Przy odpowiedniej pozycji oczu docieramy do szlaków nerwowych i procesów podkorowych, które są związane z bolesnymi doświadczeniami. Dzięki ruchowi oczu możemy je zintegrować aby nie wpływały nadal na nasze życie. Psychoterapeutka Agnieszka Czapczyńska metodami EMDR i Brainspotting pracuje nad traumatycznymi doświadczeniami.
Rozmawiała: Beata Pawłowicz
Na czym polegają te dwie metody psychoterapii wykorzystujące ruch gałek ocznych czyli EMDR i Brainspotting?
Zacznę od brainspottingu. Dawid Grand, odkrywca metody, ma powiedzenie oddające istotę tej metody: „kierunek, w którym patrzysz określa twoje emocje”. Oczy są jak zewnętrzny mózg, w rozwoju embrionalnym powstają z tych samych komórek, co układ nerwowy. Są bezpośrednio połączone z układem limbicznym odpowiedzialnym za pamięć emocji. Za pomocą odpowiedniej stymulacji gałek ocznych możemy mieć bezpośredni kontakt z naszym nieświadomym.
Mówimy, że oczy są zwierciadłem duszy, ale czy też można nimi tę duszę uleczyć bo rozumiem że o to chodzi w pojęciu samoregulacji?
EMDR i Brainspotting bazują na naszych wrodzonych mechanizmach autoregulacji mózgu. Wykorzystują stymulację gałek ocznych do przetworzenia starych doświadczeń z przeszłości i włączenia ich w teraźniejszość w której mamy o wiele więcej zasobów na ich świadome przeżycie i racjonalne uporządkowanie. Innymi słowy, przeszłości nie da się odwrócić, ale możliwe jest takie przetworzenie pamięci dawnych doświadczeń, aby nas budowały zamiast nieustannie niszczyć.
Jak to się przekłada na praktykę, na samą pracę podczas sesji?
Pracując z traumą zachęcam osobę, która jej doświadczyła, aby wróciła pamięcią do zdarzenia z którym chce się zmierzyć. Może o nim opowiedzieć, ale nie musi. Istotne jest to, aby wewnętrznie przywołała to wydarzenie, tak jak je zapamiętała i aby wróciła do pamięci zapisanej w ciele np. zauważyła ścisk w klatce piersiowej, szybkie bicie serca, falę gorąca czy jakiegokolwiek doznania somatyczne którego doświadcza „tu i teraz”. Pracując metoda brainspottingu obserwuję ułożenie oczu osoby podczas wracania pamięcią do przeszłości, bo będą one układać się w określonym kierunku. Przy różnych ułożeniach oczu kontaktujemy się z różnymi obszarami mózgu. W inną stronę patrzymy wracając do wspomnienia szczęścia, w inną wracając do grozy. W EMDR pracuje się nieco inaczej, podczas powrotu do trudnego doświadczenia stosuje się bilateralną stymulację mózgu. Czynnikiem leczącym w oby metodach są mechanizmy autoregulacji i świadomość doświadczenia, obecność. W pewnym sensie to znana od zawsze metoda uzdrawiania w której to co leczy to możliwość przeżycia nieprzeżytego bólu w obecności drugiej współczującej istoty. Trauma jest doświadczeniem w którym byliśmy/łyśmy całkowicie sami/e w konfrontacji z zagrożeniem. Takie doświadczenia są po prostu za duże, żeby nasz układ nerwowy i tożsamość zmieściły je w sobie. Dlatego większość tych najtrudniejszych doświadczeń zostaje oderwana od świadomości. Wydaje nam się, że przeminęły, ale one tylko się schowały i wpływają na naszą teraźniejszość np. w postaci systemu negatywnych przekonań na własny temat, poczucia lęku w różnych irracjonalnych sytuacjach, bólów somatycznych nie związanych z żadną konkretna chorobą itp.
Kierowanie spojrzeniem odbywa się w prosty sposób: osoba terapeutyzowana obserwuje rękę terapeuty albo wskaźnik, którymi wykonuje on w powietrzu ruch w lewo i w prawo. Czy naprawdę dla pokoannia traumy ważniejsze jest to gdzie patrzymy i jakie temu towarzyszą odczucia w ciele niż rozmowa?
Rozmowa w terapii to jedno, a świadomość doświadczenia w ciele to drugie. Oba podejścia są ważne i komplementarne, w brainspottingu nacisk kładziony jest na to drugie. Podczas sesji dużo czasu jesteśmy obserwując poczucia w ciele, bo tam mieszka nieświadome. W EMDR jest nieco więcej przestrzeni na kontakt werbalny. To jest trudne lub po prostu dziwne dla niektórych osób, bo rozmowa jest łatwiejsza. Tak jesteśmy nauczeni/ne. Łatwo wchodzimy w interpretacje, analizę, parafrazę. Metody somatyczne mówią: „zostaw na tyle na ile to możliwe dyskurs. Wejdź w doświadczenie, bo ciało jest mądre i samo znajdzie ścieżkę do autoregulacji. Wystarczy mu w tym nie przeszkadzać.” Intelektualna refleksja jest potrzebna na początku spotkania żeby ustalić co robimy i na koniec sesji, żeby powiązać doświadczenie z tożsamością osoby np. pytając jak rozumie to co się teraz wydarzyło? Albo jak to wpływa na jej widzenie tego co się stało w przeszłości?
Zasada zaufania do ciała jest rewolucyjna! W naszej kulturze właśnie ciału nie ufamy.
Tak, jesteśmy osadzeni/one w kartezjańskim paradygmacie o oddzieleniu umysłu od ciała i głęboko wbudowanym przeświadczeniu, że ciało jest tym gorszym, głupszym i bardziej kłopotliwym aspektem życia niż umysł. Metody somatyczne są rewolucyjne właśnie dlatego, ze wychodzą poza tę dualność. Świadomym wspomnieniom przemocy zawsze towarzyszą poczucia w ciele. Ciało pamięta wszystko co nam się wydarzyło. I to dobre i to okropne. Nośnikiem pamięci jest mózg, który jest neuroplastyczny, czyli można go formować trochę tak jak plastelinę. Narzędziem formowania tej plasteliny jest świadoma uwaga i mechanizmy autoregulacji (bilateralna stymulacja lub ułożenie gałek ocznych). Możemy tego używać do wzmacniania potencjału, pracy z ekspansją zasobów i budowania pozytywnej neuroplastyczności. Możemy też używać jej do rozładowywania wewnętrznych napięć związanych z traumą. W trakcie sesji brainspottingu i EMDR zadaniem terapeuty/tki jest tworzenie przestrzeni na bycie uwagą w poczuciach ciała. Jest to wspierane przez rezonującą obecność terapeuty/tki który/a czuje, doświadcza, jest świadoma/y własnego ciała. To co nie było możliwe w momencie traumy czyli czucie staje się możliwe w teraźniejszości w kontakcie ze współczującą obecnością drugiej osoby na sesji.
Na czym polega rezonująca obecność terapeuty?
W trakcie sesji skupiam się na odczuciach płynących z mojego ciała, bo one mogą być wskazówką, co dzieje się z ta osobą z która pracuję. Jak to możliwe? Wyjaśnia to teoria przeciw przeniesienia limbicznego: mój układ limbiczny zaczyna współgrać z układem limbicznym pacjentki, wchodzi z nim w rezonans a to powoduje, że moje ciało zaczynam czuć podobnie jak jej ciało. Układy nerwowe homo sapiens rezonują dzięki m.in. neuronom lustrzanym. Dlatego, kiedy znajdziemy się w polu drugiej osoby zaczynamy czuć to co ona. Każdy z nas ma te umiejętności, przynajmniej potencjalnie. Oznacza to tez pewien rodzaj odpowiedzialności za swój własny układ nerwowy, zestresowany/a terapeuta/tka ma małe szanse na pomoc w regulacji limbicznej swojego pacjenta/tki. W każdym nurcie terapeutycznym używa się ciała osoby pomagającej jako narzędzia pracy nazywając to na różne sposoby np. pracą z przeniesieniem. W metodach somatycznych terapeuta/tka ma za zadanie świadomie obserwować odczucia, jakie podczas sesji pojawiają się we własnym ciele. Jeśli nagle poczuję falę smutku mogę sprawdzić czy ona też pojawiła się w ciele mojej pacjentki i wtedy po prostu lepiej ją rozumiem. W ten sposób tworzę tę bezpieczną przestrzeń. Możemy być obie razem w doświadczeniu, które było emocjonalnie nie do pomieszczenia w przeszłości. Zaczynam wspólnie czuć. Czasem wspólnie wchodzimy w dysocjację i wychodzimy z niej. To leczy.
Dysocjacja? Na czym polega i jak ją odczuwamy?
Można ją opisać jako „nic nie czuję”, „jestem jak za szybą”. W brew pozorom dysocjacja to ekstremalne pobudzenie. Jakby jednocześnie maksymalnie nacisnąć pedał gazu i hamulec. Dysocjacja jest ważnym mechanizmem przetrwania i pojawia się wtedy gdy w zagrożeniu nie możemy już ani uciec ani zaatakować. Pojawia się w doświadczeniu traumy w wielu momentach i kiedy w pracy wracamy do pamięci przeszłości to po prostu jest to jedno z doświadczeń do przeżycia w terapii. Tak samo jak przeżycie wściekłości, smutku, wstydu.
Powiedzmy, że gwałt był w młodości, kobieta ma dziś 36 lat, rodzinę, dzieci. Nigdy nikomu o tym nie mówiła. Ale po co teraz do tego wracać? Czy terapia traumy jest jej potrzebna?
Gwałt, to przekroczenie wszelkich granic. Fizycznych, psychicznych, relacyjnych, duchowych. To doświadczenie zagrożenia życia, zdrady, utraty kontroli nad ciałem, utraty wiary w bezpieczne relacje. Takim doświadczeniom towarzyszą emocje i poczucia w ciele tak intensywne, przerażające i obezwładniające, że nasz system nie jest wstanie ich przetworzyć. Zostają one jakby „zatrzymane” w układzie nerwowym. Jeśli na wspomnienie czegoś co wydarzyło się lata temu nasze ciało reaguje silną reakcją emocjonalną lub somatyczna, tak jakby działo się to „tu i teraz” czyli np. zaczynamy płakać, czuć strach, drżeć to znaczy, że mamy do czynienia z nierozładowaną traumą.
No ale z tym da się żyć…
Da się żyć, ale jakość tego życia jest znacznie zmniejszona. Pamięć nierozładowanej traumy wraca w postaci symptomów opisywanych klinicznie jako zespół stresu pourazowego. Są to intruzywne, agresywne myśli nad którymi nie ma kontroli, fleszbeki czyli obrazy traumy którym towarzysza doznania jakby straszne działo się właśnie teraz, stałe napięcie, koszmary senne, bóle psychosomatyczne, zalewające emocje np. wściekłości, lęku smutku, unikanie sytuacji i miejsc przypominających doznaną krzywdę, obniżone poczucie własnej wartości, osłabienie funkcji poznawczych np. koncentracji. To naprawdę trudne życie…Osoba, która doświadcza tych symptomów potraumatycznych często nie rozumie co się z nią dzieje i myśli, że jest chora psychicznie, nie wartościowa, „popsuta”.
Że jest chora psychicznie mogą także myśleć jej najbliżsi i zamiast wsparcia odsuwać się od niej.
Układ nerwowy osoby po traumie funkcjonuje inaczej, trwa w stanie permanentnego zagrożenia. Jest bardziej czujny na bodźce, to co dla innych jest do wytrzymanie, dla niego jest za głośno, za mocno, za jasno, wiele informacji odczytuje jako zagrożenie, nie pozwala sobie na relaks. Ten stan nie mija wraz z samym doświadczeniem. Trauma trwa zatrzymana w systemie nerwowym osoby, która żyje w takim napięciu czasem długie lata. Jakby cały czas była na wojnie… To wszystko jest źródłem cierpienia osoby, która przeszła przez gwałt ale też i jej otoczenia, które mierzy się bólem i nieprzewidywalnymi reakcjami emocjonalnymi swojej bliskiej osoby. Budowaniu relacji to też nie służy niestety.
Pomóc może EMDR i Brainspotting?
Tak, obie metody są stosowane w pracy z traumą. EMDR powstała jako pierwsza w latach 80tych, aktualnie jest jedną z podstawowych metod pracy z traumą rekomendowanych przez WHO. Polega na bilateralnej stymulacji mózgu za pomocą uruchamiania szybkiego ruchu gałek ocznych, sygnały dotykowe lub dźwiękowe. W trakcie sesji EMDRu mózg wchodzi w tryb wolnych fal delta, takich samych jak w trakcie głębokiego snu, co ułatwia przenoszenie wspomnień z ciała migdałowatego do nowej kory. Utknięte i nieprzetworzone świadomie wspomnienia mogą w ten sposób ulec transformacji. Przetwarzamy trudne wspomnienia po to, aby nam się nie nakładały jak klisze na teraźniejszość, aby móc być w „tu i teraz”. Używając tytułu książki Francine Shapiro, twórczyni metody „zostawiamy przeszłość w przeszłości”. Brainspotting jest stosunkowo nową metodą terapii, został odkryty w 2003 przez Dawida Granda. W brainspottingu terapeutka/tka szuka odpowiedniej pozycji oczu, która daje dostęp do szlaków nerwowych i procesów podkorowych związanych z traumatycznym doświadczeniem. Aktywowane są w ten sposób głębokie struktury mózgu, które przetwarzają informacje z o wiele większa prędkością niż struktury korowe. Cel jest ten sam – powrót do teraźniejszości.
Nie ma w ogóle rozmowy, analizy?
Jest jedno i drugie, ale w innych proporcjach niż w nurtach nie somatycznych. Przestrzeń na rozmowę jest wtedy kiedy napięcie i doznania zostaną uwolnione z ciała, emocje przeżyte. Dopiero, kiedy osoba przetworzy emocje z przeszłości jest w stanie z innej perspektywy zobaczyć to co się wydarzyło. Trauma zazwyczaj rodzi wewnętrzny system przekonań oparty na poczuciu winy i wstydu: „to jest moja wina”, „jestem słaba”, „przecież mogłam się bronić”, „trzeba było nie wychodzić z domu samej” itp. Po traumatycznych doświadczeniach zawsze pojawiają się negatywne przekonania na swój własny temat i temat innych np.: „do niczego się nie nadaję”, „jestem głupia”, „jestem zła”. Dopiero kiedy osoba doświadczy pamięci tego co się wydarzyło z miejsca życzliwego obserwatora wewnętrznego i w towarzystwie życzliwego terapeuty/tki, może poczuć, że nic nie mogła zrobić, że nie ma w tym jej winy. Może zmienić swój system przekonań w stronę bardziej realistycznego i pozytywnego wobec siebie. Rozmowa w nurtach somatycznych służy budowaniu relacji i bezpieczeństwa z osobą towarzyszącą i w integrowaniu poznawczym doświadczenia. To bardzo ważne, ale kluczowe jest doświadczenie. Bez niego nie bardzo co jest do integrowania. Bez wejścia w doświadczenie somatyczne, w pracy z traumą kręcimy się w kółko w kręgu tego co już wiemy o sobie…
Jak to zmienić?
Czasami samo rozładowanie uczyć wystarczy aby przekonania się zmieniły. Czasami szukamy nowego sposobu myślenia, który będzie adekwatny do nowej perspektywy widzenia tego co się stało. Obraz się poszerza np. zaczynam widzieć, że w sytuacji przeszłej traumy nie miałam realnej możliwości obrony. To nie świadczy o mojej słabości, tylko o sytuacji w której np. w przypadku gwałty sprawca skorzystał z mojej ufności, otwartości i zaufania. Robi się miejsce na myśli typu „zrobiłam wszystko co mogłam”, „teraz jestem bezpieczna”, „ jestem ok taka jaka jestem” , czy też inne pasujące do nowego rozumienia wydarzeń.
Jakie efekty daje praca tymi metodami?
Przy traumie jednorazowej zmiana potrafi przyjść stosunkowo szybko. Po kilkunastu sesjach mogą cofnąć się albo bardzo zminimalizować symptomy zespołu stresu pourazowego. Spada częstotliwość fleszbeków, poprawia się jakość snu, obniża się poziom lęku, rzeczy niemożliwe np. wyjście wieczorem z domu stają się możliwe… Przy traumie wielokrotnej np. doświadczeniu przemocy w dzieciństwie proces jest znacznie dłuższy. Nie ma niestety cudownych metod, które przetworzą w miesiąc coś co zapisywało się na naszym twardym dysku umysłu przez lata i stworzyło bardzo gęstą sieć tożsamości. W tym przypadku metody somatyczne są skuteczne, ale wymagają długoterminowej pracy podobnie jak inne.
Dlaczego ciało, a nie umysł?
Ja bym wyszła poza dualność tego pytania. Potrzebujemy zaangażować w proces zdrowienia i ciało i umysł. Przeciwieństwem traumy jest zdrowie somatyczne i poczucie spokoju umysłu. Zajmujmy się całością.
Zajmuję się terapią indywidualną, terapią grupową, warsztatami rozwojowymi dla kobiet, prowadzeniem superwizji i szkoleniami w zakresie przeciwdziałania przemocy w rodzinie. Jestem z wykształcenia psycholożką, ukończyłam Wydział Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego. W terapii łączę kilka nurtów: psychologię procesu, arteterapię, focusing, EMDR, brainspotting oraz jogę. Jestem superwizorką w zakresie przeciwdziałania przemocy w rodzinie Instytutu Psychologii Zdrowia Polskiego Towarzystwa Psychologicznego i Ogólnopolskiego Pogotowia dla Ofiar przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia”.