przekazy dotyczące funkcjonowania społecznego, jakie przenoszone są w ten sposób z pokolenia na pokolenie pozostają w gruncie rzeczy niezmienione od wielu lat. Tworzą one porządek, który być może miał sens w generacji naszych dziadków i babek, jednak we współczesnych czasach okazuje się często po prostu reliktem przeszłości. Musimy zdać sobie sprawę, że mamy możliwość wyboru. To od nas zależy na czym skupiamy swój umysł, jakimi przekonaniami karmimy same/ych siebie. Możemy zmienić nasze podświadome „oprogramowanie”, które sprawia, że nawykowo porzucamy same/ych siebie. Nawiązywanie kontaktu ze swoimi autentycznymi emocjami wiąże się często z uwolnieniem energii emocjonalnego żalu, którą nosimy w sobie. Czasem wracają uczucia bólu i zranienia, o których dawno myśleliśmy/łysmy, ze są już za nami . Cierpienie to jednak tylko fragment drogi powrotu do kontaktu z własnymi emocjami. Nasze „wewnętrzne dziecko” jest czymś o wiele bogatszym i pełniejszym niż tylko zapis krzywd, które w sobie nosimy. To także możliwość bardziej autentycznego doświadczania życia, umiejętność odkrywania niezwykłości każdej chwili , możliwość przeżywania radości, uniesienia, bliskości. Nawiązanie kontaktu ze swoim wewnętrznym dzieckiem to także klucz do naszej kreatywności oraz do bliskości w związkach z innymi ludźmi. To ta część nas, która ma dostęp do najgłębszych emocji, potrafi kochać, być wrażliwa, szczera

Rozwój osobisty – nawiązywanie kontaktu z „wewnętrznym dzieckiem” Read More »

Władza ofiary – niezintegrowana siła

Socjalizacja do roli kobiety odcina w naszej społeczności dziewczynki od poczucia własnej siły i umiejętności bezpośredniego wyrażania jej. Dorosłe kobiety często przeżywają problemy w obszarze asertywnego stawiania granic, otwartego wyrażania swoich opinii (szczególnie w sferze publicznej), jawnego złoszczenia się, bezpośredniego „stawiania na swoim”, wchodzenia w sytuacje konfliktowe. „Trening czyni mistrza”, a w obszarze otwartego używania własnej siły, kobiety po prostu nie przechodzą żadnego treningu , w przeciwieństwie do mężczyzn, którzy od wczesnego dzieciństwa wspierani są w byciu „mężnymi”, eksplorującymi, walecznymi, wchodzącymi w niebezpieczne sytuacje itp. W przyrodzie nic nie znika, co zatem dzieje się z kobiecą siłą? Mimo socjalizacji, kobieca siła także pozostaje, jednak dziewczynki i kobiety uczą się jej używać w sposób niejawny oraz „nie wprost”. Niezintegrowana siła, prowadzi w relacjach do roli ofiary. W ten scenariusz może wejść w związku zarówno mężczyzna jak i kobieta, choć kulturowo stanowczo chętniej obsadzany jest przez „płeć piękną”. Mężczyźni mają do odegrania kulturową rolę mocnego i twardego, jeśli podwinie im się w życiu noga np. stracą pracę, zachorują, rozpadnie im się związek, zwykle maskują swoje poczucie przegranej i „ robią dobrą minę do złej gry”. Rola ofiary w którą wpisane jest przeżywanie bezsilności, smutku, żalu, potrzebna wsparcia ze strony innych jest odległa od tego czego mężczyzn uczy się od dzieciństwa. Z kobietami jest wręcz odwrotnie… Niezintegrowana siła Siła, którą dysponujemy, jeśli jest nieświadoma, ujawnia się w sposób nieprzewidywalny dla osoby, która ją posiada. Tożsamość „ofiary” nie pozwala zobaczyć ani własnych zasobów i możliwości, ani sytuacji w których dysponujemy możliwościami wpływania na innych. Powoduje to poczucie zależności od innych, braku wpływu na własne życie, bycia słabą i bezbronną, nasila lęk i obniża poczucie własnej wartości. Z tego miejsca trudno jest mówić co się naprawdę myśli, wymagać, stawiać samą siebie i swoje potrzeby na równi z innymi. Odrzucony fragment własnej tożsamości domaga się uzewnętrznienia, dzieje się to jednak w sposób nieprzewidywalny i przez to nieraz krzywdzący dla innych, a na pewno niszczący relacje. Towarzyszy temu podwójność sygnałów wysyłanych w procesie komunikacji – na poziomie świadomym wysyłane są sygnały słabości, na poziomie nieświadomy siły. Typowym przykładem jest osoba, która przez pół godziny rozmowy telefonicznej opowiada słabym głosem jak trudne sytuacje wydarzyły się w jej życiu i jak jest wobec nich bezradna, a równocześnie nie daje dojść do głosu drugiej stronie relacji, przerywa jak tamta chce coś powiedzieć o sobie, nie przyjmuje żadnej pomocy. Inną sytuacją obrazująca dobrze podwójne sygnały jest osoba, która na wszystko się zgadza o co proszą inni, ale nie wywiązuje się z tego, zapomina, że czegoś się podjęła itp. Ten rodzaj niespójności często budzi w otoczeniu złość, ponieważ prędzej czy później ta podwójność jest wychwytywana przez odbiorcę, który/a czuje się poddany manipulacji i wykorzystywany/a. z drugiej strony, osoba nieświadoma swojej siły i sprawczości bywa często niemile zaskoczona krzywdzącymi, jak jej się wydaje informacjami zwrotnymi na swój temat. „Jak to nie daje przestrzeni innym, przecież ja dla siebie niczego nie chcę”, „Nie zgadzam się z zarzutem, ze manipuluję, przecież ja po prostu zapomniałam” . Brak świadomości własnej siły i sprawczości, nie powoduje, że siła wpływu na innych znika, ona po prostu zaczyna rządzić się własnymi zasadami, często bardzo nie pasującymi do systemu wartości reprezentowanego przez osobę, która nia dysponuje. Wredne koleżanki, czyli obgadywanie Przykładem siły używanej nieświadomie i bardzo nie wprost jest obgadywanie innych za ich plecami, nie mówienie „o co chodzi” i uzewnętrznianie swojej perspektywy z pomocą „focha” tj. obrażania się, okazywania braku zainteresowania itp., ranienie poprzez przekazywanie otoczeniu niekorzystnych informacji na temat danej osoby itp. Badania dotyczące przemocy wśród nastolatków, pokazują, że chłopcy są bardziej skłonni stosować w swoich relacjach przemoc fizyczną, dziewczynki psychiczną. Przemoc psychiczna jest jedną z form używania siły nie wprost , jest to metoda typu „śladu nie ma, rana boli”. Przemoc psychiczna to przedrzeźnianie, naśmiewanie się, straszenie, podważanie wartości drugiej osoby, nadmierna kontrola, deprecjonowanie światopoglądu , szydzenie z rodziny czy znajomych itp. Osoba, która posługuje się takimi zachowaniami ma często poczucie bycia na tyle „słabą”, że wejście w otwartą konfrontację z drugą osobą budzi zbyt duży lęk, lub w jakiś inny sposób przekracza jej możliwości. Pozostaje zatem działanie z ukrycia. Jestem taka biedna Inną strategią używania siły nie wprost jest bycie nieradzącą sobie, „biedną”, wymagającą wsparcia i współczucia ze strony innych. Jest to bardzo efektywna strategia przenoszenia odpowiedzialności za własne decyzje i działania na innych. Osoba „nie radząca sobie” w zespole będzie zwalniania z pewnych zadań (nikt nie będzie ryzykował, że „zawali”). Osoba „nie radząca sobie” w rodzinie będzie otaczana specjalną troską, obdarzana większa uwagą i pomocą, nie będzie się od niej oczekiwało wysiłku w niektórych obszarach. Czy to nie jest wygodne? Oczywiście etykietka „biednej” nie daje specjalnego prestiżu, ale za to pozwala otrzymywać ogromne ilości współczucia od otoczenia i zwalnia z różnych obowiązków, które bywają nudne i męczące. Kobiety są socjalizowane do roli tych, które nie mówią wprost o swoich potrzebach, bo uchodzi to za wyraz egoizmu. Czasem „bycie biedną” pozwala po prostu zadbać o siebie, bez konieczności proszenia innych o cokolwiek – można wreszcie odpocząć, zwolnić się z jakieś części obowiązków, dostać uwagę od otoczenia. Skądinąd stoją za tym podstawowe ludzkie potrzeby, kiedy jednak realizujemy je nie wprost, możemy spotkać się ze złością ze strony otoczenia, które może poczuć się „wmanewerowywane” w coś czego nie rozumie.   Jestem chora Ucieczka w chorobę, jest jednym z najlepszych sposobów zmuszania otoczenia do wycofania swoich oczekiwań i skupienia uwagi na osobie chorej. Nie twierdzę, że każda osoba chora manipuluje sytuacją, w większości przypadków tak się bowiem nie dzieje. Jest jednak pewien margines osób, które w nieświadomy sposób przejmują kontrolę nad swoim otoczeniem poprzez eksponowanie cierpienia, zapadnia z jednej dolegliwości w drugą. Osoba taka staje się bardzo często centralną postacią w polu rodziny, wszyscy pozostali członkowie systemu zaczynają funkcjonować w taki sposób, aby oszczędzić osobie chorej stresu i wesprzeć ją. Niepostrzeżenie wszystko zaczyna kręcić się wokół jej potrzeb. Na pozór najbardziej bezbronna ze wszystkich, realnie staje się centralną postacią i układem odniesienia wszelkich decyzji i wyborów jakie zapadają w rodzinie. Jest w tym ogromna siła, z której osoba nią dysponująca nie zdaje sobie w ogóle sprawy. Byłaby szczerze oburzona

Władza ofiary – niezintegrowana siła Read More »

Wspieranie osób z PTSD poprzez praktykę jogi

Joga jest nauką o połączeniu istniejącym pomiędzy ciałem, umysłem i duchem. Wszystkie aspekty egzystencji są ze sobą splecione jak warkocz. Ani się nie da, ani też nie ma większego sensu separować jednego włosa od drugiego. W doświadczeniu traumy tracimy poczucie tej jedności siebie. Fizycznie to tak drastyczne jak utrata domu. Jesteśmy na uchodźctwie, wygnani z bezpiecznego ciała. Serce wpada w panikę w najmniej przewidywalnych i wstydliwych momentach, oddech staje się płytki jakby za chwilę miał się skończyć, żołądek ściska się w bolesny sposób, w głowie szaleją myśli z których jedna jest gorsza od drugiej, ciało zalewa pot, trudno przypomnieć sobie datę własnych urodzin. I nigdy nie wiadomo kiedy te poczucia powrócą… Joga jest drogą powrotu do poczucia jedności. W bardzo poruszający sposób obserwowałam to ostatnio podczas zajęć dla uchodźczyń wojennych. Patrzyłam na magię transformacji ich ściśniętych kobiecych ciał. Ćwiczyłyśmy łagodną jogę oddechową zaledwie kilka godzin. Kobiety wychodziły z sali ćwiczeń do swojego nadal trudnego życia z nieoczekiwaną łagodnością rysów, miękkością ruchów i spokojem w głosach. Wyglądały jakby na jakimś wewnętrznym poziomie wróciły do swoich opuszczonych domów. Może tylko na chwilę. Ale to przywraca nadzieję.      Kilka słów o jodze Joga traktowana jest czasem jako magia, religia, rodzaj gimnastyki lub praktyka dla szczupłych, młodych i pięknych. Te stereotypy zasłaniają prawdę o tym, że joga to wschodni system nauki, mający swoje początki ok. 3 wieku przed naszą erą i łączący w unikalny sposób wiele dziedzin, w tym filozofię, medycynę, psychologię. W sanskrycie słowo joga oznacza ujarzmienie, zjednoczenie. Praktyka jogi służy łączeniu tego co w świadomości ulega poczuciu rozdzielenia. Świadomego z nieświadomym. Indywidualnego ze zbiorowym. Małego „ja” z transpersonalnym „ja”. Umysłu z ciałem. Nauka jogi uczy utrzymywaniu życia w dobrostanie poprzez właściwy styl życia, właściwy stan umysłu, właściwy ruch, właściwy oddech, właściwe pożywienie. Za słowem „właściwy” stoi ogromna wiedza przekazywana z pokolenia na pokolenie na która składają się określone zasady moralne, ćwiczenia fizyczne, medytacja, dieta dostosowana do indywidualnych potrzeb i wiele innych praktyk. Terapia i leczenie nie są w centrum zainteresowania jogi, bo to co kluczowe to raczej mówiąc naszym językiem profilaktyka. Utrzymywanie zdrowia, codziennego balansu, który pozwoli nam unikać lub znacznie minimalizować choroby. Program wspierania osób doświadczających PTSD poprzez praktykę kundalini jogi powstał współcześnie w USA, w ramach organizacji Guru Ram Das Center For Medicine and Humanology (https://www.grdcenter.org/). GRDC zajmuje się nauczaniem i popularyzowaniem kundalini jogi jako narzędzia wspierającego oficjalny system opieki medycznej oraz psychologicznej na całym świecie. Zbioru praktyk dokonały trenerki jogi i równocześnie psycholożki Shanti Shanti Kaur Khalsa Ph.D, Hai Kirin Kaur Khalsa, MD, Julie Staples, PhD, Sham Rang Singh Khalsa, MD, Heather Laht, LCSW. Podstawowe zasady terapii jogą Jogi można używać w bardzo elastyczny sposób. W przypadku jogi dla osób po doświadczeniu traumy, praktyka dedykowana jest regulacji działania układu nerwowego. Poszczególne elementy ćwiczeń dobrane są w tak, aby pomóc rozregulowanemu układowi autonomicznemu wejść w tryb homeostazy, przestawić układ limbiczny na tryb działania w bezpieczeństwie, wzmocnić płaty czołowe w regulacji emocjonalnej, pomóc racjonalnej części mózgu w transformacji negatywnych, irracjonalnych przekonań na przekonania służące życiu. Zajęcia mają bardzo konkretne zasady służące temu celowi. Podstawą jest budowanie poczucia bezpieczeństwa. Odbywa się to na wiele sposobów zaczynając od stworzenia bezpiecznej przestrzeni do ćwiczeń. Trenerki nie używają bezpośredniego dotyku w kontakcie z ćwiczącymi ( w niektórych odmianach jogi jest na to przyzwolenie, nauczyciel/ka ustawia ciało uczestnika/czki we właściwy sposób) , minimalizowana jest ilość bodźców (unika się dodatkowych zapachów np. kadzidełek lub świec, które czasem goszczą w salach do jogi), dba się o w miarę jasne światło w sali do ćwiczeń. Bezpieczeństwu służą też same zasady praktyki. Każda osoba startuje z punktu w którym jest jej ciało i umysł. Niezależnie od tego czy jest w stanie skupić uwagę czy nie, czy jej ciało jest elastyczne czy nie, czy ma siłę czy też nie, ważne, że jest i chce pracować nad zmianą. Budowanie zasobów odbywa się stopniowo wedle zasady, że dla ciała często „mniej znaczy więcej”. Oznacza to zachętę aby osoby ćwiczyły „ na swoje 100 procent”, nie przekraczały granic bólu, zapraszały uwagę i starały się docenić każdy możliwy w danej chwili ruch. W jodze terapeutycznej dostosowujemy zakres ćwiczeń do osoby. Program wspierania jogą osób po traumie ma też swoje zasady organizacyjne. Zajęcia jogi odbywają się w stałej, zamkniętej grupie co służy budowaniu poczucia bezpieczeństwa i przewidywalności. Zajęcia trwają około 10 tygodni, osoby ćwiczą raz w tygodniu w grupie oraz motywowane są do codziennej praktyki własnej ok. 9 minut. Powtarzalność ćwiczeń ma ogromne znaczenie dla budowania zmiany zarówno psychicznej jak i fizycznej. Program skomponowany jest wedle logiki pracy z ciałem w której zaczynamy od powolnego powrotu do czucia, poprzez ćwiczenia służące regulacji rytmu ciała, odbudowie granic i wzmocnieniu poczucia własnej siły. Metody pracy w jodze Joga kojarzy się w naszej zachodniej kulturze przede wszystkim z asanami, czy posturami ciała, które służą udrożnieniu przepływu energii w ciele, wzmocnieniu go i równocześnie rozluźnianiu. W praktyce kundalini jogi używa się dodatkowo kilku innych sposobów stymulowania i autoregulacji ciała. Należą do nich medytacja (skupienie uwagi), pranajama (praca z oddechem), mudry (ułożenia palców dłoni stymulujące punkty akupresurowe ciała), mantry (regulowanie ciała poprzez dźwięk), drishti (punkty subtelnej koncentracji wzroku służące koncentracji), bandhy (zaciski ciała w celu regulowania przepływu energii). Każda praktyka zawiera w sobie harmonijne połączone ze sobą wszystkie te elementy. Zajęcia odbywają się w stały sposób, składają się z mini wykładu wyjaśniającego wybrany aspekt praktyki, rozgrzewki, pranajamy, kriji (zestawu ćwiczeń), głębokiego relaksu, praktyki medytacyjnej.  Program zajęć uwzględnia konkretne, wyrosłe z tradycji jogi sposoby pomocy w minimalizowaniu takich symptomów PTSD jak zaburzenia rytmu snu, praca z intruzywnymi myślami, budowanie poczucia wpływu na swoje życie, odbudowa poczucia własnych granic, przywracanie interocepcji czyli czucia doznań w ciele. Regulacja snu poprzez jogę Uczestniczki/cy zajęć otrzymują w ramach mini wykładu podstawowe informacje pomagające zrozumieć fizjologię postresowych zaburzeń snu i poznają kilka zasad codziennego dbania o swój rytm dobowej aktywności. Podczas zajęć poznają Shabad Kriję, praktykę medytacyjną która bezpośrednio reguluje rytm snu, działa najskuteczniej używana regularnie przed samym zaśnięciem.  Skuteczność praktyki potwierdzona jest min. badaniami Sat Bir Khalsy (Treatment of Chronic Insomnia with Yoga: A Preliminary Study with Sleep–Wake Diaries Sat Bir S. Khalsa). Uczestniczki/cy zajęć

Wspieranie osób z PTSD poprzez praktykę jogi Read More »

Wzorzec dojrzałej kobiecości

Z psychoterapeutką Agnieszką Czapczyńską rozmawia Karolina Rogalska W dzisiejszym świcie bardzo trudno jest się starzeć. Wiadomo jak być młodą i atrakcyjną kobietą, ale nie bardzo wiadomo, co potem. Weźmy na warsztat kulturowy stosunek do starzenia się ciała, które jest głównym wskaźnikiem upływającego czasu. W pokoleniu naszych matek nie było aż takiej presji aby je odchudzać, odmładzać, dyscyplinować. Obecnie celebrytki przestały się starzeć. Kobiety chcą je naśladować. Często stoi za tym ogromne cierpienie i frustracja. Myślę, że ta wrogość wobec własnego ciała jest wpisana w kulturę Zachodu. Uważamy, że umysł jest wartościowy, a ciało, jego potrzeby i doznania których nam dostarcza jest czymś gorszym. Dotyczy w podobnym stopniu kobiet, jak i mężczyzn choć „tresura” ciała nieco się różni w zależności od płci. Kobiece ciało ma być drobne, wiotkie, delikatne, płodne, ponętne seksualnie. Męskie ciało odwrotnie – duże, mocne, wysokie, umięśnione, zawsze sprawne. To co łączy oba te oszalałe modele to kult młodości. Ciało ma być wiecznie młode, zdrowe, gotowe spełniać wszystkie oczekiwania umysłu. Cały nasz system edukacji służy temu, żeby socjalizować każde kolejne pokolenie do oddzielania się od ciała, nie słuchania jego sygnałów, traktowania we wrogi sposób swojej fizjologii. Przecież nie jest rzeczą naturalną dla zdrowego sześcio- czy siedmiolatka, żeby siedział 45 min. w ławce bez ruchu. A właśnie tego dzieci są uczone. Od najmłodszych lat jesteśmy wzmacniane/ni w odcinaniu się od ciała.  Im mniej je czujemy, im więcej jesteśmy w stanie wytrzymać dyskomfortu np. dziewczynki głodzenia się, chłopcy morderczych ćwiczeń na siłowni, tym więcej pochwał i podziwu. Dzieci, które podążają za sygnałami z ciała np. są ruchliwe i buntują się nazywane są trudnymi, źle wychowanymi itp. Albo diagnozuje się im rozmaite choroby. Ciało w tracie całego cyklu naszego życia jest poddawane ogromnej presji, szybko w procesie rozwoju uczymy się, że jest „nie takie jak być powinno”. W okresie starzenia się łatwo wpaść w poczucie bezsilności, bo na rozmiar ciała można wpłynąć, ale na procesy związane z wiekiem nie da rady…  I ta kulturowa presja na młody i atrakcyjny wygląd to kolejna odsłona tej tresury? Można tak powiedzieć. W kulturze patriarchalnej kobiece ciało jest atrakcyjne, o ile jest płodne i seksowne. Czyli kiedy jest atrakcyjne dla mężczyzn. Jesteśmy nauczone wpasowywać się w męskie potrzeby od początku do końca naszej życiowej ścieżki i traktować te potrzeby jak swoje własne. Nie jestem pewna, czy jest to presja ze strony mężczyzn, bo jak ogłosił jeden z wiodących portali pornograficzny Pornhub, w Polsce, w 2019 roku najczęściej klikaną kategorią było hasło MILF (Mom I’d like to fuck), które opisuje kobietę atrakcyjną, dojrzałą, posiadająca dzieci. Czyli polskich facetów bardziej kręcą kobiety w przedziale wiekowym 30- 50 lat, niż młodsze dziewczyny. To mnie pani zaskoczyła. Może warto popularyzować te badania, więcej dojrzałych kobiet popatrzyłoby na siebie życzliwiej J  Czyli może ta presja na młodość nie pochodzi od mężczyzn tylko jest wykreowana przez  kulturę konsumpcyjną, marketing? Źródłem jest kultura, tworzymy ją jako zbiorowość. Jeśli rynek wygeneruje ludziom różne potrzeby, to można więcej sprzedać. Istotne jest to, na ile ten przekaz mamy uwewnętrzniony i podążamy za nim. Na ile jesteśmy zniewolone przez wewnętrzny głos, który mówi nam, że to co jest nie jest ok, nie jesteśmy wystarczająco dobre, musimy się poprawić: kremami czy operacjami plastycznymi, kupowaniem absurdalnych ilości ubrań. Nie mamy wpływu na kulturę w której żyjemy, mamy wpływ na to co zrobimy z jej przekazami. Czy będziemy słuchały głosu kultury, zinternalizowanej w postaci wewnętrznego krytyka, który generalnie bazuje na narracji typu „jesteś niewystarczająco dobra”, czy zbudujemy w sobie głębszą, czulszą i uważniejszą więź z samą sobą. W tym procesie musimy oduczyć się patrzenia na siebie  tym zewnętrznym, kulturowym, oceniającym okiem i zdobyć umiejętność patrzenia z perspektywy wewnętrznej, kochającej matki. To archetypowa Podróż Bohaterki *. Ścieżka którą idziemy wszystkie, która prowadzi od odrzucenia własnej kobiecości i dostosowania do świata po powrót to domu własnego ciała, jego przyjęcie i afirmację tego czym jesteśmy. Od bycia córką Surowego Ojca po bycie córką Kochającej Matki. To trudne, bo wiele z nas takiej nie miało. To prawda. Kochająca Matka to zarówno konkretne doświadczenie jak i archetyp, pewien stan umysłu. Można go określić też mianem Współczującej Obecności, Wewnętrznej Obserwatorki. Potrzeba czasu, żeby się tego nauczyć. To przyjmowanie perspektywy współczucia dla siebie, trzymanie  własnej strony, robienie przestrzeni na płynące emocje, rozumienie potrzeb własnego ciała. Kiedy ta perspektywa zastępuje nieustanną ocenę i podważanie siebie, wiele się zmienia. Przestajemy być wtedy tak bardzo zależne od oceny innych ludzi, nie musimy się dostosowywać, czy przerabiać, chyba, że same uznamy że to nam potrzebne do czegoś… Takie podejście jest bardzo trudne do osiągnięcia w pierwszej połowie życia. Akceptacja siebie to bonus wieku dojrzałego, kiedy to mamy znacznie więcej zasobów, niezależności, także finansowej. Do tego spore doświadczenie życiowe. Parę opcji sprawdziłyśmy i już wiemy, co są warte.  Pomaga nam także fizjologia. W okresie około od ok. 12 r.ż do ok. 52 r.ż, czyli w fazie kobiecej płodności jesteśmy pod wpływem zupełnie innych hormonów niż w późniejszym okresie, po menopauzie. Premenopauza, powolne wygasanie fazy płodnej zaczyna się w wieku 40+ , mówi się, że jest to wiek liderek. Bardzo młode kobiety też potrafią być niezwykle mocne i niezależne, ale patrząc populacyjnie, kobiety na szczytach władzy, wybijające się w kulturze i nauce, tworzące własne organizacje i biznesy to kobiety 40+. Mówi się, że jako 12 latki stajemy się zdolne do urodzenia dziecka, jak 52 latki stajemy się zdolne do urodzenia samych siebie. Świat przyspieszył, nasze matki rzadko są dla nas punktem odniesienia w budowaniu tożsamości. Żyły w zupełnie innej rzeczywistości. Ja bym chciała takiego świata, gdzie matki nie będą passe tylko dlatego, że są stare. A staną się kochającymi przewodniczkami po dojrzałości. Ale z perspektywy psychoterapeutki widzę, że to rzadko tak wygląda. Szkoda, bo dojrzałe kobiety mają wiele do dania tym młodym. Niestety, nie zawsze chcą się tym dzielić. Może i się dzielą, ale robią to w taki sposób, że przekaz jest nie do przyjęcia przez córki. Choć może coś się zmienia… Na protestach przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego, które teraz mają miejsce na ulicach Polski, widać  kobiety w różnym wieku: starszyzna, kobiety dojrzałe, studentki i licealistki. Czyli są sprawy, w których

Wzorzec dojrzałej kobiecości Read More »

Zbroja ciała – o związku między emocjami a zdrowiem naszego ciała

„Każde przeżycie, którego człowiek doświadcza, dotyka jego ciała i zapisuje się w umyśle. Jeżeli jest przyjemne, to wpływa ono pozytywnie na jego zdrowie, witalność i grację ciała. W przypadku przeżyć bolesnych, negatywnych jest odwrotnie. Jeśli dana osoba potrafi odpowiednio zareagować na odniesiony uraz, to jego skutek nie będzie trwały, jako że ciało się goi. Jeżeli natomiast reakcja zostanie zablokowana, uraz pozostawia na ciele piętno w postaci chronicznego napięcia mięśniowego.” Duchowość ciała, Alexander Lowen Znaczenie oddechu Pierwszym doświadczeniem jakie wita nas na tym świecie jest oddech. Wydaje się czymś prostym i oczywistym. W rzeczywistości takim nie jest… Większość dorosłych ludzi z kręgu naszej kultury oddycha płytko i ma skłonność do wstrzymywania oddechu. Dzieje się to całkowicie nieświadomie. Oddychamy w automatyczny sposób, zwykle nie „rejestrujemy” tego procesu, chyba, że zaczyna nam braknąć powietrza. Oddychanie ma bezpośredni związek ze stanem pobudzenia ciała. Jeżeli nasze ciało jest odprężone i spokojne, oddech staje się powolny. Gdy się boimy, odruchowo wstrzymujemy oddech. W stanie napięcia oddech staje się płytki. Naturalne oddychanie, czyli sposób w jaki oddycha dziecko lub zwierzę, angażuje całe ciało – płuca i przeponę. Gdy wciągamy powietrze, fala bierze początek w jamie brzusznej i płynie w górę ku głowie. Nasz naturalny oddech często jednak ulega zakłóceniu, polegającym na zatrzymaniu oddechu na wysokości pępka lub kości miednicy. Oznacza to, że oddychamy bardzo płytko, tylko na poziomie klatki piersiowej. Płytkie oddychanie wiąże się z utratą możliwości doznawania niektórych emocji. Płytko oddychając, tłumimy uczucia związane z brzuchem i przeponą. Jednym z tych uczuć jest smutek, ponieważ brzuch bierze udział w głębokim płaczu. Innym, nasza seksualność. Terapia służąca przywracaniu głębokiego oddychania prowadzi do wyzwalania wyhamowanych uczuć. Gracja ciała Gracja jest naturalnym atrybutem wszystkich stworzeń, które żyją w stanie wolności i nieskrępowania. Pojęcie to, w odniesieniu do zdrowia psychicznego i fizycznego, wprowadził do psychologii Alexander Lowen, który przez 60 lat swojej praktyki terapeutycznej propagował całościowe, psychosomatyczne rozumienia człowieka. Wierzył, że odzyskując kontakt z ciałem i jego spontaniczną ekspresją czyli gracją, odzyskujemy kontakt ze swoją psychiką. Jak mówił „ciało go nigdy nie zawiodło”. Kiedy zaczynamy kontrolować naturalną dynamikę ciała za pomocą naszej woli, zaczyna ono „zastygać”, robi się sztywne, traci swoja spontaniczność i wdzięk. Proces ten dzieje się w naszej kulturze w dzieciństwie, gdy uczymy się od opiekunów nie ufania swoim emocjom i swojemu ciału, traktowania własnych spontanicznych reakcji jako „wstydliwe”, „niemoralne”, „przerażające”. Zarówno człowiek, jak i zwierzę posiada grację zaraz po narodzeniu, my tracimy ją w procesie poddawania się zewnętrznym oczekiwaniom otoczenia. Nasze ciała odzwierciedlają nasze przeżycia. Chroniczne napinanie pewnych obszarów ciała służy blokowaniu naturalnych odruchów i emocji. Uczucia a ciało Emocje są przeżyciami dotyczącym ciała. Kiedy czujemy smutek, możemy doświadczać tego jako subtelnych impulsów wokół oczu, ust, krtani. Jeśli pozwolimy sobie na płacz oddech staje się głęboki i po jakimś czasie w ciele pojawia się ulga. Jeśli zablokujemy tę emocję, możemy poczuć silny ścisk na wysokości szyi i zauważyć jak spłyca się nasz oddech. Emocje to z pewnej perspektywy fala energii, która przepływa przez nasze ciało, w zależności od jej „częstotliwości” nazywamy ją złością, smutkiem, miłością… Proces socjalizacji dziecka polega min. na nauce w jakich sytuacjach ma ono blokować pewne uczucia. Możemy chcieć kogoś uderzyć, ale powstrzymujemy to np. dziecko może czuć uzasadniony gniew, ale uczy się nie wyrażać go z obawy przed odwetem rodzica. Następuje stłumienie energii na poziomie ciała, polegające na nieświadomym napinaniu pewnych partii mięśni i blokowaniu głębokiego oddechu. Jeśli powtarzamy tę sekwencję wielokrotnie w naszym życiu od okresu dziecięcego, znacząco wpływa to na rozwój naszego ciała. Dla Wilhelma Reicha, pierwszego psychoanalityka, który w latach 30-tych XX wieku zainteresował się pracą z ciałem, emocje oznaczały normalny przejaw energii, a to kim stajemy się w dorosłym życiu, czyli nasza osobowość, to proces wykształcania specyficznego dla każdej osoby systemem blokowania jej przepływu. Reich był pierwszym terapeutą, który tak konsekwentnie powiązał funkcjonowanie ciała z funkcjonowaniem psychologicznym, uznając je za nierozerwalną całość. On także opracował pierwszą metodykę somatyczną nazywaną „pracą z ciałem”, której celem było uwalnianie emocji i energii psychicznej zablokowanych wskutek konfliktów rozwojowych. Określił, ten sztywny pancerz jaki wytwarzamy na poziomie swojego ciała, blokujący przepływ pewnych trudnych dla nas emocji „zbroją”. Dla przykładu – jeżeli dziecko otrzymuje od rodziców ukryte bądź jawne przekazy negujące ekspresję seksualną, może zablokować swoje pobudzenie seksualne. Aby uniknąć dezaprobaty rodziców może powstrzymywać uczucia seksualne cofając miednicę, napinając mięśnie nóg i pośladków, powstrzymując oddech lub zaciskając zęby, unikając w ten sposób uczuć i myśli zagrażających samokontroli. Z czasem, prowadzi to odcinania się od doznań i odczuć związanych z pragnieniami seksualnymi. Ciało traci swoja spontaniczność i grację, staje się w pewnych obszarach sztywne i „opancerzone” ze względu na to, że nieakceptowane emocje zostają zepchnięte do nieświadomości, a związana z nimi energia ulega blokadzie. W efekcie może to doprowadzić do objawów takich jak np. lęk czy symptomy psychosomatyczne w dorosłym życiu dziecka. Zbroja ciała i typy charakterologiczne Wilhelm Reich odkrył, że proces psychoterapii wiąże się nie tylko z pracą na poziomie przekonań i emocji, lecz także z uwalnianiem napięć na poziomie ciała. Zauważył także, że pracując bezpośrednio nad pogłębianiem oddechu oraz masażem i rozciąganiem mięśni swoich pacjentów, można pomóc im szybciej uwalniać blokowane latami uczucia. Stworzył konkretny sposób pracy terapeutycznej dotyczącej zarówno pracy z emocjami jak i bezpośrednio z ciałem, który zapoczątkował rozwój tego kierunku psychoterapii. Kiedy zasoby jednostki zostają uwolnione na poziomie mięśni, uruchamia to wiele nowych doznań oraz pomaga likwidować lub chociaż zmniejszać różnego rodzaju symptomy zarówno fizyczne jak i psychiczne. Jednym z czołowych kontynuatorów tego nurtu pracy był Alexander Lowen, który m.in. przeprowadził dokładną analizę najbardziej typowych w naszej kulturze typów charakterologicznych w powiązaniu z budową ciała do jakiej prowadzą te sposoby przystosowania. Opisał postawę, oddech, sposób poruszania się, rodzaj spojrzenia, komunikaty niewerbalne inne cechy funkcjonowania na poziomie ciała towarzyszące każdemu z typów. Według Alexandra Lowena każdy rodzaj lęku, który dominuje w naszym dzieciństwie w ściśle określony sposób „zapisuje się” w naszym ciele, wpływając na budowę i nasze funkcjonowanie fizyczne. Lęki jakie przeżywamy w naszym dzieciństwie, wynikają z doświadczeń w trakcie naszego rozwoju. Każda trauma i naruszenie naszych praw, w efekcie rodzi w dziecku frustrację i w zależności od tego, na jaki

Zbroja ciała – o związku między emocjami a zdrowiem naszego ciała Read More »

Życie po traumie. Jak sobie radzić, gdy wstrząs zmienia nas na zawsze?

Trauma to zdarzenie, które jest na tyle trudne i przerażające dla doświadczającej go osoby, że nie jest ona w stanie uporać się ze swoim bólem, strachem, złością czy innymi emocjami przy pomocy wewnętrznych zasobów psychicznych jakie posiada. Traumą może być wiele wydarzeń. Doświadczenia wojenne, napaść, napad rabunkowy, porwanie, katastrofa, poważny wypadek samochodowy, przemoc emocjonalna, poważna utrata lub rozłąka, poniżenie, upokorzenie, wymuszone kontakty seksualne, zaniedbywanie i inne formy nadużyć doświadczonych w dzieciństwie… Z badań prowadzonych w USA wynika, że co najmniej połowa wszystkich dorosłych, doświadczyła jakiegoś rodzaju gwałtownej straty czy nadużycia. Nie trzeba jechać na wojnę, żeby wiedzieć co to uraz psychiczny, codzienne życie pisze wiele dramatycznych historii… Utrata cząstki siebie „Nie zapomnę dnia, kiedy zostałam napadnięta przez tych dwóch mężczyzn. Mijają miesiące, a ja ciągle zadaję to samo pytanie „dlaczego mnie to spotkało”? Odeszła jakaś cząstka mnie, zmieniłam się, tamtej kobiety już nie ma i nie będzie.. Po tym jak to się stało, żyłam jak w transie, niewiele pamiętam z pierwszych miesięcy . Przepłakane noce, bunt i wściekłość… Potem żal do siebie, że nie umiałam się uchronić, nie krzyczałam wystarczająco mocno, nie byłam na tyle silna, żeby sobie poradzić. Czuję żal do świata, ból, który mnie rozrywa na pół, wściekłość na ludzi, że mi nie pomogli…Wiem, że muszę zacząć żyć i jakoś przejść przez to życie.” Każdy uraz wiąże się poczuciem straty. Nieodwołalnie odchodzi jakaś część nas – ta, która czuła się bezpieczna, ufna i otwarta wobec świata. Jeśli trauma wiązała się z krzywdą fizyczną np. zranieniem w trakcie wypadku, pobiciem czy gwałtem, tracimy dodatkowo poczucie integralności fizycznej. Można tego doświadczać jako oddzielenie od własnego ciała, poczucia „zdrady” z jego strony. Ocieramy się o własną kruchość i głęboko dotykamy bezradności wobec sił nad którymi w żaden sposób nie możemy zapanować. Tracimy poczucie bezpieczeństwa, zaufania do ludzi, poczucie kontroli nad własnym życiem. Nic nie jest już takie same jak przedtem…Nasze poczucie tożsamości, czyli „to, kim jestem” przestaje istnieć na jakiś czas. To trochę tak, jakby być drzewem, któremu ktoś podciął korzenie…  Dlaczego tak trudno jest pozwolić sobie na żal? Wiele krzywd pozostaje niewidocznych i nie rozpoznanych, szczególnie jeśli dotyczą nadużyć związanych z przemocą w rodzinie. Możliwość przeżycia uczucia żałoby po doświadczonych stratach  jest jedyną drogą powrotu do równowagi psychicznej. Kontakt z tymi uczuciami wzbudza u wielu osób ogromne przerażenie. Wydaje się nam, że jeśli pozwolimy sobie doświadczyć w pełni smutku czy złości, którą w sercu nosimy „rozpadniemy się na kawałki „. Często czujemy lęk, że uwolnienie poczucia własnego żalu, spowoduje, że żałoba nigdy się nie skończy, wyłączy nas z normalnego życia, uniemożliwi funkcjonowanie w realnym świecie. Czasem nie chcemy pozwolić sobie na uczucie żalu z powodu dumy. Dla osoby, która doświadczyła przemocy, poddanie się własnemu smutkowi czy bezsilności, może kojarzyć się z przyznaniem zwycięstwa sprawcy. Kontrola nad własnymi emocjami wydaje się być jedynym sposobem na zachowanie godności i sprawczości w życiu, jedyną drogą do zachowania poczucia godności. Dlaczego przeżycie żalu po stracie jest ważne? Jeżeli odcinamy się od własnego doświadczenia związanego ze zranieniem, bólem, złością czy bezsilnością, pozbawiamy się jakiegoś ważnego aspektu siebie. W pierwszym okresie zaraz po doświadczeniu traumy, ten mechanizm jest bardzo korzystny, bo pozwala nam „nie utonąć w emocjach” i podjąć działania służące przetrwaniu. Na dłuższą metę odbiera nam on jednak możliwość korzystania z posiadanych zasobów i cieszenia się z życia jakie mamy. Duża część energii psychicznej jest zużywana na kontrolę niechcianych emocji, a nie na twórcze doświadczanie tego, co przynosi nam aktualne życie w którym często nie dzieje się nam już żadna krzywda. Jednym z mechanizmów w jaki odrzucamy własne uczucia żalu i smutku są fantazje o zemście na prześladowcy. Te myśli przynoszą chwilowe poczucie siły i władzy nad życiem, ale powodują też, że doświadczona trauma pozostaje w centrum naszej uwagi na długie lata. Odwet nie przynosi spokoju ducha, a doświadczenia ludzi, którzy wybrali drogę realnej zemsty na sprawcy, pokazują, ze zwykle cierpią jeszcze bardziej. Innym sposobem „obchodzenia” swoich uczuć, w tym wściekłości i gniewu, są fantazje o wybaczeniu. Łudzimy się, że jesteśmy w stanie siłą własnej woli przekroczyć gniew i wymazać efekt urazu. Całkowite wybaczenie komuś, kto nas świadomie skrzywdził przekracza nasze możliwości. W większości systemów religijnych nawet bóg wybacza wtedy, gdy sprawca zasłuży na to spowiedzią i żalem za popełnione uczynki. Autentyczna skrucha ze strony sprawcy jest raczej rzadkim przypadkiem, a oczekiwanie od siebie, że okażemy wielkoduszność wobec kogoś kto stosował wobec nas przemoc, nie koniecznie posłuży naszemu zdrowiu. Przeżycie poczucia żałoby po traumie jest wyjściem poza zemstę i pochopne wybaczanie. Jest sposobem uszanowania tego co nam się przydarzyło i za co nigdy nie ma wystarczającej kary czy rekompensaty. Opłakiwanie tego, co już nigdy się nie stanie Osoby, które przeżyły jakiś rodzaj traumy mają do odżałowania nie tylko to co się stało i było okropne, lecz również to co się nigdy nie wydarzyło i co się już nigdy nie stanie… Jeśli przeżyło się dzieciństwo pełne przemocy ze strony członków rodziny, jest wiele do wypłakania. Utracona wiara w dobrego ojca czy matkę, których zabrakło. Strata dzieciństwa pozbawionego beztroski, spontaniczności i zabawy. Zbyt wczesne obciążenie odpowiedzialnością za siebie czy innych np. nie radzącą sobie z sytuacją matką czy młodszym rodzeństwem. Jeśli trauma wiąże się z doświadczeniem przemocy w dorosłym związku, do przeżycia jest żałoba za stratą marzeń związanymi z kochającym partnerem/ką, bezpiecznym domem, wspólnym budowaniem życia. Strata marzeń potrafi tak samo boleć jak strata fizyczna. Przemijanie bólu Tylko ból, który pozwolimy sobie doświadczyć, jest w stanie przeminąć. Rekonstrukcja traumatycznych wydarzeń wymaga powrotu do przeszłości, choć pozwolenie sobie na żałobę może dawać poczucie pogrążenia w żalu na „wieczność”. Nie wiadomo jak długo musi trwać ten proces, ale wiadomo, że zawsze kiedyś się kończy. W każdym przypadku, po jakimś czasie przychodzi moment w którym opowiadanie traumatycznej historii przestaje wzbudzać intensywne uczucia. Ból przestaje być tak mocny, a przeżyta strata staje się jednym z wielu, nadal ważnym, ale nie podstawowym i definiującym nasze życie, wspomnieniem. Taki mówi o tym momencie w życiu Sohaila Abdul, ofiara gwałtu „ Ktoś spytał mnie co jest najgorsze w gwałcie. Spojrzałam na salę i nagle usłyszałam, jak mówię, że gwałt jest przede wszystkim okropnie

Życie po traumie. Jak sobie radzić, gdy wstrząs zmienia nas na zawsze? Read More »

Proste praktyki uspokajania układu nerwowego

Za pomocą oddechu możemy wpłynąć na stan umysłu i emocji. Pranajama jest nauką o używaniu oddechu, w sanskrycie pranajama to nauka o przepływie prany. Jest to część wiedzy wedyjskiej  mającej ok. 5 tys lat. Prana jest energią Wszechświata, która przenika nasze ciało, a poprzez praktykę oddechową możemy wpływać na poziom prany czyli stan energii w naszym ciele. Każda emocja ma przełożenie na oddech. Inaczej oddychamy w stanie spokoju, złości, lęku. Nasz codzienny rytm oddechu, któremu towarzyszy też nasz codzienny stan umysłu to ok. 16/18 cykli na minutę. W stanie relaksu oddychamy w rytmie 6-7 cykli na minutę i następuje przy tym aktywacja układu przywspółczulnego, odpowiedzialnego za stan odpoczynku, poczucia bezpieczeństwa i  rozluźnienia ciała. W stanie głębokiej medytacji oddychamy w rytmie ok. 3 cykli oddechowych na minutę, nasze gruczoły dokrewne przysadka i szyszynka zaczynają działać na podwyższonym poziomie. Za pomocą praktyki oddechowej polegającej na wejściu w  rytm 1 cyklu na minutę (30 sekund wdech, 30 sekund wydech) osiągamy stan optymalnej koordynacji między prawą i lewą półkulą. Poniżej przedstawiam podstawowe  techniki oddechowe kundalini jogi służące regulacji układu nerwowego Długi, głęboki oddech – uspokaja ciało i umysł oraz wprowadza w stan bycia w „tu i teraz” Oddech Ognia – energetyzuje, oczyszcza, wzmacnia odporność i wzmacnia system nerwowy i pole elektromagnetyczne  Oddech  naprzemienny – głębokie poczucie dobrego samopoczucia i harmonii poprzez równoważenie prawej i lewej półkuli mózgu  Zatrzymanie na wdechu – zatrzymywanie oddechu służy regulacji układu nerwowego, ześrodkowaniu i skupieniu uwagi. Zatrzymanie na wdechu oddziałuje na układ współczulny   Zatrzymanie na wydechu oddziałuje na układ przywspółczulny Proporcje między wdechem i wydechemPrzy akcentowaniu wdechu aktywujemy układ współczulnyPrzy akcentowaniu wydechu układ przywspólczulnyPrzykładowo Shabd Krija ma rytm 4:16:2 Oddech dzielony / segmentowyReguluje w bardzo precyzyjny sposób układ nerwowy:4:1 oddech energetyzujący, podnoszący4:4 klarowność, czujność, wzbudzenie pracy gruczołów8:8 wyciszenie, ześrodkowanie8:4 skupienie, energetyzujący4:8 wyciszający  Oddech armatniSilny wydech przez usta, oczyszcza  i wzmacnia układ przywspółczulny oraz reguluje trawienie Agnieszka CzapczyńskaZajmuję się terapią indywidualną, terapią grupową, warsztatami rozwojowymi dla kobiet, prowadzeniem superwizji i szkoleniami w zakresie przeciwdziałania przemocy w rodzinie. Jestem z wykształcenia psycholożką, ukończyłam Wydział Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego. W terapii łączę kilka nurtów: psychologię procesu, arteterapię, focusing, EMDR, brainspotting oraz jogę. Jestem superwizorką w zakresie przeciwdziałania przemocy w rodzinie Instytutu Psychologii Zdrowia Polskiego Towarzystwa Psychologicznego i Ogólnopolskiego Pogotowia dla Ofiar przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia”. agnieszkaczapczynska.pl

Proste praktyki uspokajania układu nerwowego Read More »

Scroll to Top