Opinie na temat jedynaków/czek są skrajnie sprzeczne. Jedni uważają, że to najlepszy los, jaki można wygrać na życiowej loterii. Inni twierdzą, że bycie jedynakiem/czką to prosta droga do egoizmu i nieszczęśliwego samotnictwa. Jak jest naprawdę? Zapewne w każdej z opinii leży jakieś ziarno prawdy. To co jest psychologiczną oczywistością, to fakt że liczba rodzeństwa i kolejność narodzin w rodzinie niejako „wrzuca” nas w pewne dość sztywne role funkcjonowania w rodzinie. Rzeczywiście, czym innym jest rola jedynak/czki, rola kolejnego z czwórki dzieci, rola najstarszego dziecka, rola drugiego i rola trzeciego… Dorastając i zmieniając swoje relacje, rozwijamy się, uczymy wychodzić poza utarte scenariusze, jednak to „czym skorupka za młodu nasiąknie” bywa pewnego rodzaju podstawowym wzorcem funkcjonowania w relacjach z innymi. Jaki jest scenariusz do odegrania dla jedynaka/czki…
Jednoosobowa odpowiedzialność
Zdaniem Jill Pitkeathley i Davida Emersona, autorów książki „Jedynacy”, istnieje niezawodny, „intuicyjny” test rozpoznawania osób, które wychowywały się jako jedynacy. Przyjrzyj się dokładnie wszystkim w grupie i wybierz osobę, która jest:
– najbardziej odpowiedzialna
– najlepiej zorganizowana
– najpoważniejsza
– najrzadziej się spóźnia
– nie lubi sporów i dyskusji
– jest najbardziej opanowana
Jeśli znajdziesz taką, która będzie miała wszystkie te cechy, najprawdopodobniej jest to jedynak/czka… Jedyne dziecko oraz pierwsze dziecko w rodzinie jest traktowane przez dorosłych w szczególny sposób. Bardzo często, rodzice w nieświadomy sposób lokują w nim dużą część swoich nadziei i oczekiwań dotyczących rodzinnego i osobistego spełnienia. Jedynacy bardzo często silnie odczuwają ciężar odpowiedzialności za szczęście i dobre samopoczucie rodziców. Niosą przeświadczenie, wynikające z postaw rodziców, że to oni są odpowiedzialni za wywiązanie się z różnych rodzinnych zadań, takich jak mediowanie w sporach między rodzicami, przyjaźń z mamą i tatą, realizowanie ambicji rodziców poprzez wybranie „rodzinnej” ścieżki kariery czy podtrzymywanie tradycji „klanu”, bycie źródłem radości i dobrego nastroju rodziców, opiekowanie się rodzicami. Ten rodzaj dziecięcego doświadczenia prowadzi do szybkiego rozwoju poczucia odpowiedzialności i pewnego rodzaju dojrzałości (przynajmniej na poziomie zachowań), jednak jego ciemną stroną jest nadmierne obciążenie. Nastolatkom jedynakom, ich poczucie odpowiedzialności za rodziców, bardzo utrudnia lub wręcz uniemożliwia przeżycie fazy buntu, która służy budowaniu poczucia własnej autonomii i niezależności wobec rodziców. Dorosłym jedynakom poczucie „nadopowiedzialności” za innych towarzyszy w różnych sytuacjach. W życiu osobistym np. poprzez branie na siebie odpowiedzialności za szczęście innych członków rodziny i obwinianie się za ich trudne położenie. W życiu zawodowym poprzez złą ocenę własnych granic i branie na siebie zadań przekraczających własne możliwości fizyczne lub psychiczne, nadmierną kontrolę wobec podwładnych „jak sama tego nie dopilnuję, to na pewno sknocą” itp.
Wszystko przez mnie…
Poczucie odpowiedzialności jest o milimetr od poczucia winy, bardzo trudnego uczucia pojawiającego się w związku ze wszystkim co poszło „nie tak jak miało być”. Ponieważ rola jedynaka jest rolą odpowiedzialnego (w jego mniemaniu) za wszystko, wobec czego poczucie winy jest jedną z częściej przeżywanych w dzieciństwie i dorosłym życiu emocji. „Być jedynakiem to mieć wrodzone poczucie winy” jak mówi jedna z osób cytowanych w książce „Jedynacy”. Ta postawa odpowiedzialności i poczucia własnej winy prowadzi do rozwoju przesadnej surowości wobec siebie i życiowego nawyku stawiania sobie niezwykle wysokiej poprzeczki. Życie powoli zamienia się w nieustanny poligon zmagań z kolejnymi wyzwaniami, brakuje miejsca na spontaniczność, zabawę i beztroskę.
Bycie wyjątkową osobą
Jedynak rośnie w zwierciadle oczu swoich rodziców i dziadków, dla których jest kimś wyjątkowym, jedynym, szczególnym. Każde dziecko czuje się pępkiem świata, ale w rodzinach w których jest kilka „pępków”, bardzo szybko okazuje się, że trzeba zrobić miejsce na wyjątkowość innych. Jedynakom to doświadczenie przychodzi o wiele później, zwykle w sytuacjach społecznych (przedszkole, szkoła, kolonie), a nie rodzinnych. Są niejako „przywiązane” do bycia kimś wyjątkowym, z jednej strony, aby nie zawieść oczekiwań rodziców, z drugiej aby nie stracić profitów jakie z tego płyną (zachwyt rodziny). Są przyzwyczajone do walki o pozycję numer jeden. Jedynaki w dorosłym życiu często wybierają miejsce w swojej nowej rodzinie czy aktywność zawodową, która daje im możliwość zachowania swojego uptrrzywilejowanego miejsca osoby, która skupia na sobie uwagę innych, jest w „światłach reflektorów”, odgrywa rolę „pierwszoplanowe” np. szefa.
Trudności z dzieleniem się
Jedynacy/czki otrzymują nie tylko pełną uwagę rodziców, ale też wszystkie możliwe dobra ekonomiczne. Ma to jak wszystko dwie strony, jasną i ciemną. Jedynacy mają obiektywnie większe możliwości rozwoju niż inne dzieci np. mogą więcej podróżować, korzystać z płatnej edukacji, uprawiać jakieś kosztowne hobby (tenis, konie, narty itp.), dostają większe wsparcie finansowe na początku swojej drogi zawodowej. Ciemna strona tej sytuacji to brak umiejętności dzielenia się z innymi. Osoba, która dostawała przez lata wszystko tylko dla siebie, nie miała możliwości nauki tej umiejętności. Dotyczy to nie tylko dóbr, ale też np. przestrzeni. Jedynacy mają często ogromną potrzebę posiadania własnej autonomicznej przestrzeni (bo zawsze mieli „swój pokój”), posiadania własnych przedmiotów i rzeczy, których „nikt nie dotyka”. Oczywiście tę postawę reprezentują też dzieci z rodzin wielodzietnych, które musiały dzielić się wbrew sobie, ale wynika ona ze skrajnie innych doświadczeń.
Samotność w tłumie
Wiele osób, które dorastały jako jedynaki/czki mówi o samotności, doświadczeniu „nie należenia” do żadnej grupy, bycia „poza”, niezwiązaniu z innymi. Nie zawsze musi to mieć zabarwienie negatywne, wiele osób ceni sobie ten stan i traktuje chwile przeznaczone tylko dla siebie jako coś cennego. Większość jedynaków potrzebuje okresów odizolowania, by móc cieszyć się własną przestrzenią, do której przywykli w dzieciństwie. W pewnych sytuacjach jest to dobre doznanie, w innych wiąże się z poczuciem samotności, jakie dużo częściej doświadczają na co dzień jedynacy (nawet najbardziej kochani przez rodziców). Poczucie samotności nie zmniejsza społecznych umiejętności np. bycia w grupie, zachowania się w towarzystwie itp. Jednak uczucia mogą znacznie odbiegać od postawy na zewnątrz np. „w środku” czuję samotna, „na zewnątrz” jestem duszą towarzystwa.
Rodzinna rola jedynaka/czki jest jak widać bardzo złożona, ma swoje znaczne plusy rozwojowe dla dziecka jak i znaczne minusy. Nie ma ideałów… Często tego co nie mogło się nam wydarzyć w dzieciństwie szukamy w dorosłym życiu. Jedynacy/czki, podobnie jak „pierworodni/ne” dzieci w rodzinach wielodzietnych potrzebują oduczyć się swojej „nadodpowiedzialności” za innych, zaakceptować własną bezsilność i „zwykłość”, oddać prowadzenie i przyjąć w niektórych sytuacjach mało prestiżową pozycję „statysty”. Wtedy może zrobi się miejsce na coś nowego…
Zajmuję się terapią indywidualną, terapią grupową, warsztatami rozwojowymi dla kobiet, prowadzeniem superwizji i szkoleniami w zakresie przeciwdziałania przemocy w rodzinie. Jestem z wykształcenia psycholożką, ukończyłam Wydział Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego. W terapii łączę kilka nurtów: psychologię procesu, arteterapię, focusing, EMDR, brainspotting oraz jogę. Jestem superwizorką w zakresie przeciwdziałania przemocy w rodzinie Instytutu Psychologii Zdrowia Polskiego Towarzystwa Psychologicznego i Ogólnopolskiego Pogotowia dla Ofiar przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia”.